Audiobooka z inspektorem Wallanderem w roli głównej słuchałem jakiś czas po lekturze książki, pamiętając fabułę i wiedząc, kto jest zabójcą, chciałem się bowiem skoncentrować na tajemnicy sukcesu Mankella. Jestem bowiem przekonany, że cykl z Wallandrem jest już klasyką kryminału, a Mankell to dużo lepszy pisarz od przereklamowanego Larssona.
Po pierwsze Mankell bardzo realistycznie opisuje robotę policji, która jest trudna, żmudna, niewdzięczna. Szczególnie gdy sprawa jest złożona tak jak w tym tomie: mamy niedosypianie, ciągły stres, nerwy na wierzchu. Mamy też skąpe zdania na temat metody śledczej Wallandera: „Wiedział, że pierwsze wrażenie z miejsca zbrodni często bywa rozstrzygające. Później, w trakcie żmudnego śledztwa, będzie się odwoływał do tego pierwszego wrażenia.”
Po drugie dostajemy świetny portret Wallandera tego choleryka, samotnika, typa raczej niesympatycznego, ale świetnego policjanta: wspaniale prowadzi śledztwo, ale w sprawach prywatnych zachowuje się jak dziecko i prawie doprowadza do ruiny związki osobiste. Pokazany jest tak realistycznie, że człowiek się do niego przywiązuje, zaczyna traktować jak przyjaciela.
Po trzecie mamy bardzo ciekawy obraz Szwecji lat 90., rejestrujący przemiany obyczajowe, kulturowe, społeczne, tutaj Mankell jest raczej pesymistą. Niemniej patrzenie na Szwecję z punktu widzenia policjanta jest mocno spaczone, skoncentrowane na złej stronie rzeczywistości, więc ocena siłą rzeczy jest negatywna. Nie byłbym taki pewien, myślę, że Szwecja to wciąż wspaniałym krajem do życia, przyjazny i bezpieczny, gdzie przestępczość utrzymuje się na bardzo niskim poziomie.
W tej powieści Wallander jest świadkiem samospalenia młodej dziewczyny, a potem prowadzi sprawę serii brutalnych zabójstw. Śledztwo jest złożone, policjanci padają z nóg, ale straszna prawda powoli wychodzi na jaw. Intrygujące jest obserwowanie, z jakim mozołem policjanci dochodzą do prawdy, zwłaszcza że od pewnego momentu my już wiemy, kto jest sprawcą, a policja jeszcze nie.
Jest to jeden z lepszych kryminałów z serii z Wallanderem. Audiobooka słuchałem w świetnej interpretacji Leszka Filipowicza.