JESTEM KRÓLEM ZAMKU SUSAN HILL
Jeszcze nigdy w życiu nie zetknął się z taką ciszą. Wydawała się aż gęsta, może trochę z powodu mgły, a także dlatego, że w ogóle nie było wiatru, powietrze stało w bezruchu, czuł jedynie ziąb na twarzy. Nawet ptak nie zaśpiewał, choć dokoła rozciągały się pola. Tylko w uszach słyszał jakiś cichy, przyspieszony szum. No i trawa szeleściła i skrzypiała pod stopami.
Surowa opowieść, snuta przez 11-letniego chłopca. Przerażająca. Dramatyczna. Prawdziwa.
Czy jest tu miejsce na szczęśliwe zakończenie?
O podłości dzieci i ślepowidzeniu dorosłych...
Narracja jest nieco szorstka i pozbawiona empatii - mi to odpowiadało i podkręcało zimny nastrój opowieści...
Cała historia rozgrywa się w dużym domu, nazywanym Warings, w pobliżu wsi Derne - dawniejszej okazałej wiejskiej posiadłości, obecnie w podupadłej.
Joseph Hooper odziedziczył ten dom po ojcu. Mieszka tam ze swoim 10-letnim synem Edmundem Hooperem. Ich stosunki sę bardzo oficjalne, brakuje w nich miłości i empatii. Józef nie uważa, że coś robi źle, swój stosunek do syna porównuje do swoich relacji z własnym ojcem, do którego się upodobnił.
Pewnego dnia Józef oznajmia, że wprowadzi się do nich gosposia wraz z 10-letnim synem - Pani Helena Kingshaw i Charles Spicer Kingshaw.
Po ich przyjeździe Edmund Hooper staje się agresywny i bardzo niechętny obecności nowego chłopca. Wyśmiewa się z jego klasy społecznej i ciągle go straszy oraz powtarza, że to on jest królem w tym zamku.
Hooper szydzi i nęka Kingshawa, który jest ofiarą w tym układzie.
Postanawia uciec.
Niestety, w ślad za nim udaje się przebiegły Hooper.
W głębi lasu okazuje się, kto tak naprawdę jest słabszym ogniwem...
Jak zakończy się ta przygoda?
Czy zwycięży zawiść i zazdrość, czy też chłopięca solidarność?
POLECAM!