Siedemnastolatka Anna spędza wakacje w Wenecji, gdyż jej ojciec jest archeologiem badającym ruiny dawnej posiadłości weneckiej. Pewnego dnia wychodzi na spacer wraz z poznanym chłopakiem - lepsze to niż siedzenie w hotelu i słuchaniu wyrzutów matki czy też nudnych wykładów ojca. Po drodze wstępują do sklepu z maskami, gdzie dziewczyna kupuje sobie jedną z nich. Ależ nie ma w tym nic dziwnego czy niezwykłego - owszem. Jak jednak wytłumaczyć obecność czerwonej gondoli płynącej jak gdyby nigdy nic po jednym z wielu weneckich kanałów?
To jeszcze nic w porównaniu z wydarzeniami mającymi miejsce podczas regata storica - festiwal historycznych łodzi. Tam znów pojawia się czerwona gondola, a Anna po wpadnięciu do kanału zostaje wciągnięta na nią. Zanim zdąży zejść z powrotem na pomost, powietrze zaczyna drżeć, a dziewczyna traci przytomność.
Budzi się w jakimś dziwnym miejscu, przy boku obcego mężczyzny. Po krótki wywiadzie środowiskowym wychodzi na jaw, że dziewczyna znalazła się w piętnastowiecznej Wenecji! Znajduje się tam przez wielką pomyłkę i jak najszybciej chce wrócić do swoich czasów. Los ma jednak inne plany wobec niej.
" - Czy ten cały Sebastiano zwędził także moje wszystkie rzeczy i moje lusterko? - spytałam.
Lusterko? Westchnęłam głośno. Czy ja powiedziałam "lusterko"? Chciałam powiedzieć "iPod"!
- Lusterko - powtórzyłam przerażona.
Oczywiście, że nie chodzi mi o lusterko, tylko o "lusterko"!"~(s.57)
Z twórczością Eve Voller stykam się po raz pierwszy co wcale nie oznacza, że autorka napisał dopiero pierwszą książkę! Gdyby tak jednak było to Magiczna gondola byłaby świetnym debiutem. Aż trudno uwierzyć, że osoba o takiej wyobraźni mogła wybrać sędziowski i adwokackie togi. Cieszę się, że jednak zaczęła pisać.
Na pierwszy rzut oka widać, że autorka wie co pisze i o czym piszę. Posługuję się zwrotami włoskimi, a fabuła wygląda na przemyślaną. Nie ma jakichś długich i nudnawych wstępów tylko od razu zaczyna się akcja. Narracja pierwszoosobowa pasuje do tej historii, choć język doprowadzał mnie do szału. Widać, że jest to pozycja skierowana tylko do młodszych czytelników.
Niektóre momenty mogą doprowadzić do głośnego śmiechu i sprawiają, że książka jeszcze bardziej wciąga. Nie jest to zwykła młodzieżówka, którą po prostu się przeczyta i odkłada na półkę - co to, to nie! To jest coś, co na długo zapada w pamięć i woła o przeczytanie kolejny raz. Czegoś takiego nie można pominąć.
Mnóstwo bohaterów. I tych pierwszoplanowych i tych drugoplanowych.. Wspaniałych. Zaskakujących. Sprytnych. Złych i dobrych. Starych i młodych. Wszystkich. Nie wiem jak inaczej mogę to określić. Zakochałam się bowiem we wszystkich. Są to postacie idealnie wykreowane i dopasowanych. Niektóre bezpośrednie, inne nieśmiałe. I chyba tyle mam do powiedzenia w tym temacie.
Jedynym wątkiem, który jak dla mnie nie pasował do całości był wątek miłosny. Nic, nic, nic, aż tu nagle BUM! Anna się zakochała. Były może jakieś wzmianki o wyglądzie bohatera, ale nigdy słowem nie było wspomniane o głębokim uczuciu, które bohaterka żywiła do Sebastiano. Było to może trochę wymuszone - tak po prostu, żeby było.
Cieszę się z zakupu, bo ta pozycja jest oryginalna i niebanalna. Co prawda nie polecam jej osobą dojrzałym, bo język może im nie przypaść do gustu, ale dla młodzieży jest to interesująca lektura.
Moja ocena: 10/10 - Trochę ponarzekałam, ale daję taką ocenę, gdyż dawno nie czytałam książki, która tak bardzo domagała się zrecenzowania. Zauroczyła mnie.