Tak lubimy zbierać muszle. Przywozimy je znad morza, tworzymy wisiorki, obrazki i bransoletki. Czy przychodzi nam czasami na myśl, że taka muszla była kiedyś czyimś domem? Tak zaczęłam, by zwrócić uwagę czytelnika na muszlę, która ma w tej książce duże znaczenie.
Audiobook „Gdzie śpiewają raki” Delii Owens, w brawurowym wykonaniu Magdaleny Boczarskiej wysłuchałam z nieukrywaną przyjemnością. Wróciły wspomnienia ciekawych audycji radiowych, które zapamiętałam z dziecięcych lat. To trochę taka bajka dla dorosłych.
Ale aktorka czyta tę książkę!
Niesamowita interpretacja. Snuje tę opowieść raz delikatnym i ciepłym, dziewczęcym tonem, aksamitnym, prawie szepcząc by za chwilę przemienić go w ostry jak brzytwa, twardy i konkretny, już nie pluszowy. Dzięki niej, czułam się tak, jakbym była świadkiem wszystkich wydarzeń, jakie spotykały bohaterkę, jakbym ją podglądała na tych mokradłach, przyczajona w szuwarach i razem z nią poznawała i odkrywała świat fauny i flory.
„Gdzie śpiewają raki” to przepiękna książka o współistnieniu człowieka i przyrody, o zależności człowieka od niej. Opisy mokradeł i bagien w pobliżu miasteczka Berkley Cove na wybrzeżu Północnej Karoliny w II połowie XIX wieku, są tak wnikliwe, że chce się dowiadywać więcej i więcej. Autorka oczami głównej bohaterki, zachęca nas do spojrzenia na naszą matkę ziemię i zachwycenia się nią od nowa. Podglądamy ptaki, skorupiaki, bagienną roślinność. Oplatamy się morskimi falami, doznajemy tego subtelnego ich dotyku.
Opowieść zbudowana jest na klasycznym trójkącie. Mamy tu kobietę z bagien i dwóch mężczyzn – dobrego i złego a w tle miłość, podglądanie świata zwierząt i roślinności i mamy tu zbrodnię. Jest dobro i jest zło. Jeden człowiek i cały świat przeciwko niemu. Jest męski, niezbyt łaskawy dla kobiet świat. Ale jest też kobiecość, ukazana tak, że często zerkałam na moją czerwoną szminkę...I jest w końcu przyjaźń...
Niepokój, strach, lęki, opuszczenie przeplatają się z pięknem mokradeł, dobrocią i niewinnością głównej bohaterki. Słowo niewinność ma tu podwójne dno. Przekonałam się jak ważna jest pamięć. Bo gdy zabraknie tych, których najbardziej w życiu potrzebujemy, właśnie ona i obserwacja, podpatrywanie świata roślin i zwierząt, może nam uratować życie.
To książka o potrzebie akceptacji, o różnych rodzajach samotności, o walce jednostki by zachować swoje ja. Można by na tym zakończyć. Prosta, klasyczna opowieść. Ale wybrzmiewają tu inne ważne wątki, na które trzeba zwrócić uwagę. Nierówności klasowe, rasizm, szowinistyczny męski świat (szczególnie i wyjątkowo przedstawia to opis sali rozpraw i sędziów porównany do zachowania dominujących zwierząt).
Ten brak drugiego człowieka wybrzmiewa chyba najbardziej. Bohaterka mierzy się sama z przeciwnościami losu. Od najmłodszych lat zdana tylko na siebie. Znamy przykłady z literatury. Taki Robinson Cruzoe czy bohaterowie filmu „Błękitna laguna”. Samotność jednostki, jednostek na odludziu, z dala od cywilizowanego świata to jedno. Ale samotność dziewczynki, dziewczyny, kobiety skrywającej się przed ludźmi, zmuszonej chować się na mokradłach, a wokół cywilizowany świat to już inny rodzaj samotności.
Tak bardzo pragniemy szczęścia w postaci drugiego człowieka tylko dla siebie. Co jak świat się o niego upomina i pokazuje mu swoje bogatsze oblicze? Rodzi się jeszcze jedno pytanie – co w takim razie jest w tym świecie najważniejsze? Czy to co oferuje jest dla ciebie, tak w głębi duszy, najważniejsze i na tym ci zależy? Czy dajesz się mu ponieść, a tak naprawdę żyjesz obok niego?
Dużo pytań pojawiło się w trakcie słuchania. Może to głos Magdaleny Boczarskiej sprawił, że tak odebrałam tę książkę. Dzięki jej interpretacji, zwróciłam uwagę na jeszcze jeden aspekt. Delia Owens wykazała się dużą wrażliwością na słowo i w książce aż roi się od poetyckich zwrotów, uniesień i emocji. Zasłuchiwałam się w jej magiczne słowa, które mnie zainspirowały do poszukiwania ich nowych znaczeń i odniesień do świata jaki znałam, znam i jaki sobie wyobrażam.
Świetlik
Zwabić go było tak łatwo To jak kartka na walentynki.
Lecz u samicy świetlika
Kryje śmiertelną pułapkę.
Ostatni akt niedokończony
Ostatni krok w mrok.
I spada, spada w dół.
Wciąż widzę jego wzrok
Na tamten świat go przeniesie.
Widzę jego przemianę.
Niedowierzanie,
Odpowiedź I koniec.
I tak mija miłość Do tego, co było; nim się zaczęło
A.H.
Pod inicjałami AH skrywała się miejscowa poetka. Kim była i jaką rolę odegrała w życiu głównej bohaterki, musicie się już sami dowiedzieć.
AleBabka AleBabka
Delia Owens – „Gdzie śpiewają raki” – [Wydawnictwo Świat Książki]
Akcja powieści osadzona jest w sennym amerykańskim miasteczku Berkley Cove na wybrzeżu Północnej Karoliny. To właśnie tam, na pobliskich bagnach, żyje Kya Clark. Została porzucona w wieku 10 lat, je...
Akcja powieści osadzona jest w sennym amerykańskim miasteczku Berkley Cove na wybrzeżu Północnej Karoliny. To właśnie tam, na pobliskich bagnach, żyje Kya Clark. Została porzucona w wieku 10 lat, je...
„Gdzie śpiewają raki” autorstwa Delii Owens to poruszająca, literacko piękna powieść, która łączy w sobie elementy dramatu obyczajowego, kryminału i historii o dorastaniu. To książka, która długo poz...
Natura, wycofanie oraz odrzucenie. Są to trzy słowa, które jako pierwsze nasuwają mi się na myśl, gdy przypominam sobie fabułę książki „Gdzie śpiewają raki”. Rozbrzmiewają one w mojej głowie wraz z...
@MarionetkaLiteracka
Pozostałe recenzje @ale.babka
Rzeczy, których nie wyrzuciłem
„Kiedyś sądziłem, że ludzi pamiętamy, dopóki możemy ich opisać. Teraz myślę, że jest odwrotnie: są z nami, dopóki nie umiemy tego zrobić” – Marcin Wicha Marcin Wicha ...
„Trójjednia” — książka, która wraca wtedy, kiedy trzeba. Wrażenia po roku od lektury.
Trójjednia. Niech umarli przewracają się w grobach. Wstyd się przyznać, ale minął już ponad rok od premiery książki Trójjednia. Niech umarli przewracają się w grobac...