Osiemdziesiąt dni żółtych recenzja

Masakryczna żółta masakra

Autor: @mallcziki ·5 minut
2016-02-27
Skomentuj
1 Polubienie
Ostatnimi czasy, na rynku książkowym zasypano nas erotykami. Nie wiem czy wpływ na to miał „sukces” trylogii o Christinie Grey'u czy po prostu tak było w planach wydawniczych, jednak nie da rady ukryć że większość nowości to erotyki.

Kolejną serią otwierającą cykl erotyków ( notabene ma być bodajże aż 5 części – zlitujcie się nad nami) „ Osiemdziesiąt Dni ”. Dałam się wciągnąć w to szaleństwo erotyków – nie wiem czym to było spowodowane, chyba typową kobiecą ciekawością, więc i po tę książkę sięgnęłam.
Seria „Osiemdziesiąt Dni” to wspólne dzieło dwojga uznanych pisarzy ukrywających się pod pseudonimem Vina Jackson. On – autor dziewięciu powieści, redaktor, wydawca, felietonista , kolekcjoner i specjalista w dziedzinie erotyki. Ona –autorka również publikowana w Anglii, pracuje jako wysokiej klasy finansistka w londyńskim City i także jest znaną postacią na londyńskiej scenie sado-maso.
Więc sięgnęłam po część pierwszą a mianowicie „ Osiemdziesiąt Dni Żółtych”.

Ta książka to jakieś nieporozumienie na rynku wydawniczym - historia do złudzenia przypomina nam historię Anastasii i Christiana, z kilkoma różnicami – nie ma żadnej pisemnej umowy, bohaterka wcale taka niewinna nie jest, zawsze i wszędzie jest chętna i sama ukazuje swe dziwne preferencje i oczywiście jest skrzypaczką – nie można tego pominąć. Bo historia ta zaczyna się w momencie, kiedy naszej głównej bohaterce Summer – zostają zniszczone skrzypce, a nasz pseudo Grey – tu właściwie Dominik – proponuje naszej Summer układ – skrzypce za prywatny koncert.

Książka jest kopią Grey'a – nie ma co ukrywać,z jednym małym ale – Grey'a jeszcze idzie przeczytać, każdą jego część, natomiast „Osiemdziesiąt Dni Żółtych” ciągnie się i ciągnie, a my wiemy co będzie dalej i zagłębiając się w książkę coraz dalej - mamy odruch wymiotny. W kazym rozdziale opisana jest jakaś scena z klubu dla fetyszystów czy prywatnych imprez z Summer w roli głównej. Nasza główna bohaterka, odrywa w fetyszu raj i czuje się wtedy spełniona. Po każdej jej przygodzie, następuje prywatny koncert dla Dominika po którym czytamy o „ ostrym rżnięciu” ( słowa z książki) lub jak kto woli „ ostrym pierdoleniu” ( pisownia oryginalna). Słownictwo w książce jest wręcz infantylne, częste powtarzanie słowa „ kutas” , „ fiut”, „cipka” „szparka” brzydnie i zamiast zaciekawiać czytelnika obrzydza go. Bo, kurde ileż można czytać o „ olbrzymim kutasie na którym rysują się nabrzmiałe od podniecenie żyłki” ? Kolejna rzecz - nie żeby temat seksu był dla mnie tematem tabu – nie oszukujmy się, też jestem kobietą mam Malczika i obydwoje mamy swoje potrzeby, jednak nadmiar seksu i jego opisów drażnił wręcz obrzydzał – bo serio po „ostrym rżnięciu” kiedy w naszej głównej bohaterce Dominik „ wypełnił swym płynem jej szparkę, z której on wypływał” zabrał się do „penetrowania jeszcze pełnej jego płynów szparki” moje wnętrzności podeszły do gardła. Odłożyłam książkę, by na chwilę ochłonąć – nie z podniecenia czy zażenowania – po prostu myślałam że puszczę pawia, a miałam naprawdę dobry obiad i szkoda by go było spuścić w toalecie.

Dobra, przetrawiłam wiadomości i wróciłam do lektury, ale uczucie obrzydzenia towarzyszyło mi aż do końca książki. Niestety, opisy, które mniemam miały pobudzić czytelnika, sprawiły że czuliśmy się zdegustowani. I tak do końca książki.

