Defekt pamięci recenzja

Krzysztof Bielecki „Defekt pamięci”, czyli podróż do świata Piszących...

Autor: @Meme ·3 minuty
2012-02-24
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
We współczesnym świecie coraz więcej osób pisze. Jedni robią to dla przyjemności i w domowym azylu, inni – dla korzyści materialnych. Są jeszcze ludzie,, którzy łączą dobre z pożytecznym. Jednak co zrobić, jeśli człowiek MUSI pisać? Co byś zrobił, gdyby od dziennej normy dwóch zapisanych stron, zależało życie wielu ludzi i losy świata?

Pan Krzysztof Bielecki jest autorem czterech książek. Wbrew pozorom „Defekt pamięci nie jest jego debiutem. Wcześniej ukazały się takie powieści jak: "Miasto to gra" , "Kod, czyli rzeczy, które zauważasz w mieście, gdy wpatrujesz się w nie odpowiednio długo" oraz "Raz na kilkaset lat" podpisane jego nazwiskiem. Czwarta, wspomniana już publikacja autora jest najbardziej przystępną spośród czterech książek tego autora, choć szereg niestandardowych rozwiązań fabularnych z pewnością także i tym razem wywoła pewne kontrowersje.

Kool Autobee – pracownik biurowy uzależniony od toneru, doświadcza nietypowego problemu. Podczas przeprowadzanego remont w kuchni znajduje swoją dawną, znienawidzoną pracę z lat szkolnych, która przydaje mu się do zatknięcia dziury. Problemy w domu, karteczki na stoliku nocnym, i codzienne informacje o kolejnych katastrofach, nie pozostawiają bohaterowi złudzeń, że wina może leżeć po jego stronie. Początkowo sceptyczny nastój do konieczności pisania jeszcze bardziej się wyostrza, gdy Kool dochodzi do wniosku, że zapisanie dwóch stron dziennie, będzie teraz jego codziennym obowiązkiem. Od tej pory musi dzielić czas pomiędzy codzienność, zapobieganie zniszczeniu świata poprzez zaprzestanie pisania oraz podążanie śladami zawiłej intrygi, która doprowadza go do coraz dziwniejszych ludzi, miejsc i sytuacji, sprawiając, że jego dotychczas uporządkowane życie zaczyna nabierać zupełnie nowych barw i zmierzać w nieprawdopodobnym kierunku.
W ogromie pozycji, często zapychanych tandetnymi czytadłami odnajdujemy nie tylko tytuły wydane przez wielkie i popularne w Polsce wydawnictwa, ale również książki, które zostały wydane w własnym nakładem przez autorów. Do tych drugich z pewnością czytelnicy podchodzą: po pierwsze - znacznie ostrożniej, po drugie – rzadziej, gdyż promocja jest znacznie mniejsza i często niewiele osób wie o istnieniu danego czytadła. Na pomoc przychodzimy my – Blogerzy – zawsze w pełni szczerzy i . Bardzo się cieszę, że udało mi się przeczytać „Defekt pamięci”, bo naprawdę warto. Ale dlaczego?

„ (…) Podświadomość często płata nam figle. Pomieszało ci się to, co zmyślone z tym, co prawdziwe. Taki defekt pamięci.”

Kiedy chwytałam za pozycję, nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Przyznaję, że nieco obawiałam się lektury, gdyż nie czytuję za często takich powieści. Jednak z każdą kolejną stroną zauważałam, że książka coraz bardziej mnie wciągnęła. Nim się spostrzegłam minęłam setną stronę, skąd do samego końca nie było już daleko. Wszystko to zawdzięczam lekkiemu, a zarazem magnetycznemu stylowi autora. Nawet sytuacje, które wyłaniały się z innych, a te z jeszcze innych, wcale mnie nie dziwiły, wręcz jeszcze podsycając moją uwagę. Za to należy się Panu Krzysztofowi ogromny plus ;)

„(...) przez całą szkołę podstawową wpajano mi, że muszę czytać, przez co zacząłem myśleć o kontakcie z literaturą jako czymś, co wyłącznie być musi, a pod żadnym pozorem nie może być wynikiem własnej, autonomicznej decyzji. Lektura jako przykry obowiązek”

W tej niecodziennej pozycji spodobało mi się szczególnie to, że czytelnik nigdy nie wie co się wydarzy, a każdy wątek, wprowadzany przez Pana Krzysztofa Bieleckiego, niesie ze sobą cząstkę ekscytacji i zaskoczenia. Kiedy zaczynamy kolejny rozdział, możemy śmiało powiedzieć, jak niegdyś Sokrates: „Wiem, że nic nie wiem”. Rodrigo, Czarnoksiężnik, Człowiek o srebrnej skórze czy facet jedzący skręty z czasem stają Nam się nie tylko bliscy, ale również pozostają w pamięci nawet wtedy, kiedy to okazuje się, że większość jest owocem wyobraźni innych Piszących.

