Jacek Hugo - Bader jest świetnym pisarzem, uważnym obserwatorem, ale przede wszystkim, co potwierdza ta i wiele innych jego książek, ma nosa do dobrych tematów. Jacek Hugo - Bader oprócz wymienionych w poprzednim zdaniu cech świetnego reportera, ma też ego wielkości Broad Peaka i tendencję do pisania o sobie, zamiast na temat, przez co bywa irytujący. Z drugiej strony to umiłowanie własnego "ja" sprawia, że reporter zdaje się rozumieć światek polskiego alpinizmu, i siły działające na innych egoistów i megalomanów zmuszające ich do włażenia na te góry z pobudek czysto egoistycznych, ale z uporem maniaka próbujących mu wmówić w wywiadach, że robią to dla swoich fanów, Polski, czy całego świata, a weź jeszcze podważ wątpliwe motywacje takiego wspinacza i afera gotowa...
Całe szczęście Hugo - Bader nie boi się afer, nie wymięka, zadaje niewygodne pytania i czasami nawet wydusi z rozmówcy, czy to z himalaisty, czy to z członka jego rodziny, jakieś ciekawe zdanie i to te wywiady są chyba najmocniejszą stroną książki (spojler: Bielecki słodkopierdzący jak zawsze) no i zdjęcia są świetne, w ogóle książka jest przepięknie wydana - nawet nie myślcie o kupnie e-booka.
Teraz kilka minusów. Jeśli przeczytaliście w swoim życiu choćby ze dwie pozycje o górach, to nie dowiecie się niczego ciekawego z Długiego filmu o miłości, bo 1/3 tej książki to opisy: przebiegu choroby wysokościowej, historia polskiego himalaizmu, biogramy wspinaczy i tak dalej. Irytują wspomniane wcześniej wtręty osobiste, i nie chodzi mi bynajmniej o stosunek autora Jacka Berbeki, pseudonim "Siekiera" i vice versa, bo to ważne i daje nam pełniejszy obraz rzeczonego Berbeki, ale już historia jak to autor szukał wydawcy dla nienapisanej książki, albo, że autor biega maratony są dla tematu mało istotne.
Poza tym Hugo - Bader wrzuca do książki rozdziały w całości składające się z wpisów z jakiegoś forum (autor nie raczył zdradzić z którego) w stylu: "po co tam leźli?" - każdy, kto ma internet w domu i czasami zajrzy do sekcji komentarzy pod artykułem na budzący emocje temat wie o co chodzi, i rozumiem, że ten zabieg miał podkreślić znieczulicę ludzką i tak dalej, ale uważam to za tani chwyt, jeśli nie za zwykły wpełniacz.
Zatem czytać, czy nie czytać? Z czysto literackiego punktu widzenia, wszystko, co wyjdzie spod pióra Jacka Hugo - Badera warto znać (oprócz Skuchy), jeśli chcecie przeczytać dobrą książkę i nie siedzicie w literaturze górskiej, to jak najbardziej czytać, jeśli natomiast chcielibyście coś konkretniejszego, ale wciąż emocjonalnego, to polecam "Broad Peak. Niebo i piekło" autorstwa Bartka Dobrocha i Przemysława Wilczyńskiego.