Kamil Norden (Jadwiga Migowa, a właściwie Jadwiga Maria Gancwohl)
Małżeństwo gwiazdy cz. 2, niezwykle dobrze czuję się w klimatach międzywojennych, w czasach rozwijającego się coraz szybciej kina, powstających jak grzyby po deszczu teatrów, licznych rewii, kabaretów, które z dnia na dzień potrafiły wywindować nikomu wcześniej nieznaną aktorkę lub aktora na sam szczyt, a tych znanych i kochanych zdetronizować, w czasach ostro konkurujących pomiędzy sobą przybytków rozrywki, bezkompromisowych impresariów, finansujących przeróżne przedsięwzięcia przedsiębiorców czy wynajmowanych do oklaskiwania klakierów.
Taki jest również klimat kolejnej już części Małżeństwa gwiazdy, którą można przeczytać bez znajomości poprzedniej, chociaż nie ukrywam, że wcześniejsza pozwoli zrozumieć wcześniejsze motywy postępowania bohaterów oraz ich często dość pokręcone koligacje rodzinne. Uwielbiam tę szczególną atmosferę, oddaną przez autorkę w niezwykle barwny sposób. Łączy pochwałę życia z niezwykłą bezkompromisowością i bezczelnością, wprowadzając do świata, w którym umiłowanie dobrej zabawy jest odwrotnie proporcjonalne do ilości posiadanych oszczędności. A skoro nie można zniknąć z życia towarzyskiego, bo to wiązałoby się z natychmiastowym zapomnieniem przez środowisko i wielbicieli, należy spróbować bawić się na czyjś koszt. W tym nieco zakłamanym artystycznym, ale nie tylko, światku sprytnie lawirują wszystkie wschodzące, ale i powoli odchodzące w cień gwiazdy, szukający koneksji nuworysze, przewijają się, oglądające każdą monetę, ubrane w wygryzione przez mole suknie, hrabiny, mdlejące panny czy opiekunowie gwiazdek. Marzeniem każdego jest wygodne życie, sława i kasa.
Ryta Valdi vel Małgorzata Kręcik vel hrabina Różatycka również nie ma łatwo. Jej mąż i "mamusia" tylko szukają sposobu, żeby wyciągnąć od aktorki jeszcze więcej kasy. Ta, nie pozostaje dłużna. Szukając innych "ofiar", zachowuje się w identyczny sposób. Muszę przyznać, że po przeczytaniu drugiego tomu, nadal nie wiem czy powinnam współczuć Rycie Valdi czy może porządnie nią potrząsnąć. Jej przyszywaną rodzinką, z resztą, również.
Tak zapamiętałam też oglądane kiedyś w niedzielnym cyklu W starym kinie, filmy. W większości komediowe, z wyraziście zarysowanymi postaciami, zabawnymi dialogami i wartką akcją. Małżeństwo gwiazdy idealnie wpisuje się, w ówczesny pełen humoru, klimat. Nie może być inaczej, skoro autorka wydała cykl poświęcony Rycie Valdi w 1938 roku. Czytana współcześnie historia Ryty, absolutnie nie trąci myszką, jest natomiast niezwykle zabawna, idealnie wpisując się w nurt komedii obyczajowych. Wygląda na to, że to jeszcze nie koniec przygód Ryty Valdi hrabiny Różatyckiej. Ponadto okazuje się po raz kolejny, że popularne książki sprzed kilkudziesięciu lat mają do zaoferowania dużo więcej niż mogłoby się wydawać. Ja w każdym razie czekam na następne niespodzianki szykowane przez Wydawnictwo.