"Pani McGinty nie żyje" Agathy Christie to moja czwarta książka Autorki. Już sam tytuł sugeruje, że zamordowano panią McGinty, i już na samym początku wiadomo, kto zabił. Jest aresztowany, osądzony i skazany na karę śmierci. To jej lokator, James Bentley. Nie jest jednak w tej książce tak przewidywalnie, jak się wydaje.
Oto nadinspektor policji z Kilchester, Spence, ma spore wątpliwości, co do winy oskarżonego. Nie wierzy, że fajtłapowaty, nerwowy i nieśmiały James Bentley jest mordercą. Nadinspektor odwiedza znanego ze skuteczności działań, detektywa Herkulesa Poirota i prosi o pomoc w rozwiązaniu sprawy. Dla detektywa liczy się jedynie porządek i metoda.
Herkules Poirot uważa, że odpowiedzi należy szukać w osobie mordercy.
"Nie zrobi się podobno omletu, bez stłuczenia jaj. Pani McGinty mogła zatem być jajkiem, a James Bentley - omletem."
Monsieur Poirot wyjeżdża do domu gościnnego "Na Smugach", do Broadhinny i zatrzymuje się w podupadłym, wiejskim domu. Cierpi w nim z powodu strasznych niewygód.
Jego gospodyni, pani Mauren Summerhayes zna dobrze zamordowaną. Pani McGinty była u niej sprzątaczką, znaną z sumienności, dokładności i odpowiedzialności. Detektyw odwiedza także inne domy, w których sprzątała pani McGinty i wypytuje mieszkańców o zamordowaną i jej lokatora Jamesa Bentleya.
Kluczem do rozwiązania zagadki zdaje się być artykuł, umieszczony w gazecie "Sunday Combet", którą czytywała pani McGinty. Poirot znajduje go u siostrzenicy zamordowanej, Bessie Burch. Okazało się, że pani McGinty wycięła artykuł o czterech kobietach.
"Kobiety, które kiedyś były ofiarami tragedii. Gdzie są dziś te kobiety?"
Jaki związek mają fotografie kobiet z zamordowaną panią McGinty? Czy któraś z mieszkanek Broadhinny ma związek z morderstwem? I dlaczego pani McGinty wycięła i schowała ten artykuł?
Monsieur Poirot ma nie lada orzech do zgryzienia. Mnożą się tropy i nie wiadomo, w którą stronę podążać. Tym bardziej, że w innym domu detektyw słyszy, że pani McGinty jest zwykłą kłamczuchą i plotkarą.
"Pani McGinty była kłamczuchą."
Książka Agathy Christie to kryminał z mnóstwem charakterystycznych postaci. Mieszkańców Broadhinny było tak wielu, że czasami nie mogłam się połapać, kto jest kim. Mamy tu min. autorkę kryminałów, pracownicę poczty, scenarzystę, lekarza, sekretarkę, żonę tynkarza, autorkę artykułu w gazecie, elektryka, kamerdynera, lokaja i wielu innych. Nadmiar postaci powodował przytłoczenie i miałam wrażenie zagmatwania całej fabuły. Trudno mi było podążać za tropami, których było wiele i mnożyły się jak grzyby po deszczu.
Moje czwarte spotkanie z Agathą Christie uważam jednak za udane. Mimo zawiłości fabuły, podobał mi się urokliwy język pisarki, szczypta humoru i zaskakujący finisz.
Z pewnością sięgnę po inne książki Autorki.