„Dom czarów” to pierwsza książka autorstwa James’a Herbert’a, którą miałam okazję przeczytać. Tak! Nigdy wcześniej o gościu nie słyszałam. Poszukałam, poczytałam i dowiedziałam się, że James Herbert to czołowy brytyjski autor powieści z gatunku horroru. Szczerze mówiąc, wcale mnie to nie zdziwiło, bo książka jest naprawdę ciekawa.
W swojej powieści Herbert opisał historię młodej pary, Mike’a i Midge, którzy pragną wyrwać się ze szponów otaczającego ich zgiełku i rozpocząć nowy rozdział w ich życiu. Najlepiej na wsi. Jak łatwo się domyślić, jedno z nich, a mianowicie Midge, znajduje anons informujący o sprzedaży posiadłości w miasteczku Cantrip. Posiadłości wiejskiej. W pobliżu lasu, na ustroniu. Wymagającej niewielkiej renowacji, która jak się później okazuje jest jeszcze mniejsza niż im się wydawało.
Początek ich przygody z Gramarye można by nazwać sielanką. I do w dosłownym tego słowa znaczeniu. Zwierzęta przychodzące do domu, dopraszające się o pożywienie. Wiewiórka oswojona jak żadne dzikie zwierzę, niczym członek rodziny. Spotkało to kogoś z Was? Nawet Mike odzyskał wenę twórczą i ponownie zaczął pisać piosenki, a Midge powróciła do malowania obrazów. Niestety, czym bardziej zagłębiamy się w historię młodej pary, dowiadujemy się, że niedaleko domku Gramarye mieszka sekta, a w mieszkaniu Mike’a i Midge dzieją się dziwne rzeczy. Synergiści, bo tak nazywają siebie członkowie sekty, powoli wdzierają się w niezachwianą przestrzeń Gramarye. Ku przestrodze okolicznego pastora Midge ulega sekcie. Niegdyś piękny dom staje się ponury. Sami jego mieszkańcy zmieniają swoje podeście do życia. Zmienia się wszystko.
Ciężko było mi przebrnąć przez początek książki. Poszukiwanie „domku na preriach” i zaglądanie we wszystkie jego kąty nie jest wymarzonym tematem książki mola książkowego, ale… No właśnie, ale od momentu w którym para zamieszkuje w domku na wsi, fabuła książki nabiera rozpędu. Poznajemy głównych bohaterów, mieszkańców Cantrip i członków Synergistów. Zaczynamy odróżniać tych dobrych od tych złych. Tych którzy mieli rację od tych którzy byli zaślepieni i zostali wpętani w sidła ciemnych mocy.
Na mojej liście pisarzy James Herbert widnieje dość wysoko i raczej szybko stamtąd nie spadnie. Pomimo szczypty magii którą zamieścił w „Domu czarów” nie sądzę, aby fani Harrego Pottera polubili tą książkę. Nadzieje pokładam raczej w fanach niezwyciężonego Kinga. Oczywiście to tylko moje skromne przewidywania i mogę się grubo mylić.