Co mogę napisać – słownictwo w książce – wręcz podwórkowe, nagromadzenie słów „ kutas, fiut, cipka, szparka” zniechęcało nas z kartki na kartkę. Opisy dominacji, opisy seksu może i kogoś rozpalą niestety, mnie nie rozpaliły – wręcz obrzydziły. Może skupię się teraz na postaciach : zacznijmy od Summer – niby przedstawiona została jako rudowłosa piękność o nieskazitelnej jasnej skórze, niestety jakoś jej postać nie przypadła mi do gustu. Niby otwarta i odważna bo jakby nie patrzeć weszła w układ z nieznajomym, ale nie podobało mi się to że jest taka uległa i na wszystko ze wszystkimi się zgadza. Nie podobało mi się to, iż wręcz jej marzeniem było „rżnąć” się na oczach wszystkich – nie potrafiła sama siebie zrozumieć jednak mimo wszystko brnęła w to dalej – nie widziała że osoba którą uważała za przyjaciółkę – bo tak chyba Charlotte można nazwać – bawi się jej kosztem, wykorzystuje ją i chce jej zrobić na złość. Z kolei Dominik – tu mam mieszane uczucia. Z jednej strony spodobało mi się to że przedstawiono że nie tylko jakiś mega boss ma dziwne pragnienia, w końcu Dominik był tylko wykładowcą uniwersyteckim – za to z niezłym odziedziczonym majątkiem ( wychodzi na to że każdy dominator musi być nieźle bogaty), z drugiej strony miałam wrażenie że nie do końca dopracowano jego postać. Brakowało mi jego opisu, tego jak wyglądał, bo opis jego „nabrzmiałego z podniety kutasa” nic mi o nim nie mówił. Opis tego jak był ubrany nie rysował mi w wyobraźni jego postaci. Nie wiem o nim nic, prócz tego że jest w te klocki dobry i skryty. Naprawdę w porównaniu do Christiana wypadł blado wręcz jest niewidzialny.
I podstawowe pytanie – kto wymyślił imiona głównym bohaterom? Seriously?! Dominik? Imię to mi się cholernie podobało, jednak teraz to imię kojarzy mi się jedynie z „ ostrym pierdoleniem” - sorry, zniszczone zostało moje wyobrażenie o tym imieniu.

Podsumowując moje wypociny, książka jest dla mnie tanią podróbą „Pięćdziesięciu twarzy Greya”, podróbką, po której dostaniesz wymiotów i zmarnujesz kilka cennych godzin by to przeczytać. Książka nie jest warta swojej ceny, a już tym bardziej nie jest warta Waszego cennego czasu na jej przeczytanie – choć może znajdą się śmiałkowie, którzy podejmą to wyzwanie i ją przeczytają. Osobiście oznajmiam, me spotkanie z Dominikiem i Summer – zakończyło się na pierwszym tomie, i 4 kolejnych nie przeczytam.

A jak podsumuję jednym słowem tę książkę? „Ostre rżnięcie w mojej głowie zakończone kacem”.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2016-02-27
× 1 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Osiemdziesiąt dni żółtych
2 wydania
Osiemdziesiąt dni żółtych
Vina Jackson
4.9/10

Summer, targana namiętnościami skrzypaczka o włosach koloru płomieni, nieszczęśliwa w swoim związku, zamiast w salach koncertowych gra Vivaldiego w metrze. Pewnego dnia jej skrzypce zostają zniszczone...

Komentarze
Osiemdziesiąt dni żółtych
2 wydania
Osiemdziesiąt dni żółtych
Vina Jackson
4.9/10
Summer, targana namiętnościami skrzypaczka o włosach koloru płomieni, nieszczęśliwa w swoim związku, zamiast w salach koncertowych gra Vivaldiego w metrze. Pewnego dnia jej skrzypce zostają zniszczone...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Hej, Lubię sięgać po różne książki, z polecenia sięgnęłam po serię osiemdziesiąt dni. Erotyk niestety nie przypadł mi do gustu,sceny i zachowanie bohaterów są opisane w dość niesmaczny sposób,czytają...

@gosiekkulas1991 @gosiekkulas1991

Jak miłość to do końca życia. Jak pożądanie to rodzące się z miłości. Dziewictwo oddane temu jedynemu, a stosunek słodki jak wanilia. Założenia większości par, po stażu, jak i tych początkujących. A ...

@Lencza @Lencza

Pozostałe recenzje @mallcziki

Okularnik
Gdy przeszłość pojawia się w treaźniejszości

W zeszłym roku zakochałam się. Była to prawdziwa miłość, taka jak z filmów. Wiecie, motylki w brzuchu i te sprawy. Była to miłość od pierwszej kartki. Miłość, która bolał...

Recenzja książki Okularnik
Pochłaniacz
Królowa jest tylko jedna

Królowa Polskiego Kryminału jest tylko jedna – tak, przyznaję to i ja. O Katarzynie Bondzie słyszałam, ale przyznam się szczerze – nie czytałam. Słyszałam same wychwalaj...

Recenzja książki Pochłaniacz

Nowe recenzje

Miłość pod choinką
Cudowna powieść, idealnie nastraja świątecznie.
@zksiazkaprz...:

Zbliżają się Mikołajki i Boże Narodzenie, a co jest najlepszym prezentem w te wyjątkowe dni ? Oczywiście, że książka. B...

Recenzja książki Miłość pod choinką
Córka milionera
Córka milionera
@Malwi:

"Córka milionera" to kryminał, który na pierwszy rzut oka może wydawać się klasycznym dreszczowcem, ale Tomasz Wandzel ...

Recenzja książki Córka milionera
Tylko dobre wiadomości
Z optymizmem patrzeć w przyszłość
@Moncia_Pocz...:

Już dość dawno nie sięgałam po książki Agnieszki Krawczyk, choć kiedyś czytywałam je systematycznie. Postanowiłam nadro...

Recenzja książki Tylko dobre wiadomości