Jednym z symboli świąt jest Mikołaj. Może być różnie nazywany, w zależności od rejonu Polski, ale zawsze jest to dobry dziadunio przynoszący dzieciom prezenty. Znajdziemy dużo krótszych i dłuższych opowieści na jego temat. "Życie i przygody Świętego Mikołaja" to jedna z takich propozycji. Zwróciłam na nią uwagę ze względu na autora. L. Frank Baum jest znany z napisania "Czarnoksiężnika z Oz", książki, która wpisała się do kanonu literatury dziecięcej i którą całym sercem wielbię.
Fabuła
Bohatera tej historii poznajemy, gdy jako niemowlę zostaje porzucony na skraju lasu. Adoptuje go nimfa i od tej pory chłopiec wychowuje się wśród magicznych stworzeń. Przychodzi taki dzień, że Mikołaj wraca do świata ludzi. Tam rozpoczyna się jego powołanie,czyli niesienie radości dzieciom. Przy okazji rodzą się piękne bożonarodzeniowe tradycje.
"Życie i przygody Świętego Mikołaja" określiłabym jako baśniową biografię. Scena po scenie obserwujemy dzieciństwo, młodość, wiek dojrzały i starość Świętego Mikołaja. Dowiadujemy się, co ukształtowało jego charakter i co wpłynęło na decyzję o wyborze drogi życiowej. Autor opisał m.in. jak to się stało, że zaczął wytwarzać zabawki dla dzieci i je rozdawać, z jakimi przeciwnościami musiał się zmierzyć, kto mu pomagał. Przy okazji poznamy odpowiedzi na pytania: dlaczego Mikołaj wchodzi przez komin, dlaczego to renifery ciągną jego sanie, skąd wzięła się tradycja ubierania choinki, jak Mikołaj to robi, że w jedną noc udaje mu się odwiedzić wszystkie dzieci na świecie itp.
Klimat
L. Frank Baum napisał tę książkę w 1902 roku. Udało mu się stworzyć uniwersalną opowieść, która pomaga poczuć świąteczny klimat. Jej piękno polega na tym, że nie jest przesiąknięta wszechobecną komercją. Nie wiem jak u was, ale w mojej głowie media wykreowały bazę Świętego Mikołaja jako wielką fabrykę pełną zapracowanych elfów. Ta wizja wpisuje się w świąteczny pośpiech. Opowieść snuta przez Bauma, wręcz przeciwnie, jest pełna spokoju. Przenosi nas do świata pełnego magicznych stworzeń, które w znacznej większości są szlachetne i sobie pomagają. Pokazuje, że bezinteresowny gest może dać innej osobie dużo radości, że niosąc dobro stajemy się wielcy.
Podsumowanie
"Życie i przygody Świętego Mikołaja" ma w sobie wszystko, czego oczekuję po świątecznej książce, czyli magię, radość i dobro. Oczami wyobraźni widzę, jak po wigilijnej kolacji rodzina siada i w blasku choinkowych lampek czyta fragmenty tej książki. Po szaleństwie zakupów i gorączkowym smażeniu karpia w końcu są razem. Mogą odpocząć i chłonąć magiczną atmosferę. Pozwolę sobie zaryzykować, że stwierdzenie, że mocniej zacieśni to rodzinne więzy niż tradycyjne oglądanie filmu"Kevin sam w domu".