Idealne dziecko recenzja

*RECENZJA* Za mną kolejna lektura Lucindy Berry i tak jak poprzednia jej książka tak i ta mną wstrząsnęła... "Idealne dziecko" to jedna z lepszych pozycji, jakie ostatnio czytałam... Mocny, wywołujący masę uczuć i emocji thriller psychologiczny opowiadający o problemie maltretowania dzieci, temat niezwykle trudny, ale i niestety powszechny, bo nieomal codziennie w wiadomościach słyszymy, że kolejne dziecko zostało skrzywdzone... To również pozycja, które ukazuje nam procedury związane z adopcją dziecka, z jego adoptowaniem się w nowym środowisku i pokazujący problem, że czasami niestety dobre chęci rodziców adopcyjnych to za mało, by dziecku pomóc. Bardzo podobał mi się zabieg autorki, że historia była opowiedziana z 3 różnych perspektyw, Christophera, który był nieco zaślepiony miłością, Hannah - matki adopcyjnej, która marzyła o własnym dziecku, oraz Piper - pracownicy socjalnej, która za wszelką cenę starała się pomóc rodzinie.
"Idealne dziecko" wywołało we mnie dreszcze przerażenia, a czytając przyszły mi na myśl słowa, że nikt nie rodzi się z natury zły - jak jednak pokazuje nam autorka, rodzą się i takie dzieci. Jedyne co mnie w tej książce nie tyle co rozczarowało, ale zostawiło lekki niedosyt to zakończenie.
Opis ⬇️⬇️⬇️
Dwoje kochających się ludzi, Christopher pracujący jako chirurg i Hannah- pielęgniarka, wiodą poukładane szczęśliwe życie, do pełni szczęścia brakuje im tylko dziecka,którego mimo wieloletnich prób nie mogą mieć. Pewnego dnia na oddział szpitalny trafia Janie, porzucona, zaniedbana 6latka. Chris, który nawiązuje z nią od razu więź i jest nią zauroczony z czasem przekonuje żonę, żeby zaadoptowali dziewczynkę. Oboje wiedzą, że wskutek traumatycznych przeżyć, których doznała Janie nie będzie to łatwe zadanie, z całą pewnością żadne z nich nie przypuszczało, że będzie to aż tak tragiczne i destrukcyjne doświadczenie.
Jak adopcja wpłynie na ich życie, do czego doprowadzi, mała na pozór niewinna dziewczynka...? Odpowiedź znajdziecie w książce... Zachęcam do lektury👌