Wskrzesina recenzja

Jakim jest świat?

Autor: @czytamduszkiem ·5 minut
2020-03-16
1 komentarz
1 Polubienie
Jaki jest świat, a w nim człowiek? Taki, jakim go widzę, słyszę i czuję ja? Czy taki, jakim go widzisz, słyszysz i czujesz ty? Podobne pytania zadają sobie filozofowie, naukowcy, twórcy. Nad tym zagadnieniem pochylił się także Artur Boratczuk we „Wskrzesinie”. Czas akcji: współczesność. Miejsce akcji: Fraudencja. Frau… co? Fraudencja, czyli miejscowość wprawdzie wymyślona, lecz łatwa do zlokalizowania (fabuła zawiera mnóstwo ku temu wskazówek). Tak więc do owej Fraudencji trafia mężczyzna około 40-letni, by posuniętego w latach dawnego gminnego sekretarza PZPR wspomóc w prowadzeniu gospodarstwa. Zanim jednak dotrze do gospodarza, przypadkowo natrafi na jedną z mieszkanek, Justynę, której wygląd da przybyszowi do zastanowienia, a jej zachowanie stanie się przyczynkiem do poznania miejscowego proboszcza. Sukcesywnie na scenę wkraczają kolejne osoby z sąsiedztwa i zaczynają dziać się sprawy co najmniej dziwne. Każda z postaci wprowadza swoją pełnowymiarową historię i choć stanowi osobne ogniwo, nie jest odrębną częścią społecznego łańcucha. Księdza, gospodarza-pszczelarza, zagranicznego biznesmena, restauratora, lekkoducha-nicponia i innych łączą oprócz relacji czytelnych, także zależności nierzadko nieoczywiste, lecz mogące się okazać wymierne w skutkach.
Czy Fraudencja jest iluzją osadzoną w rzeczywistości czy rzeczywistością osadzoną w iluzji? Boratczuk zgrabnie rozmywa granice, ostre krańce scen tonuje, zmiękcza jednoznaczności. Jego Fraudencja jest… No, właśnie, jaka jest? Patrzyliście kiedyś na świat zdublowany w skrzącej się bombce choinkowej? Jak wygląda? Miejscami z lekko rozcieńczonymi konturami, o zaburzonych proporcjach, tu wydłużony, tam nieznacznie brzuchaty i zagięty, kolory o zafałszowanych odcieniach, przedmioty o splątanych zarysach, ale przecież odbicie pozostaje wciąż rozpoznawalne. Taka właśnie jest Fraudencja, czasami przyprószona warstwą rzeczywistości, a chwilami migotliwa złudną słodyczą marzeń i wyśnionych pragnień. Przypomina też Wasz świat? Zaiste. Jedni patrzą nań mocno racjonalnie, opisując go naukowymi wzorami i trzeźwo interpretują zachodzące zjawiska. Inni dopatrują się w nich ręki boskiej i bożej sprawiedliwości. A jeszcze inni podarują rozumowi świeczkę i metafizyce ogarek, zaczytując się w horoskopach, interpretując wróżby i przepowiednie.
W tejże oto mamiącej zmysły Fraudencji, podczas gdy spojrzenie Boratczuka meandruje wśród tego, co istotne i widoczne na pierwszy rzut oka, jego pióro wydobywa jak wartki nurt z dna rzeki drobne kamyczki i miałki piasek o niepozornych rozmiarach, nadając im siłę sprawczą do wpływania na rzeczy ważne, do kształtowania relacji, do podejmowania decyzji, a nawet rozstrzygania o losach. We Fraudencji niewyczuwalność staje się impulsem.
Boratczuk uczynił Fraudencję miejscem wydarzeń, które rozgrywają się na przestrzeni kilkudziesięciu lat, a on sam niczym kamerzysta wyłapuje charakterystyczne dla danego okresu epizody (epizody, które każdy z nas sam albo pamięta, albo o nich słyszał), tworząc w ten sposób materiał jak z kroniki filmowej. Możemy obserwować zachodzące zmiany, jakie niosły ze sobą kolejne dziesięciolatki. Jednak zmiany w „powierzchowności” samej Fraudencji nie stanowiłyby apetycznego kąska fabuły dla czytelnika bez uchylenia a to rąbka rozgrzanej pierzyny, a to odkrycia innych osobistych pieleszy bohaterów. Przenikające się związki, zadawnione echa, obecne stosunki płożą się rozłogami od jednego mieszkańca do drugiego i nigdy nie wiadomo, jaki w roju tubylców pozostawią ślad teraz lub na przyszłość.