Motywator, który poniekąd jest najważniejszą częścią pozycji, wprawia Nas czasem w zakłopotanie, częściej w zdziwienie. Jestem ciekawa skąd Pan Krzysztof miał tak rozmaite pomysły na owe „przyczyny” ludzkiego pisania, albo raczej „skutki” jego braku. Zaciekawiła mnie również kwestia NaNoWriMo. Początkowo myślałam, że istnieje ono jedynie w świecie wykreowanym przez pisarza, a kiedy wpisałam hasło w wyszukiwarkę, czekało mnie chyba największe zaskoczenie związane z nietuzinkową powieścią „Defekt pamięci” ;)

Podsumowując, muszę przyznać, że pozycja Pana Krzysztofa jest najdziwniejszą i najbardziej zakręconą, a jednocześnie zaskakującą (pozytywnie oczywiście) publikacją, jaką w ostatnim czasie czytałam ;) Moim zdaniem książkę powinien przeczytać każdy, ponieważ TAKIEJ lektury jeszcze nie było. Na pewno po lekturze nie powtórzycie słów znanej polskiej piosenki: „Ale to już było”.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Panu Krzysztofowi Bieleckiemu ;)

Książka wydana własnym nakładem w ramach
Akademickich Inkubatorów Przedsiębiorczości
Warszawa 2012, 154 str.
Ocena: 8/10 Bardzo dobra
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Defekt pamięci
2 wydania
Defekt pamięci
Krzysztof "(1960)" Bielecki
8.3/10

Co byś zrobił, gdybyś codziennie musiał pisać dwie strony tekstu, aby powstrzymać nadchodzącą zagładę? Gdy mediami wstrząsa wiadomość o zawaleniu się wiaduktu oraz całej serii pozornie niepowiązanych ...

Komentarze
Defekt pamięci
2 wydania
Defekt pamięci
Krzysztof "(1960)" Bielecki
8.3/10
Co byś zrobił, gdybyś codziennie musiał pisać dwie strony tekstu, aby powstrzymać nadchodzącą zagładę? Gdy mediami wstrząsa wiadomość o zawaleniu się wiaduktu oraz całej serii pozornie niepowiązanych ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Sięgając po książkę „Defekt pamięci” Krzysztofa Bieleckiego nie wiedziałam, czego się spodziewać. Nie znałam wcześniejszego dorobku literackiego autora. Jednak krótki opis fabuły na końcu książki...

@Ivciak @Ivciak

Polscy pisarze nie mają łatwo. Książki twórców naszego kraju nie sprzedają się tak szybko jak te, które przebywają długą drogę zza granicy, aby w końcu po przetłumaczeniu trafić na półki naszych księg...

@Ledina @Ledina

Pozostałe recenzje @Meme

Drzewo migdałowe
Nigdy nie jest za późno, by otworzyć serce na prawdę

Niezłomność, wytrwałość, poświęcenie... Czasem mimo wszystkich trudności, częściej przeciw oczekiwaniom rodziny i racjonalnemu spojrzeniu otaczających go ludzi. Niesamowi...

Recenzja książki Drzewo migdałowe
Ogród Afrodyty
Historia, która nie nudzi...

Afrodyta nie tylko posiadała nieprzeciętną urodę, ale i była od dawien dawna pożądaną przez wszystkich. Piękna bogini nie raz miała swój odpowiedni wśród kobiet, którym p...

Recenzja książki Ogród Afrodyty

Nowe recenzje

Bralczyk o sobie
Bralczyk. Nie Jerzy. Po prostu Bralczyk.
@sweet_emily...:

Chciałabym napisać recenzję tej książki. Recenzję przez małe "r". Trudno jest bowiem oceniać autobiograficzny zapis roz...

Recenzja książki Bralczyk o sobie
Córki Klanu Jeleni
Gdy Matką jest Ziemia, a Ojcem Księżyc
@sweet_emily...:

Debiut pisarski. Najlepszy z możliwych. -*-*-*-* Kanada rok 1657. Chrześcijańscy osadnicy skrupulatnie wykonują swoją ...

Recenzja książki Córki Klanu Jeleni
Największy skarb
Podmuch afrykańskiego powietrza
@sweet_emily...:

Czuję na skórze podmuch ciepłego, afrykańskiego powietrza! I jest to uczucie niezwykle przyjemne. -*-*-*-*-*-* Joy Mak...

Recenzja książki Największy skarb
© 2007 - 2024 nakanapie.pl