Pięć lat z życia Dannie Kohan recenzja

Sięgając po tę książkę, miałam w swojej głowie wykreowaną historię o miłości, która wręcz wyskoczyła z przyszłości w teraźniejszość naszej bohaterki, Dannie Kohan.

Jednak to, co wydawało się miłością, wcale ją nie było. To, co ją imitowało, okazało się jedynie przyzwyczajeniem, grą iluzji. Miłość nie ma przyszłości, czerpie z tego, co już jest w naszych sercach. Czasem jest jedyną deską ratunku w najgorszych chwilach naszego życia. Dodaje sił, gdy najzwyczajniej zaczyna ich braknąć. Jest nadzieją na przyszłość, ale nie jest samą przyszłością.

Ta książka dała mi w prezencie o wiele więcej, niż opowieść o miłości, jakich wiele. Tym prezentem jest świadomość, że nic nie jest pewne. Każdy dzień niesie ze sobą tajemnicę i coś, co powinniśmy doceniać każdego dnia - niepewność przyszłości. Przyzwyczailiśmy się do tego, by odkładać wszystko na kolejny dzień, że nikt już nie zadaje sobie pytania: Czy będzie jakaś przyszłość? Co jeśli nagle okaże się, że zbliżamy się do końca, że nasz czas jutro się skończy?

To nie jest historia miłosna, a przynajmniej nie taka, jakiej oczekujesz. To historia miłości, która nie patrzy na przyszłość, bo najzwyczajniej jej nie ma.

Dannie, tak ma na imię główna bohaterka. Jest osobą, które lubi mieć pod kontrolą każdy etap swojego życia. Zaplanowała dokładnie, w jakim wieku weźmie ślub, ile czasu minie od zamieszkania z drugą połówką. Wylicza minuty, które ma poświęcić na makijaż, prysznic, jedzenie. Wie nawet, gdzie będzie za pięć lat. Ma swój własny, idealny plan na życie. Ale czy to ma jakieś znaczenie? Czy tak dokładne plany mają szansę, by istnieć? Życie jest nieprzewidywalne i właśnie to będzie głównym motywem tej książki. Choćby zaplanowała swoje życie, co do minuty, nie sprawi, że plany staną się rzeczywistością i właśnie to nadaje życiu swoją urokliwość.

Serdecznie polecam Wam książkę „Pięć lat z życia Dannie Kohan”. Zaczytajcie się w jej świecie.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Zapraszam na mojego instagrama: sztukazaczytania