W idealnym świecie powinno wyglądać to tak - objęcie cesarskiej władzy, sprawowanie mądrych rządów, cieszenie się szczęściem i przychylnością poddanych... Jednakże w prawdziwym życiu bywa zgoła inaczej, o czym to przychodzi przekonać się głównej bohaterce powieści Andrei Stewart „Cesarzowa kości”, która stanowi sobą drugą odsłonę znakomitego cyklu fantasy pt. „Tonące cesarstwa”. Zapraszam was do poznania recenzji tej książki, która ukazała się w naszym kraju nakładem Wydawnictwa Fabryka Słów.
Stało się - Lin pokonała własnego ojca i jego magiczne konstrukty, objęła cesarski tron i rozpoczęła sprawowanie władzy. Jej największym wsparciem stał się dawny przemytnik i obecny kapitan gwardii - Jovis, jak i niezwykłe, odnalezione w piwnicach pałacu, mówiące zwierzę o imieniu Thrana. Bardzo szybko okaże się jednak, że dotychczasowe poświęcenie i ofiara Lin to nic względem tego, co będzie ją teraz czekać. Począwszy od ponownego zjednoczenia wysp, poprzez zapobiegnięcie ich katastrofalnemu zatonięciu, jak i kończąc na powstrzymaniu marszu zbuntowanej armii konstruktów pod przewodnictwem tajemniczej Nisong - każda z tych kwestii okazuje się palącą, jak i śmiertelnie niebezpieczną...
Andrea Stewart oddała w nasze ręce znakomitą, intrygującą i niezwykle efektowną kontynuacją swojej opowieści o świecie magii płynącej wprost z ludzkich kości, który staje w przededniu nadciągającej, być może największej w historii, katastrofy. I trzeba przyznać, że dokonała ona tego w naprawdę świetny sposób, kreśląc nie tylko kolejne losy Lin, Jovisa, Nisong i pozostałych bohaterów, ale też i odkrywając więcej z sekretów tej morskiej, wyspiarskiej, jakże dla nas egzotycznej rzeczywistości, które dotyczą wydarzeń sprzed wiele lat i określenia przyczyn konfliktu ludzi z budzącą lęk nacją Alanga.
Przede wszystkim dzieje się tu jeszcze więcej, aniżeli w pierwszej części cyklu. Bo mamy tu liczne podróże do kolejnych z wysp, mamy walkę ludzi z konstruktami, jak i mamy wreszcie niezwykle ciekawie zarysowaną relację pomiędzy Lin i Jovisem, których łączy tajemnica posiadanych mocy oraz rodzące się między nimi uczucie, zaś dzielą skrywane przez każdego z nich, wstydliwe sekrety. Ponadto autorka oddała tu znacznie więcej miejsca i czasu pozostałym ważnym bohaterem tej historii - m.in. kochającym się kobietom w osobach Phalue i Ranami, które odegrają niezwykłą rolę w całej serii dramatycznych wydarzeń, jakie staną się udziałem całego Cesarstwa. Jest klimatycznie, z rozmachem, ale też i wielce poruszająco, gdy oto pojawia się czas płacenia najwyższej ceny za błędy przeszłości.
Kolejny raz zachwyca nas wizja tej całej, powieściowej rzeczywistości, czyli spojrzenie na azjatycką kulturę sprzed wieków, dopełnione absolutnie wyjątkową wizją magii płynącej z kości, która może zamieniać zwierzęta i ludzi w posłusznych, przerażających niewolników. Tym razem mamy tu jeszcze więcej odniesień do przeszłości tego świata, ale też i sposobność odwiedzenia kolejnych z jego wysp, gdzie to w każdym przypadku codzienność życia wygląda nieco inaczej. Oczywiście nie brak tu nawiązań do trudnej polityki, do skomplikowanych wierzeń oraz wojny, który jawi się na horyzoncie z coraz większą mocą.
