"Alicja w Krainie Zombi" to pierwsza część rozpoczynająca serię Kroniki białego królika autorstwa Geny Showalter, popularnej pisarki, która uznanie zdobyła swoją serią "Władcy podziemi". Jej książki znajdują się na liście bestsellerów New York Timesa i USA Today. Najnowszej dzieło tej autorki wywarło na mnie piorunujące wrażenie, Showalter pokazała w nim swoje genialne umiejętności pisarskie, które z pewnością zachwycą jeszcze niejednego czytelnika!
Królicza Chmura Nadchodzącej Śmierci.
Alicja Rose Bell to nasza główna bohaterka. Dziewczyna ta w dniu swoich szesnastych urodzin straciła rodziców i młodszą siostrę w wypadku samochodowym. To traumatyczne wydarzenie sprawiło, że w niewidzialna bariera w umyśle Alicji opadła, otwierając przed nią nowy, wcześniej nieznany świat. Tym światem jest przerażająca rzeczywistość, w której zombi istnieją. Ta wiedza diametralnie zmienia życie nastolatki.
Świat przedstawiony wykreowany przez Showalter ma ogromny potencjał, który w dużej mierze został wykorzystany. To zachwycająca mieszanka bazująca na napięciu czytelnika. Podczas czytania "Alicji..." świat zewnętrzny kompletnie mnie nie interesował, wiedziałam, że nie przestanę czytać, dopóki nie dojdę do ostatniej strony. Zresztą dynamizm akcji nie pozwoli na to czytelnikowi, a sama Showalter spokojnie może powiedzieć, iż wynalazła przepis na literacki sukces!
Zostałam także zaskoczona odnośnie wątku zombi, który - jak powszechnie się wydaje, nie potrafi zaskoczyć. W tym przypadku było kompletnie odwrotnie. Autorka stworzyła coś "swojego", a potwory w jej książce były dalekie od takich, jakie są znane w kulturze. Myślę, że każdy będzie zachwycony jej wizją nie-trupów, które nie są do końca ukazane jako bezmózgie potwory. Nie jest to czarno-biała wizja, w której coś jest albo złe, albo dobre.
Showalter sięgnęła po schematyczne wątki, które umiejętnie wplotła w te wspaniałe i oryginalne. Tchnęła w nie magię swojego pióra, tworząc coś obłędnie dobrego. Jak wspomniałam, w "Alicji..." nie brak sztampowych rozwiązań, w szczególności mam na myśli tutaj romans, który odgrywa istotną, o ile nie najważniejszą rolę w całej książce. Zwyczajna dziewczyna poznaje w nowej szkole przystojnego "bad boya", który przyprawia ją o szybsze bicie serca. Brzmi znajomo? Mimo to nie mogłam wykrzesać z siebie ani iskry irytacji, bowiem cała reszta była po prostu fantastyczna!
Wiadomo, że nie ma dobrej książki bez bohaterów. Tutaj widać, jaki ogrom pracy został włożony w ich wykreowanie. Nie są płascy i bez życia, ale pełnokrwiści i dopracowani. Alicja Bell od pierwszej strony zyskała moją sympatię. To silna i odważna młoda dziewczyna, która nie ugina się pod ciężarem trudnych doświadczeń. Cole'a został stworzony na podobieństwo wielu innych męskich literackich postaci, co absolutnie mi nie przeszkadzało. Mam nadzieję, iż w kolejnej części autorka skupi się bardziej na rozwijaniu wątków bohaterów drugoplanowych, a w szczególności Kat.
Z żalem skończyłam czytanie "Alicji w Krainie Zombi". Z jednej strony cieszyłam się, iż miałam okazję przeczytać coś tak dopracowanego i szalenie wciągającego, a z drugiej poczułam smutek, na myśl, że to koniec przygód Alicji, Cole'a i ich przyjaciół. Całkowicie pokochałam świat stworzony przez Showalter, więcej - uważam, że jest on jednym z lepszych, w których mogłam "uczestniczyć". Autorka serwuje swoim czytelnikom potężną dawkę emocji, dynamiczną akcję i napięcie emanującego z każdej strony, a powszechnie wiadomo, iż jest to wybuchowa mieszanka. Z niecierpliwością będę wyczekiwała drugiego tomu, a Wam, moi drodzy, polecam!