Każdy, kto choć trochę interesuje się fantastyką, słyszał o Geralcie z Rivii, słynnym wiedźminie. „Krew Elfów” jest pierwszą częścią sagi napisanej przez Andrzeja Sapkowskiego. O światowym sukcesie „Wiedźmina” świadczą tłumaczenia książek na wiele języków oraz sukces gry komputerowej RPG (za niecałe pół roku premiera drugiej części). Nie ma nic dziwnego w tym, że Geralt stał się towarem eksportowym i znakiem rozpoznawczym polskiej fantastyki. Ale czy naprawdę warto sięgnąć po „Krew Elfów”? Książkę rozpoczyna krótka rekonstrukcja wydarzeń z płonącej Cintry. Jeśli spodziewacie się wstępu do akcji oraz przedstawienia bohaterów, to muszę Was zmartwić – akcja rozpoczyna się od razu. Trubadur Jaskier zostaje uprowadzony przez tajemniczego Rience’a. Porywacz chce informacji o wiedźminie, lecz bard nie udziela ich. W pomocy Jaskrowi przybywa czarodziejka Yennefer. W tym samym czasie Ciri- dziecko niespodzianka- jedzie z Geraltem do Kaer Morhen. Zamek zamieszkały przez wiedźminów, miejsce gdzie Biały Wilk przeszedł Próbę Traw a także został poddany mutacjom, wydaje się niezbyt dobrą lokacją dla dojrzewającej dziewczynki. Jednak czarodziejka Triss Merigold udziela pomocy i opiekuje się Ciri w warowni. Do Kaer Mohren zaczyna docierać niebezpieczeństwo, więc Geralt postanawia zawieść Ciri do świątyni Melitele, gdzie sam się uczył. Jednak nigdzie nie jest już bezpiecznie. Mimo że „Krew Elfów” jest pierwszą częścią sagi, to postacie w niej występujące są przedstawione w dwóch zbiorach opowiadań: „Ostatnie Życzenie” i „Miecz Przeznaczenia”. Sapkowski wprowadził tyle charakterów, że nigdy nie wiadomo czy dana osoba będzie miała wpływ na akcję, czy jest tylko pionkiem, dzięki czemu fabuła staje się na tyle zagmatwana, żeby wciągnęła czytelnika na kilka godzin lektury. Sapkowski umiejętnie wplata elementy polityki, humoru, a nawet romansu by jeszcze bardziej nas zaciekawić. „Krew Elfów” jest zdecydowanie dobrą książką dla fanów fantastyki i nie tylko. Dotychczas nie poznałem osoby, której nie odpowiadałby styl pisania Sapkowskiego. Osobiście polecam przeczytanie zbiorów opowiadań przed sięgnięciem po pierwszą część sagi, lecz bez ich lektury też da się połapać w fabule. Jedyne co mi pozostaje to gorąco zachęcić do czytania książki jednego z najlepszych polskich pisarzy fantastyki.