"Jest wiele tematów, w których słowa się nie sprawdzają."[s. 186]
Laurel to piętnastolatka, która przeżywa teraz dość ciężko okres w swoim życiu. Pół roku temu straciła ukochaną, starszą siostrę, matka, u której spędzała co drugi tydzień, nie radzi sobie z tym najlepiej i postanawia wyjechać do Kalifornii, przez co dziewczyna ten czas od teraz spędza ze swoją, nie do końca zrównoważoną psychicznie, ciotką Amy, a ojciec z kolei zamknął się w sobie i po domu snuje się niczym duch. Sam dom dziewczyny zdaje się pełen zbyt wielu wspomnień, które kładą się cieniem na jego mieszkańców. Laurel, żeby choć na chwilę oderwać się od wspomnień o May, postanawia pójść do liceum, gdzie nie uczęszczała jej siostra, przez co jej życie może zachować chociaż pozory normalności. Nic jednak nie jest takie, jakie być powinno, a krótko po rozpoczęciu roku szkolnego nauczycielka angielskiego zadaje im pracę domową, które odmieni życie dziewczyny - napisanie listu do zmarłej osoby.
"Kochani, dlaczego się poddaliście?" ma właśnie formę listów, które Laurel pisała do swoich zmarłych idoli, choć tytuł moim zdaniem nie do końca jest adekwatny do treści książki. W każdym razie, dzięki takiej formie powieści mamy bezpośredni wgląd w psychikę głównej bohaterki, jej troski, wątpliwości i przeżycia. Autorka stworzyła niesamowitą historię, pełną silnych odczuć, prawd życiowych, brutalności świata, w którym żyjemy oraz swego rodzaju magii. Czytelnikiem cały czas targa masa różnych emocji i uczuć, nie tylko przez to, co przeżywa główna bohaterka, ale również przez to, jak tak książka na niego działa - powoduje, że człowiek się zastanawia: nad sobą, własnym życie, nad życiem bliskich. Razem z bohaterką zadaje też sobie mnóstwo pytań, roztrząsa niektóre zdarzenia z przeszłości, snuje przemyślenia... W niektórych momentach emocje były na tyle silne i różnorodne, że nawet łzy nie chciały opuścić moich oczu i wywoływały dławiące uczucie w gardle. Często przerywałam lekturę, żeby móc w spokoju zastanowić się nad niektórymi rzeczami, bądź uspokoić gonitwę myśli i uczuć, jakie mną targały. Istna emocjonalna zawierucha.
"[...] prawda jest piękna, nieważne, co mówi. Nawet jeśli jest przerażająca albo zła. Jest piękna po prostu dlatego, że jest prawdziwa."[s. 158]
Bohaterka od samego początku walczy z rozpadającym się własnym światem, z ulatującym z niej życiem. Z dnia na dzień stara się wszystko poskładać w całość, w tym także siebie, jednak nie zawsze jej to wychodzi, a przeszłość, która ciągle w niej żyje, wszystko niszczy. Laurel jest niszczycielską siłą dla samej siebie. Nie potrafi ona poradzić sobie z tym, co w niej siedzi, głęboko ukryte, nie radzi sobie także z prześladującym ją poczuciem winy. Ma wrażenie, że gdyby ona była idealna, to i jej świat taki by był. Śmierć siostry kładzie się cieniem na jej egzystencję, jednak prawdziwe problemy zaczęły się już wcześniej, o czym czytelnik z czasem się przekonuje. Każde kolejne listy głównej bohaterki do zmarłych znanych osobistości, w tym do m.in.: Kurta Cobaina, Amy Winehouse czy Heatha Ledgera, utwierdzają czytelnika, że to, o czym początkowo Laurel nie mówi, musi być czymś więcej niż przypadkową śmiercią ukochanej siostry.
Postaci w tej książce są nietuzinkowe, pełne emocji, własnych problemów, marzeń czy nadziei. Autorka świetnie je wykreowała, powodując, że wydają się one niezwykle prawdziwe, a zarazem ulotne jak marzenia, które snują nastolatkowie wchodząc w dorosłość, aby później zderzyć się z rzeczywistością. Historia ta nie dotyczy tylko samej Laurel, ale również otaczających jej ludzi - a należy przyznać, że jest ona dobrą obserwatorką, dzięki czemu na powieść tę składają się różne historie różnych osób, mniej lub bardziej tragiczne, ale każda na swój sposób smutna. Laurel nie jest typową nastolatką, a raczej dziewczyną z niekiedy dziecięco naiwnym podejściem do życia, choć z ze swojej dziecinności dawno została już brutalnie obdarta. Pozostawiona praktycznie sama sobie walczy o zrozumienie tego co zaszło w przeszłości, a jednocześnie pragnie pozbierać się w całość i żyć normalnie, choć w tym samym czasie wie, że może nigdy nie będzie to możliwe. Nie zatraca się ona jednak całkowicie w swoich zmartwieniach i bolączkach, potrafi zwrócić uwagę na problemy innych i chcieć im pomóc, aczkolwiek dopóki nie pozbędzie się własnych ograniczeń, które z dnia na dzień przytłaczają ją coraz bardziej, nadal będzie tkwiła w martwym punkcie, w jakim obecnie się znajduje, a to ją w końcu zniszczy.
"Wolność od cierpienia. Pewnie niektórzy uważają, że to jest właśnie śmierć. No to gratuluję odzyskania wolności... My wciąż tu jesteśmy i użeramy się z tym, co zostało."[s. 178]
W powieści znajduje się mnóstwo odniesień do konkretnych utworów muzycznych czy filmów, przy czym odtworzenie wspominanych piosenek w trakcie czytania może pomóc jeszcze lepiej wczuć się w sytuację bohaterki oraz do reszty zatracić się w opowiadanej nam przez autorkę historii. Książka ta jest przepełniona bólem, rozpaczą i pragnieniami, że czytanie jej aż momentami przynosi ból. Ava Dellaira pisze w sposób prosty, z łatwością przedstawiając nam historię, która porusza, zasmuca, ale i otwiera oczy na niektóre rzeczy, na niektórych ludzi. Pomimo kilku niedociągnięć, książka ta jest niesamowita, absorbująca i warta uwagi. Choć tematy, które porusza nie są łatwe, jak śmierć, seksualność nastolatków czy problemy psychiczne, to sama jej lektura jest łatwa, lecz zarazem trudna do zniesienia. Mówiąc inaczej, czyta się ją szybko i bezproblemowo, ale piętno jakie odciska na czytelniku ciąży mu podczas lektury i na długo po jej zakończeniu.
Polecam tę pozycję wszystkim, bez wyjątku. Jest ona idealna dla nastolatek, jak i dla dorosłych. Choć książka ta jest brutalna, to w tej brutalności pozostaje szczera, a tym samym pozwala wyciągnąć wartościowe wnioski, zastanowić się nad własnym życiem, nad śmiercią, tym co ona przynosi, jak nas, pozostałych przy życiu, dotyka oraz nad tym, jak strach przed niespełnieniem czyichś oczekiwań może zniszczyć nie tylko nas samych, ale i cały nasz świat. Jeśli chcecie poznać opowieść o stracie, wątpliwościach, poczuciu winy czy gniewie: wobec rodziców, niespełnionych oczekiwań czy własnej bezsilności, to pozycja ta jest zdecydowanie dla Was. Z całego serca Wam ją polecam, tymczasem już nie mogę doczekać się kolejnych publikacji tej autorki, po które z pewnością sięgnę.
"Jeśli chcemy, żeby ktoś nas znał, musimy o sobie mówić."[s. 267]