Równie wiele dobrego możemy powiedzieć o bohaterach tej książki - pragnącej bycia dobrą władczynią, zagubionej w nowej roli i potrzebującej oparcia Lin...; poczciwym, ale też i niezdecydowanym w swoich wyborach Jovisie, czy też tajemniczej, budzącej grozę i przerażającej swoją bezwzględnością Nisong, która z czasem staje się tu coraz ważniejszą postacią. Oczywiście nie możemy zapomnieć o urokliwym Mephim i nieco zlęknionej Thranie - magicznych, mówiących, rozumnych zwierzętach i zarazem najbliższych przyjaciołach Jovisa i Lin, którzy chwilami się przezabawni - zwłaszcza Mephi, który wkraczając niejako w nastoletni wiek, da się Jovisowi naprawdę we znaki...
Wojna, magia, przygoda i polityka - każdy z tych elementów wydaje się być tu niezwykle ważnym, intrygującym, niezbędnym w tym, by oddać pełnię tej opowieści. Jednocześnie pojawia się także i miłość, która oczywiście gościła również na stronach pierwszej części cyklu, ale tym razem przybiera ona inną, bardziej dramatyczną i skomplikowaną postać, gdy oto dotyka Lin i Jovisa. I warto docenić to, że mimo swojej wielkiej wagi przyjmuje tu ona istotną, ale i zarazem bardzo subtelną rolę, która dodaje tej historii pikanterii, ale jednocześnie nie zamienia ją w klimatyczny romans fantasy.
Książka ta zamyka wiele z wątków, ale jednocześnie i otwiera nowe, które znamionują niezwykle interesującą kontynuację serii. Kontynuację o tyleż intrygującą, że w kolejnej części role, znaczenia i cele z pewnością się zmienią - pytanie tylko dla kogo na lepsze, zaś dla kogo na gorsze...? To jest jednak melodią nieodległej przyszłości, gdyż teraz warto docenić tę trzecią odsłonę niniejszego cyklu, która w mej opinii jest jeszcze lepszą, bardziej porywającą i z pewnością dramatyczną, aniżeli poprzedni tom. Doceniam również - zresztą jak zawsze, znakomity przekład Piotra Kucharskiego, który dał nam możliwość poznania tej historii z jak najlepszej strony. Wreszcie mamy tu piękne ilustracje Dominika Bronieka, bez których to z pewnością opowieść ta nie byłaby tak efektowną. I wreszcie na koniec brawa dla Fabryki Słów za piękne wydanie, które swoją okładką oczarowuje nas od pierwszego spojrzenia.
Słowem podsumowania – powieść Andrei Stewart pt. „Cesarzowa kości”, to piękna, poruszająca, ekscytująca baśń fantasy, w której obok przygody, humoru i magii uświadczymy jednak także i wielkich, ludzkich dramatów. I w mej ocenie to właśnie połączenie tego, co dobre i piękne z tym, co smutne i mroczne, czyni tę historię tak niezwykłą, wyjątkową, znakomitą w każdym calu. Sięgnijcie po tę książkę i przekonajcie się o tym sami – gorąco polecam.
Całe swoje życie poświęciłam, by zdobyć uznanie i miłość ojca. A jednak w chwili próby zrozumiałam, że bardziej chcę żyć, niż żeby mnie kochał. Jestem Lin. I jestem cesarzową. Gdy przybyłem na Ces...
Całe swoje życie poświęciłam, by zdobyć uznanie i miłość ojca. A jednak w chwili próby zrozumiałam, że bardziej chcę żyć, niż żeby mnie kochał. Jestem Lin. I jestem cesarzową. Gdy przybyłem na Ces...
Akcja "Cesarzowej kości", drugiego tomu trylogii "Tonące Cesarstwo" rozpoczyna się w miejscu, w którym zakończyła się poprzednia część. Ponieważ czytałam "Córkę kości" już jakiś czas temu, chwilę trw...
@maitiri_books_2
Pozostałe recenzje @Uleczka448
Komedia, sensacja, fantastyka i bardzo dobra zabawa!
Jednego dnia jesteś zwyczajnym człowiekiem z kotem, z prawie pustym kontem w banku i z marzeniami, o których wiesz doskonale, że się nie ziszczą..., zaś drugiego dnia s...
Groza, dramat, komiksowa jakość z najwyższej półki!
Niepokojąca, gęsta od emocji, mroczna i zarazem piękna w swej słownej, znaczeniowej i obrazowej postaci... - taka jest „Smoła”, czyli najnowszy komiks Piotra Marca, któr...