'Lemingi 2.0' to mocno przerysowana wizja świata podzielonego na dwa wrogie obozy: młodych wykształconych z wielkiego miasta, stereotypowych korpoludków, którzy są skłonni bronić pewnych ideologii, nawet jeśli nie do końca je rozumieją oraz przedstawicieli mentalnego podkarpacia (inaczej: wąsatych januszy), którzy nie są wege, piją piwerko bez sprajta i nic nie wiedzą o równości, feminizmie i wolności.
Czytelnicy, którzy znają poprzednią część Lemingów nie będą niczym zaskoczeni, bo autor podtrzymuje ten sam poziom absurdu i to samo poczucie humoru. Zaliczam tę książkę do gatunku rzeczy, które albo się uwielbia, albo się nienawidzi. Ja należę do tej pierwszej grupy. Już w poprzedniej części autor kupił mnie absurdem podniesionym do kosmicznego poziomu i cieszę się, że druga część utrzymana jest w tym samym tonie.
Nasi bohaterowie to ludzie przed trzydziestką, którzy bezrefleksyjnie przyjmują tzw. postępowe ideologie i posługują się odpowiednio postępowym językiem. 8 marca nie obchodzą Dnia Kobiet, ale wszystkie frendziary celebrują wówczas waginododatniość, rodzice to osoby płodzące, korporacja, od czasu kiedy kierownikiem (Senior Sales Team Supervisor) stał się wąsaty janusz, zmieniła się w katotalibański obóz pracy. Wracając do domu uważają, żeby nie natknąć się na patrol siepaczy Kaczafiego, bo to może zakończyć się zesłaniem na rekolekcje lub dni skupienia. Odpowiednio postępowy język nie zawiera słów nawiązujących do religii i Kościoła i dlatego mówi się: świeckować urodziny, podtrzymywać kogoś na świeckim duchu i niech cię Unia broni.
Lemingi tak bardzo są przejęte propagowaniem równości i wolności, że nie mogą nawet zaśpiewać urodzinowego 'Sto lat' koledze, bo to jest narzucanie komuś ile ma żyć, a igrzyska olimpijskie powinny być zdelegalizowane, bo nie może być tak, że ktoś jest najlepszy, a ktoś inny najsłabszy i najlepiej, żeby Trybunał konstytucyjny zatwierdził słuszność istnienia takich zawodów. Lemingi potrafią umrzeć w słusznej sprawie. No, może nie od razu umrzeć, ale chociaż polajkować na fejsiku - niech wszechświat się dowie, że są niezadowoleni!!
Mimo tego, że 'ofiarami' ciętego pióra autora są tytułowe lemingi, obrywa się trochę drugiej stronie i konkretnym osobom istniejącym w realu.
Dla mnie to była cudna rozrywka.