Kim jest bohater Boratczuka? Autor pozwala nam go poznać przez pryzmat czynów oraz pobudek, które nim kierują. Osadzony w codzienności, o poranku otwierający kolejny rozdział życia zawodowego i rodzinnego, ale też wewnętrznie spragniony szczęścia i przez to mniej lub bardziej podatny na pułapki zmysłów, które w korzystnej interpretacji proroczych snów i innych cudownych zbiegów okoliczności obiecują szczęście na wyciągnięcie ręki, przez co zdarza się mu nieopatrznie pomylić zwyczajną niebieskość z nieziemską niebiańskością, czyli błądzić po zaułkach logiki i manowcach duchowości. Bohaterowie „Wskrzesiny” dla zaspokojenia pragnień są gotowi na wszystko i we Fraudencji dobry czyniący zło bądź zły czyniący dobro to nie oksymoron, lecz dwoista rzeczywistość. Sposobów na szczęście i ich odmian Boratczuk pokazuje sporo, od świętoszkowatych po wstrzemięźliwe, ale w każdej z tych peregrynacji bohater nie jest wolny od świadomych lub nieświadomych konsekwencji własnych działań, których synapsy mogą być zarówno odległe w czasie, jak i kompletnie nieoczywiste.
Przebijające się przez karty powieści próby rozumowego poznania fraudenckiej istoty wszechrzeczy i zarazem roli człowieka, również wydają się nie budzić entuzjazmu bohaterów Boratczuka. Nie pasjonuje ich Kartezjański model świata, a Schopenhauer czy Heidegger są równie odlegli jak gwiazdozbiór Oriona. Ich „filozofia” życiowa wypływa z bieżących zachowań i nad wyraz elastycznie dostosowuje się do potrzeb. Sam Boratczuk zdaje się podchodzić do swoich literackich podopiecznych z wyrozumiałą pobłażliwością, a nawet dobrotliwym dystansem. Uśmiech budzi zwłaszcza język jednego z bohaterów, który jako potomek germańskiego plemienia z dziada pradziada za wrogie postrzegane (bo swym orężem pragnęło bezprawnie zagarnąć lechickie ziemie), sarmackiej polszczyzny na Sienkiewiczowskiej trylogii wyuczon, współcześnie dobija biznesowych targów z mospanami Słowianami, by z czasem finansowe frukta z tychże przednim napitkiem uczcić.
Niewątpliwie na wzmiankę zasługują fragmenty poświęcone naturze. Nie, nie nazwę ich opisami przyrody, bo poszłabym o krok za daleko (sama wpadając w pułapkę defraudacji, hihihi), ale w tych ledwie maźnięciach epickiego pióra, pozostawiających po sobie plastyczny ślad przyrody, ujawnia się wrażliwość autora, jego delikatność i poczucie estetyki bez skrywania się za osłoną odprężającego humoru.
Skoro Fraudencja zwodzi wieloznacznością, to nie może zabraknąć elementów symboliki. Warto choćby wspomnieć przypowieść o pszczołach i koniach, której alegoryczne pogłosy wibrują w całej powieści. Tego wątku, jak i znaczenia tytułu, nie będę jednak rozwijać, bo i tak nadmiernie się rozpisałam. Tyle musi Wam wystarczyć. Ale gdybym wiedziała, że nie nadwyrężam nadto Waszej cierpliwości i mogłabym zwięźle podsumować lekturę, dodałabym jeszcze, że „Wskrzesina” hipnotyzuje słodyczą pszczelego specjału. Z każdą przeczytaną stroną zanurzamy palec w miodnej gęstwinie odrobinę głębiej, odkrywając nowy odcień przyjemnych doznań. Sycimy się pierwotną klarownością wrażeń, lgniemy do atmosfery z symptomami mglistej mistyfikacji, a gdy dwuznaczność emocji mąci nam zmysły i wprowadza w chwilową konsternację, ponownie sięgamy po bursztynową poświatę, by zaspokoić potrzeby łasego na delicje podniebienia. Tę oryginalną cechę stylu Boratczuka nazwałabym lepkością narracji, bo przykuwa i stymuluje uwagę czytelnika na tyle skutecznie, że odbiorca nie ma szans na uwolnienie się z objęć ułudnej Fraudencji. Energia „Wskrzesiny” nie eksploduje jak erupcja wulkanu, nie przeszywa gwałtownie paraliżującym dreszczem, ona rodzi się wewnątrz i stopniowo narasta, pulsuje i pobrzmiewa niczym kot na zapiecku, by wypełniwszy po brzegi fabułę, emanować swą szczególną mocą na odbiorcę, roić mu się w głowie myślami i przywidzeniami, nie pozwalając rozpoznać jawy od snu. Jakim jest więc ten świat, zapytacie? Niezmiennie ten sam. To nasze interpretacje czynią go wieloznacznym.

