„Kobiety są przeznaczone do dźwigania ciężarów, a jeśli czasem umierają ze zmęczenia, to nic nie szkodzi, bo przecież po to są.”
Jest rok 1647 w niewielkiej polskiej wiosce na pograniczu Brandenburgii i Śląska żyją ludzie, których codzienność wypełniona jest ciężką pracą. Wiga miejscowa zielarka, niesie ludziom pomoc w różnych przypadłościach, często jest wzywana do porodów. Jej trudną codzienność, burzy zniknięcie córki Doroty, dziewczyny odważnej, ciągle poszukującej odpowiedzi na nurtujące ją pytania i rzucającej się w oczy czerwoną, wyzywającą spódnicą, którą nosi z dumą. Dorota przepadła jak kamień w wodę, zrozpaczona matka na próżno jej szuka. Co się z nią stało? Dorota zostawiła dwuletnią córkę Rozalię. Do wioski po tułaczym, wojennym życiu, przygarniając po drodze małego, porzuconego chłopca, przybywa Baltazar von Lest. Zostaje zarządcą majątku swojego kuzyna, u którego jako kucharka pracuje Agata.
Wielowątkowa, a przy tym bardzo spójna opowieść, szeroka, wnikliwa perspektywa. Styl autorki jest piękny, wręcz poetycki, płynny, plastyczny, naturalny, powodował ogromną przyjemność z czytania. Pani Zofia pisze z pasją i ogromną energią, czuć zaangażowanie i ogromną wiedzę historyczną. Jest bardzo klimatycznie i realnie. Niepodważalnym atutem powieści są bohaterowie z wnikliwością Autorka ukazuje ich lęki, obawy, zmagania z trudną codziennością, porywy serca. Skomplikowane, rewelacyjnie wykreowane osobowości, wzbudzają w czytelniku wiele sprzecznych emocji. To ludzie z różnych klas społecznych, każdy ma swoje tajemnice i bolesne życiowe doświadczenia. Cały czas miałam wrażenie, że razem z nimi przemierzałem ich kręte życiowe ścieżki. Moje serce całkowicie skradła Wiga, to pracowita, boleśnie doświadczona przez życie kobieta, jej wewnętrzny spokój i życiowa mądrość robią ogromne, pozytywne wrażenie. Wiga nie ma lekko, kiedy jest potrzebna spieszy z pomocą, kiedy coś złego dzieje się w wiosce, to jej „złemu” spojrzeniu i czarom przypisywana jest wina. Kamienie często trafiają w jej przygarbione plecy.
W tamtych czasach kobiety były postrzegane jako te gorsze, nie miały prawa głosu, musiały być posłuszne i uległe. Wszelkie niepowodzenia, anomalia pogodowe czy śmierć były przypisywane kobietom uznanym za czarownice, ich los często był przesądzony - były palone na stosach. Codzienność wyznaczana przez przemijające pory roku, ciężka praca, walka o przetrwanie. Wiara do Boga wykorzystywana do własnych celów, a obok przesądy, zabobony, rzucane uroki. Krzywdzące ocenianie innych po pozorach, wszechobecna zawiść, zazdrość. Prawda historyczna idealnie miesza się z fikcją literacką. Z jednej wojny umęczeni ludzie jeszcze się nie podnieśli, a coraz głośniej mówi się o kolejnej. Przechodzące wojsko, grabi, plądruje, przywłaszcza żywność, pozostawia po sobie pustkę i strach o jutro. Ludzi nęka głód, choroby, kataklizmy. Piękno otaczającej przyrody, czerpanie z jej darów.
Genialna, poruszająca, melancholijna, klimatyczna opowieść! Przepiękna i niepokojąca podróż w czasie. Zmusza do refleksji i zadumy nad ulotnością losu, przemijaniem. Ukazuje, że wartości takie jak miłość, lojalność i oddanie pozostają bez zmian. Obok zła, okrutna, zawistna ludzka mentalność pomimo upływu lat pozostaje niezmienna. Z niecierpliwością czekam na kontynuację. Serdecznie polecam!