„Bolesne jest myślenie o wszystkich rzeczach, których nie pozwoliłam sobie pokochać, mimo że chciałam je pokochać”
Hannah wiedzie samotne i przygnębiające życie. Rozpaczliwie szuka sposobu na oderwanie się od codzienności. Większość czasu spędza na czatowaniu z użytkownikami forum internetowego, które poświęcone jest prawdziwym zbrodniom. Aktualnie omawiają zabójstwa czterech kobiet w okolicach Atlanty. Wkrótce podejrzany zostaje aresztowany. Zostanie nim William — młody przystojny prawnik. Hannah, która rozpaczliwie pragnie czegoś ekscytującego, pisze list do Williama. Początkowo uważała, że to będzie dobry sposób na wyrzucenie z siebie całej złości. Jednak wkrótce dostaje odpowiedź i tak zaczyna się korespondencyjna relacja między Hannah i Williamem.
Nawet nie wiem, od czego zacząć tę recenzję. Odkąd skończyłam tę książkę, ciągle chodzi mi po głowie. Analizuję ją, przerabiam na czynniki pierwsze i przetrawiam konkretne fragmenty. Jednocześnie jestem zirytowana tym, jak się skończyła i tym, że nie była do końca tym, czego się spodziewałam.
Tak szczerze to od skończenia książki zastanawiam się nad tym, co o niej napisać. Była inne niż wszystkie, które do tej pory przeczytałam. Z jednej strony, jak już zaczęłam, to nie mogłam się oderwać, całą książkę przeczytałam w dosłownie dwa wieczory. Z drugiej Hannah była tak irytująco niemądra (mówiąc łagodnie), że zaciskałam zęby i co chwila załamywałam ręce. Nieczęsto zdarza mi się czytać o tak irytujących bohaterkach, jak Hannah. Ta dziewczyna miała zero instynktu samozachowawczego i zero odpowiedzialności.
Bardzo doceniam jednak „przemianę” głównej bohaterki. Jej rys psychologiczny w trakcie fabuły ewoluował. I chociaż ciągle była irytująca, to zmiany w jej zachowaniu (nie zawsze na lepsze) były bardzo zauważalne, jednocześnie będąc naturalne i idealnie dopasowane do punktu historii.
Żałuję też, że tytułowych listów nie było więcej. Liczyłam, że będą one główną osią książki. Natomiast „Listy miłosne do seryjnego mordercy” to bardziej pamiętnik Hannah, która opowiada o listach i wplata ich mniejsze lub większe fragmenty. Właśnie te fragmenty najbardziej przypadły mi do gustu. Świetnie czytało się o przemyśleniach Williama, który z jednej strony pisał jak ktoś, kto chce omamić kobietę, żeby ją wykorzystać, z drugiej jak ktoś złamany przez życie.
Od zawsze fascynowało mnie, jak dochodzi do tego, że kobiety zakochują się w seryjnych mordercach, jak to jest, że ich podziwiają. Niedawno głośno było o dwóch przystojnych mężczyznach, którzy dopuścili się okropnych zbrodni, a których „fanki” broniły, ponieważ byli… przystojni. Podobnie fascynował Ted Bundy i mam wrażenie, że postać Williama była na nim wzorowana (chodzi mi o fakt, że była prawnikiem, był bardzo przystojny i zakochała się w nim kobieta „z zewnątrz”). Zresztą Bundy i Carole Ann Boone są tutaj wspomniani jako przeciwieństwo do Hannah i jej relacji z Williamem. Ta książka była taką namiastką możliwości poznania, co siedzi w głowie takich kobiet.
Książkę bardziej polecam niż nie polecam. Chociaż nie nastawiajcie się na spis listów wymienionych z seryjnym mordercą. Niech faktem na potwierdzenie tego, że książka mi się w jakimś stopniu spodobała, jest to, że ciągle ją analizuję i nad nią rozmyślam. A przecież o to też chodzi w czytaniu.