Jutra chyba nie muszę specjalnie przedstawiać. Seria święci triumfy na całym świecie, zajmując czołowe miejsca w liście bestsellerów oraz otrzymała wiele nagród. Powieść została wydana w 1993 roku, lecz nadal potrafi zachwycić zarówno wykonaniem, jak i pomysłem w niej przedstawionym. Z pozoru wojna wydaje się być tematem dość powszednim; czytamy o niej, słuchamy zeznań świadków, którzy przeżyli, a także niekiedy wyobrażamy ją sobie. Jednak rzeczywistość może być zupełnie inna. Co byś zrobił, gdyby wszyscy ludzie zostali przetrzymywani wbrew własnej woli, a ty wraz z grupą przyjaciół nie widziałbyś jakiejkolwiek możliwości, by im pomóc? Właśnie w takiej sytuacji znajduje się Ellie, narratorka książki, oraz kilkoro znajomych, z którymi wyruszyła na biwak. Wybrana przez towarzyszy niedoli, spisuje ich losy nie tylko ze swojego punktu widzenia, ale również za pomocą rozmów. Na początku podejrzewałam, iż pierwszoosobowa narracja nie daje sposobności ku przedstawieniu faktów w intrygujący sposób. Jakże się myliłam, gdyż Jutro nie tylko interesuje, ale potrafi zabrać czytelnika w inne miejsce, ukazując świat w zupełnie nowy sposób.
Ellie, mieszka na wsi, i chociaż wielu jej rówieśników pragnie stamtąd uciec do hałaśliwego miasta, ona nie ma podobnych ambicji. Życie w tym miejscu zupełnie jej odpowiada i z nim wiąże przyszłe plany. Podczas lektury możemy zaobserwować, jak niczym niewyróżniająca się siedemnastolatka staje się człowiekiem, którego głównym celem jest przetrwanie. Musi się odnaleźć w świecie, w którym znienacka na ulicy rozlegają się strzały, ludzie są przetrzymywani odosobnionej kwaterze pieczołowicie strzeżonej przez żołnierzy oraz w samym Piekle. Nazwa nie jest adekwatna do miejsca, bowiem to w nim gł. postacie odnalazły opokę. Sama Ellie zaczęła dostrzegać, że (...) zło było wynalazkiem człowieka*. Wtedy pojęła, iż poszczególnym miejscom, wydarzeniom, a nawet osobom zostały nadane etykiety, do których inni mogą się odnieść i osądzić delikwenta bez patrzenia na jego duszę, lecz na wywieszoną tabliczkę. Podczas inwazji zdaje sobie sprawę, że nie zabija się dla zabawy, ale przez instynkt, bo to on stanowi główną pobudkę, aby przeżyć.
Bohaterowie zdobyli moją sympatię od samego początku. Autor nie sili się na przedstawienie ich, jako dziarskich herosów, wprost przeciwnie - nadał im cechy ludzkie. Nie byli nieustraszeni, ale w miarę możliwości pokonywali strach oraz nauczyli się koegzystować ze sobą. Spodobało mi się, że pisarz zdołał wpleść w Jutro przemyślenia Ellie, dzięki czemu możemy wyobrazić sobie to, co powodowało takie, a nie inne decyzje. W pewnym momencie zaczęłam zadawać sobie pytania: Co ja bym zrobiła? Czy potrafiłabym pokonać własne ograniczenia, tak jak Robyn, która została zmuszona do nauczenia się robienia zastrzyków i zmieniania opatrunków specjalnie dla postrzelonego kolegi. Chociaż niemalże się nie znali, to przez ten krótki czas w Piekle, jak i przez wspólne problemy, początkowo niemal obce sobie osoby stały się dla siebie najbliższą rodziną gotową zrobić dla siebie wszystko.
Styl autora z całą pewnością wszystkim przypadnie do gustu. Nie jest on poetycki, ani podniosły. Zresztą J. Marsden musiał pisać z perspektywy nastolatki, z czym poradził sobie idealnie. Nic nie jest tu nad wyraz proste, bo i życie takie nie jest, lecz z łatwością można dostrzec, iż zawsze w mroku czai się iskierka nadziei. Tak było w przypadku radia, kiedy to łączność ze światem została utracona, ale nadal pozostała nadzieja, która nie okazała się płonną. W sposobie, w jaki pisarz przedstawiał wydarzenia, było coś tak bliskiego czytelnikowi, że miałam wrażenie, iż to wszystko gdzieś się wydarzyło. Dodatkowo przyczynił się do tego fakt, że Marsden opisuje miejsca, które rzeczywiście istnieją. Być może to one tworzą klimat powieści, nigdy wcześniej nie oddany przez nic z gatunku serii, chociaż nie wiem, czy można określać ją jednym mianem. W Jutrze zawiera się sensacja, thriller, które przenikają się, by utworzyć coś zupełnie odmiennego od tego, co czytałam uprzednio. Powieść nie jest tylko opowieścią idealną do przeczytania wieczorem, lecz także niesie swoistego rodzaju prawdę o ludziach. Być może ze względu na tę różnorodność znalazła uznanie w oczach zarówno młodzieży i starszego grona czytelników.
Reasumując, serię Jutro polecam wszystkim niezależnie od wieku. Każdy odnajdzie tu coś dla siebie oraz spędzi miły czas na wciągającej lekturze, od której nie sposób się oderwać, gdyż czytelnik z coraz to większą niecierpliwością wertuje kolejne strony w celu poznania dalszych losów grupy przyjaciół. Wartka akcja oraz świat przedstawiony sprawiają, iż po przeczytaniu pierwszej części nie będziecie mieli dość i zapewne sięgniecie po następny tom. Mimo że Jutro liczy ich aż siedem, to myślę, że warto się z nim zapoznać. Ja z całą pewnością nie poprzestanę na tej powieści, bo czuję, że jest ona zaledwie zalążkiem tego, co autor ma do przekazania.
Recenzję zamieściłam uprzednio na: recenzje-powiesci.blogspot.com