Książka poruszająca niewygodne - dla tak zwanej "oficjalnej nauki" - tematy. I zapewne burząca nieco spokój ducha tym wszystkim, którzy uważają, że nasza (?) Ziemia to nadzwyczaj przyjazne, bezpieczne i spokojne miejsce do życia...
Autorka od lat jest znaną i popularną osobą w kręgach, powiedzmy, ezoterycznych. Zasłynęła też w temacie channelingów. Ale w niniejszej książce opiera się głównie na "namacalnej" wiedzy, którą zgłębiała czytając stare ( nierzadko historyczne) kroniki i pisma. A także opracowania przeróżnych ekspertów/autorytetów w danych dziedzinach.
I doszła do ciekawych wniosków. Takich na przykład, że w naszej historii brakuje około...300 (!) lat. Bo poprzez różnorakie zmiany kalendarzowe na przestrzeni dziejów, mniej lub bardziej fachowe odczytywanie prastarych kronik oraz ksiąg historycznych - celowo bądź omyłkowo określono "w pewnym momencie" niewłaściwy rok w historii ludzkości. A jest to o tyle istotne, że niektóre zdarzenia cyklicznie powtarzają się, i dokładna znajomość daty kolejnego mogłaby ocalić mnóstwo ludzkich istnień...
Chodzi przede wszystkim o wszelkie "zagrożenia z nieba". Bo Ziemia (wraz z całym Układem Słonecznym, oczywiście) przechodzi w swej nieustannej wędrówce przez różne części Kosmosu. A nie wszystkie one są, powiedzmy, "przyjazne"... Przykładowo - komety czy inny "kosmiczny gruz" - niejednokrotnie dawały się we znaki wielu wcześniejszym cywilizacjom.
Podobnie jak "okresy lodowcowe", gdy światło/ciepło słoneczne docierało do naszej planety w dużo mniejszym zakresie, niż na ogół. Czasem uniemożliwiał to wszechobecny, gęsty pył, powstały po takich cyklicznych, "kosmicznych kolizjach"...
Zdaniem autorki są grupy ludzi, mające (właściwą) wiedzę na te tematy. Najczęściej przekazywaną z pokolenia na pokolenie, bądź zgodnie z piastowaną funkcją. Jednak z różnych przyczyn - nie puszczają tej wiedzy w obieg do powszechnej wiadomości. Sami zaś szykują się do nieuniknionego na wszelkie możliwe/dostępne sposoby.
A historia - co jakiś czas - pisze się "na nowo". Lecz ci, którzy wcześniej wiedzieli, co nastanie, sumiennie przygotowując się do tego - zawsze po takim "resecie" są w nieco (?) lepszej sytuacji. Jeśli, oczywiście, przeżyją...
Pozostałym zaś zostają publikacje takie, jak ta. I odliczanie czasu z nadzieją, że to "jeszcze nie teraz"...