Koniasz, czyli wszystko już było
Fabryka Słów od pewnego czasu regularnie publikuje u nas książki czeskiego autora Miloslava Zambocha. Zaczęła od świetnego „Sierżanta” i średnio raz na pół roku przedstawia kolejną jego książkę. Są to pozycje z różnych podgatunków fantastyki. Mamy science-fiction ( Łowcy ), urban fantasy z kobietą w roli głównej ( Wylęgarnia ), klasyczne fantasy z wielkim, silnym facetem, którego przedstawicielem jest recenzowany przeze mnie Koniasz Jakiś czas temu zagościł on na mojej półce i czekał, aż dopadnie mnie chęć na coś lekkiego.
Nie pomyliłem się co do tego czego należy się po nim spodziewać. "Koniasz" to kolejna odsłona cyklu o zabijace z arystokratycznego rodu, człowieku o wielu umiejętnościach i zainteresowaniach, noszącym zaskakujące imię Koniasz. To ktoś w rodzaju Conana-Supermena ze słabością do kobiet i dzieci. W skład cyklu wchodzą Koniasz, Wilk samotnik, Krawędź żelaza, Na ostrzu noża.
Wcześniej wydane pozycje to zbiór opowiadań opisujących przygody rzeczonego nadczłowieka i powieść przybliżająca jedną z jego wypraw.
Tym razem autor zaprasza nas do przeczytania powieści, w której skupia się na jednym z zainteresowań Koniasza czyli magii. W świecie, który poznajemy jest ona prawie nieobecna. Z oderwanych fragmentów historii dowiadujemy się, że wieki wcześniej niż czasy przedstawione w książce, miała miejsce wielka wojna czarodziejów. Nie wiadomo do końca czy wywołana przez nich czy też przeciwko nim. Ważne jest jednak to, że powoli magia zaczyna się odradzać, arystokraci zaczynają się interesować magicznymi artefaktami, a wpływy Konwentu, który strzeże, aby jej nie używano zaczynają słabnąć. Koniasz zostaje wynajęty przez klan czarodziejów ( którzy praktycznej magii nie stosują, bo nie potrafią ) do odnalezienia schowka ich prawdziwego, potężnego odpowiednika sprzed wielkiej wojny. Równolegle poznajemy kulisy całej sprawy, która tak naprawdę ma na celu przechytrzenie bohatera i w konsekwencji schwytanie go. Czy się to uda dowiemy się dopiero w drugim tomie.
W "Koniaszu" wszystko już było. Prawy zbir, który mimo odpychającej aparycji podoba się kobietom, kieruje się tylko sprawiedliwością i umiejętnościami walki przewyższa wszystkich bohaterów kina akcji razem wziętych. Genialny zausznik cesarza, który potrafi przewidzieć prawie wszystko i planuje działania na wiele lat do przodu, kobieta z tajemnicą, wspierająca głównego bohatera, głupawy pomagier czarowników mający większy dar magii od nich i jeszcze mnóstwo znanych nam już skądś postaci. Akcja wartko pędzi do przodu, Koniasz popada ciągle w coraz to nowe tarapaty, a my mamy świetne czytadło, które można określić mianem gumy do żucia dla oczu. Książka jest napisana przyjemnym do czytania językiem, miło spędza się przy niej czas, spokojnie można ją przeczytać w dwa wieczory i zapomnieć. Polecam ją jednak wszystkim, którzy szukają fantasy trzymającego przyzwoity poziom, czegoś na przerwanie kryzysu czytelniczego.