Przed każdym spotkaniem ze Stephenem Kingiem czuje swego rodzaju podekscytowanie. Może nie było tych spotkań tak wiele, zaledwie garstka z całego dorobku autora owianego mianem mistrza grozy, jednak za każdym razem gdy sięgam po kolejną jego powieść, czuje w środku, że będzie warta przeczytania i dostarczy mi wiele emocji. Tym razem cofnąłem się do początków twórczości Kinga i sięgnąłem po jego trzecią książkę czyli Lśnienie. Gdy z ciekawości przed lekturą zajrzałem do Internetu, przeczytałem dużo pozytywnych opinii, gdzie ludzie uważają tę pozycję za najważniejszą, najlepszą z utworów Kinga i za horror wszechczasów. Zachęcony tym wszystkim czym prędzej sięgnąłem po nią i zacząłem czytać.
Trzyosobowa rodzina Torrance’ów jest od dłuższego czasu w trudnej sytuacji. Jedyna zarabiająca osoba w rodzinie, Jack Torrance zostaje zwolniony z posady nauczyciela po tym jak nie potrafiąc zapanować nad własnym gniewem uderzył swego ucznia. Wraz z żoną Wendy i synem Dannym wiodą cieżkie i z pozoru spokojne życie. W końcu nadchodzi szansa na lepsze życie i możliwość, by Jack dokończył pisać swą powieść. Jego znajomy bowiem załatwia mu posadę dozorcy w opuszczonym na zimę górskim hotelu Panorama. Wydaje się, że to miejsce będzie oazą spokoju, relacje rodzinne polepszą się a Jack znów zacznie pisać. Jednak sześcioletni Danny, często miewający sny na jawie i tzw. jasność, która objawia się czytaniem w myślach i czymś na podobieństwo jasnowidzenia, czuje, że coś jest nie tak. Przeczuwa, że z hotelem Panorama wiąże się coś złego i w głębi duszy boi się tam jechać.
Jakiś czas po zaaklimatyzowaniu się w nowym miejscu, rodzina przekonuje się dlaczego Danny się bał, na powierzchnie zaczynają wypływać brudy przeszłości, i nie wszystko dzieje się tak jak powinno.
To co wysuwa się na pierwszy plan, gdy ponownie myślę o Lśnieniu to bohaterowie. Bardzo dobrze nakreśleni, jedyni w swoim rodzaju, naznaczeni ciężkim życiem. Razem tworzą rodzinę, jednak oddzielnie każde z nich to inny charakter, mający własną przeszłość i coś czym różni się od reszty rodziny. Autor pod postacią retrospekcji ukazuje nam dzieciństwo i przeszłość zarówno Danny’ego jak i Wendy oraz Jacka. Szczególnie ważne jest według mnie dzieciństwo tego ostatniego, gdzie możemy zobaczyć jak miał ciężko, gdy jego ojciec co wieczór wracał pijany, i jak się to odznaczyło na Jacku, który w swym najtrudniejszym okresie popełniał błędy swego ojca. To prawda, sięgał on do kieliszka, i często nie potrafił zapanować nad gniewem, jak wtedy gdy złamał synkowi rękę lub uderzył ucznia. Jednak w chwili przybycia do hotelu trwał już od kilku miesięcy w abstynencji, i nic nie zwiastowało tego by nagle zaczął pić.
Jedną z najważniejszych rzeczy w Lśnieniu jest według mnie właśnie przemiana Jacka. Przybywając do hotelu jest kochającym ojcem i mężem, lecz pod wpływem hotelu, odcięcia od świata i uczucia klaustrofobii coś w nim pęka. Coraz częściej czuje się niezrozumiany przez rodzinę, gdzieś w środku odczuwa gniew, a wszystko potęguje coraz mocniejsza potrzeba napicia się.
Duża rolę odgrywają tutaj pozostałości ludzi, którzy niegdyś mieszkali w Panoramie, i której najwidoczniej nie chcą lub nie mogą opuścić. Wiąże się z tym ciekawy aczkolwiek trochę rozczarowujący mnie wątek. W piwnicy hotelu, niedaleko kotła którego zawsze trzeba pilnować, Jack znajduje tysiące wycinków prasowych, rachunków i kwitków hotelowych z którymi wiąże się wiele przemilczanych i zapomnianych historii. Nowy dozorca wczytując się w nie wywleka na światło dzienne fakty takie jak zabójstwo ważnego gangstera oraz setki morderstw, samobójstw i zwykłych śmierci, które zdarzyły się w tym hotelu. Zawiodłem się jednak, gdy co jakiś czas czytałem jak Jack próbuje połączyć wszystkie fakty i znaleźć coś co może je połączyć i liczyłem na jakieś ciekawe odkrycie a cały wątek jakby się rozpłynął pozostawiając za sobą tylko lekki niedosyt.
Przejdźmy jednak do tego co powinno się znaleźć w horrorze i co jest bardzo mocną stroną Lśnienia. King bardzo sprawnie buduje napięcie i od pewnego momentu już przez cały czas czuć tą specyficzną atmosferę zagrożenia. Momentami, jak incydenty w łazience lub na placu zabaw, naprawdę budzi grozę, tym bardziej jeśli brać pod uwagę późniejsze zachowanie Jacka. Ja jednak czuje się źle, gdyż powieść choć była dobra to nie przestraszyła mnie na tyle, bym mógł nazwać ją arcydziełem horroru, jak mówią o niej ludzie w wielu opiniach.
Jest to tak czy tak bardzo dobra książka, którą będę miał w pamięci i do której na pewno nie raz wrócę. Ma wszystko czego potrzeba, by zapewnić godziny świetniej przygody wypełnionej strachem, ale i też nadzieją. Jeśli dodamy do tego specyficzny styl Stephena Kinga, wyjdzie nam książka, którą bez żadnych wątpliwości oceniam na 4/5 i bardzo mocno polecam fanom autora i nie tylko.