Odkąd poszłam na studia, okazało się, że drastycznie muszę zredukować ilość czasu poświęcaną na czytanie – bywały lata, że w ciągu roku, dla przyjemności, przeczytałam zaledwie trzy książki i przez cały ten okres nie trafiła się żadna, która siedziałaby mi w głowie jeszcze długo po skończonej lekturze. Przełom pojawił się w tym roku, w czasie wakacji, kiedy na kilkudniowy wypad na festiwal muzyczny wzięłam ze sobą „The Foxhole Court” Nory Sakavic. Padło na tę pozycję, ponieważ naczytałam się na jej temat wiele dobrego. Podchodziłam jednak do tych opinii dość sceptycznie, bo jak książka, w której kluczowym tematem miał być sport – sport wymyślony przez autorkę specjalnie na rzecz powieści – może okazać się tak interesująca, że zagraniczni czytelnicy oszaleli na jej punkcie.
A jednak. Nora Sakavic, która swoje książki wydała sama – najpierw w wersji elektronicznej, a dopiero później papierowej – stworzyła świat i bohaterów tak barwnych i ciekawych, że nie sposób ze zniecierpliwieniem przerzucać kolejnych stron powieści w oczekiwaniu na to, co jeszcze się wydarzy.
Bo dzieje się naprawdę sporo, mimo że aż do połowy książki można odnieść wrażenie, iż to jedynie wyjątkowo rozbudowany wstęp.
Tytułowy Foxhole Court to stadion Exy należący do drużyny Lisów z Palmetto State; pierwszoligowej drużyny, warto dodać. Tyle że w jej skład wchodzą tak kuriozalne osobowości, że zawodnikom trudno ze sobą współpracować, przez co stają się pośmiewiskiem i żaden z Lisów nie ma nawet złudzeń, że kiedykolwiek mogłoby im się udać wygrać mistrzostwa. Ale dla Neila Jostena, głównego bohatera, który od śmierci matki musi radzić sobie sam, żyjąc w nieustannym ruchu i uciekając przed własną przeszłością oraz ludźmi, którzy chcą go skrzywdzić; którego największą i jedyną pasją jest Exy, nie ma to wielkiego znaczenia, o ile jeszcze przez jakiś czas mógłby grać. I to grać w nie byle jakim towarzystwie, bo razem z jednym z najbardziej znanych sportowych gwiazd – Kevinem Dayem. Problem w tym, że Kevin łączy go z przeszłością, od której z takim zapałem uciekał tyle lat. Mimo targających nim sprzecznych emocji, godzi się więc na podpisanie kontraktu pod pewnymi, samemu sobie stawianymi warunkami, które, wraz z rozwojem wydarzeń, będzie musiał łamać.
„The Foxhole Court” nie jest więc jedynie książką o sporcie, jak mogłoby się wydawać. To pierwszy tom trzyczęściowej serii, skupiający się w głównej mierze na zapoznaniu czytelnika z plejadą barwnych postaci, z ich historiami oraz łączącymi ich relacjami. To książka o pasji, wyrzeczeniach, strachu, przyjaźni, miłości oraz poznawaniu samego siebie, własnych ograniczeń i potrzeb. To książka nie dla wszystkich: dość dosadne, wulgarne słownictwo i opisy nie każdemu przypadną do gustu. Ale, mimo to, to książka, która zmusza czytelnika do stawiania sobie wyzwań i przekraczania pewnych granic lub chociaż zastanawiania się, czy bylibyśmy w stanie to zrobić.
„Tu chodzi o kolejne szanse. Drugą, trzecią, czwartą. Nieważne. Liczy się tylko to, że istnieje ktoś, kto zechce ci dać przynajmniej jeszcze jedną.” mówi Neilowi Trener Wymack już na początku powieści. Poszłam więc za tą radą i postanowiłam dać szansę nie tylko Neilowi, ale też całej reszcie Lisów. I jedyne, czego mogę żałować to, że przygoda z nimi skończyła się tak szybko. Ty również daj im szansę – daj szansę tej i kolejnym książkom z serii All for the Game – i pozwól się zaskoczyć temu, jak fascynujący oraz pełen emocji jest ich świat.