Po książkę o Józefie Czapskim sięgnęłam po lekturze wspomnień jego siostry, Marii Czapskiej. Kojarzyłam co prawda wcześniej jego nazwisko z malarstwem, bo to bliska mojemu sercu dziedzina, ale przyznaję, że twórczość Czapskiego nie robiła na mnie szczególnego wrażenia, więc dopiero wzmianka w pamiętnikach Marii zwróciła moją uwagę na tego malarza. Józef Czapski był między innymi członkiem grupy "kapistów" - polskich młodych malarzy, którzy - dzięki pieniądzom zebranym przez tzw. Komitet Paryski (od pierwszych liter pochodzi nazwa "kapizm", "kapiści") wyjechali do Paryża w 1924r na 7 lat, a po powrocie wnieśli do polskiego malarstwa elementy postimpresjonizmu. Kiedy wspomniałam o nim w rozmowie z mężem, pasjonatem historii, on skojarzył od razu Czapskiego z okresem wojennym - Czapski był bowiem więźniem obozów w Starobielsku i Griazowcu, napisał wspomnienia z tych czasów, później był członkiem komisji badających zbrodnię katyńską. Po wojnie osiadł w Paryżu, współtworzył "Kulturę". Barwna postać, dotąd mało mi znana.
Autor biografii, Eric Karpeles (także malarz i ponadto pisarz), trafił na nazwisko Czapskiego za sprawą wydanych w postaci książkowej notatek Czapskiego, które były zapisem wykładów o Prouście, jakie wygłaszał w języku francuskim (z pamięci) dla współwięźniów w obozie w Starobielsku - z potrzeby obcowania z kulturą, robienia czegoś normalnego w tych nienormalnych warunkach. Karpeles zaś był fanem Prousta i zbierał właśnie materiały do książki o nim, kiedy ktoś mu podsunął notatki Czapskiego. Karpeles sam pisze: "Jednego dnia nic o nim nie wiedziałem, a następnego całkiem mną zawładnął". Ta fascynacja zaowocowała niezwykle obszerną, drobiazgową biografią Czapskiego.
No i muszę się przyznać, że chociaż chylę czoła przed autorem, który wykonał naprawdę kawał dobrej roboty - w pierwszym podejściu nie przeczytałam tej pozycji w całości. No cóż, nie jestem fanką historii, zwłaszcza tej wojennej, wojskowej i politycznej. Dlatego te obszerne rozdziały pominęłam lub wręcz "przeskoczyłam". O wiele bardziej ciekawiły mnie koleje losu malarza, jego twórczość, najpierw z kapistami, później - już po wojnie - indywidualna, konsekwentna, według narzuconego sobie rygoru praca artystyczna. To imponujące i motywujące. W lekturze pomaga zawarty w książce spory zbiór ilustracji - fotografii i reprodukcji prac Czapskiego.
Książka jest jednak na tyle interesująca, że wkrótce wróciłam do niej i ponownie przeczytałam, tym razem jednak wnikliwie studiując te pominięte wcześniej fragmenty o żołniersko-wojennych przeżyciach Czapskiego. I muszę zdjąć kapelusz przed autorem (Kanadyjczykiem!), który otworzył mi oczy i wyjaśnił kilka kwestii związanych z historią naszego kraju i narodu, o których jakoś wyjątkowo pokrętnie uczono mnie dawno temu w szkole. Karpeles pisze bez pudrowania poprawnymi politycznie interpretacjami, bez pomijania niewygodnych faktów, bez wybielania jednego i oczerniania drugiego. Chyba po raz pierwszy przeczytałam choćby tak jasny i obiektywny opis paktu Ribbentrop-Mołotow, o którym za moich szkolnych lat wzmiankowano tylko, że takowy był, bez wdawania się w szczegóły. Sposób, w jaki uczono mnie historii najnowszej, mącił wszystko tak beznadziejnie, że czasem trudno było znaleźć sens niektórych wydarzeń. Być może to było powodem mojej niechęci do przedmiotu... W książce o Czapskim okres międzywojenny i czas drugiej wojny światowej przedstawiony jest z pozycji obserwatora nie zaangażowanego jakoś szczególnie emocjonalnie, obiektywnego, bez tych wszystkich ideologicznych i patriotycznie poprawnych naleciałości, jakimi skażony bywa często polski komentator.
Jest więc kilka powodów, dla których warto po tę książkę sięgnąć - malarstwo Czapskiego i jego wkład w nurt polskiego impresjonizmu, dzieje kultury polskiej w latach przed- i powojennych, a także interesujące przedstawienie niektórych fragmentów historii Polski tego okresu.