Moja ocena:

× 1 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Wskrzesina
Wskrzesina
Artur Boratczuk
7/10

"Wskrzesina” to przewrotna powieść o utracie złudzeń i nadziei, miłości i zemście, ludzkiej potrzebie wiary w dobro, które niespodziewanie może okazać się złem. A wszystko zaczyna się od tego, że Mi...

Komentarze
@martyna.153
@martyna.153 · około 4 lata temu
Jestem szalenie ciekawa tej książki. Podejrzewam, że wydawnictwo JanKa po raz kolejny mnie nie zawiedzie.
× 1
@czytamduszkiem
@czytamduszkiem · około 4 lata temu
Tak, Janka trzyma poziom. Zapraszam do mnie na profil FB, akurat jest „Wskrzesina” do wygrania🙂 Pozdrawiam i dużo zdrowia życzę w tych trudnych czasach😉
× 1
@martyna.153
@martyna.153 · około 4 lata temu
Uuuuu.... Lecę, pędzę 😄
Wskrzesina
Wskrzesina
Artur Boratczuk
7/10
"Wskrzesina” to przewrotna powieść o utracie złudzeń i nadziei, miłości i zemście, ludzkiej potrzebie wiary w dobro, które niespodziewanie może okazać się złem. A wszystko zaczyna się od tego, że Mi...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @czytamduszkiem

Tydzień z życia Adeli
W domach z betonu dziwny jest świat...

Jestem przekonana, że gdyby Czesław Niemen peregrynował „Tydzień z życia Adeli”, zaśpiewałby „Dziwny jest ten świat”. Jednak Agata Suchocka, autorka książki, którą Wam ...

Recenzja książki Tydzień z życia Adeli
Nigdy nie będę młodsza, ale kto mi zabroni próbować
Królowa jest tylko jedna?

Czy to w życiu, czy to w fikcji literackiej królowa jest tylko jedna! I mimo iż główna bohaterka powieści Agnieszki Dydycz „Nigdy nie będę młodsza. Ale kto mi zabroni pr...

Recenzja książki Nigdy nie będę młodsza, ale kto mi zabroni próbować

Nowe recenzje

Spotkasz mnie nad jeziorem
Spotkasz mnie nad jeziorem
@karolina.za...:

Spotkasz mnie nad jeziorem ~ Carley Fortune Q: Przeczytaliście już wakacyjny romans? Idealna książka dla miłośn...

Recenzja książki Spotkasz mnie nad jeziorem
Piękno i chaos. Westwell
Westwell #1. Piękno i chaos
@marta.boniecka:

“Jeśli kiedykolwiek istniał wzorcowy przykład pary, która nie miała szans na związek, to byliśmy nią właśnie my.” C...

Recenzja książki Piękno i chaos. Westwell
Robaki w ścianie
Robaki w ścianie.
@Malwi:

"Robaki w ścianie" Hanny S.Białys to powieść, która zaintrygowała mnie już od pierwszych stron. Historia zaczyna się o...

Recenzja książki Robaki w ścianie
© 2007 - 2024 nakanapie.pl