“Maski pośmiertne” to połączenie klimatu “Broadchurch” i śledztw Cormorana Strike’a, z głośno brzmiącą polską nutą w fabule. Anna Rozenberg wkracza na scenę pisarskiego kryminału z powieścią niezwykle przejmującą, starannie dopracowaną i jakże sugestywnie i dojrzale napisaną, co czyni jej debiut odkryciem na miarę tego roku.
Gdybym miał wskazać trzy najsilniejsze atuty powieści, byłyby to: miejsce akcji, główny bohater oraz wątki historyczne. Największe i najmilsze zaskoczenie? Postaci drugoplanowe.
Większość wydarzeń w powieści dzieje się w mieście Woking, położonym nieco ponad 30 mil od Londynu, w hrabstwie Surrey. Autorka ma niebywałą zdolność do malowania słowami miejsc, dzięki czemu odkładając powieść na półkę czułem się jakbym realnie zwiedził Woking, znał jego klimat, a nawet miał tam swoje ulubione miejsca i ulice. Coś niebywałego i nie ma tutaj mowy o przypadku, albowiem podobne emocje zawładnęły mną również wtedy, gdy akcja migrowała gdzie indziej. Bez wątpienia jest to znak rozpoznawczy stylu Anny Rozenberg i polecam Wam doświadczyć go osobiście.
We wspomnianym Woking nowy rozdział swojego trudnego życia rozpoczyna David Redfern - czarnoskóry inspektor w średnim wieku, o polskich i jamajskich korzeniach. Bada on sprawę zabójstwa Bożeny Sokolińskiej, 55 letniej polskiej turystki, która przybyła do Anglii wspólnie z byłym mężem. Ten ostatni miał bowiem objąć w Londynie lukratywne stanowisko w branży motoryzacyjnej. Odtwarzając krok po kroku ostatnie chwile życia Bożeny, na jaw wychodzą prawdziwe powody jej wizyty w Anglii. Wkrótce na miejscu pojawia się Marta, córka zamordowanej, której charakter i zmysłowość oczarowują inspektora, stanowiąc wyjątkowo barwny epizod fabuły. Inspektor Redfern to postać, która jest do bólu prawdziwa. Na kartach powieści kolejno odkrywane są blizny jego doświadczeń, na czele z tą najbardziej wyraźną - zabójstwem swojego przyjaciela, które jak się okazuje również skrywa tajemnicę. Bohater jest osobą odartą z supermocy - nic nie przychodzi mu łatwo, ma lepsze i gorsze dni, nie szanuje swojego zdrowia i na każdym kroku widoczna jest jego przejmująca samotność.
Wątkiem, za który jestem szczególnie wdzięczny Autorce jest praca zespołowa ekipy policjantów, z którymi na co dzień pracuje David Redfern. Cieszę się, że nie byli oni wyłącznie tłem głównego bohatera. Rozenberg genialnie oddała pracę u podstaw każdego śledczego - nie ma tu fajerwerków, odkryć pod wpływem olśnienia, czy przypadkowych zbiegów okoliczności. Jest za to ciężka, żmudna i mozolna praca, na którą składa się wysiłek wielu osób. Wspólne układanie puzzli z obrazem zbrodni jest w powieści wyjątkowo wiernie oddane, a przez to fascynujące dla czytelnika. Dodam od siebie, że dołączam do Team Puszka i liczę na to, że w kolejnym tomie czeka go awans i przeniesienie.
Nie do przecenienia jest wątek stosunków polsko - brytyjskich w czasach wojennych i powojennych, który to stanowi kluczowe tło całej powieści. Annie Rozenberg udało się poruszyć tak wiele strun tych trudnych relacji, że zasługuje to na największy podziw. Zdrada, patriotyzm, wywyższanie, wyrzuty sumienia, antagonizmy między narodami - te i wiele innych znajdziecie w “Maskach pośmiertnych”.
Droga Aniu. Jeżeli tak wygląda Twój debiut, to proszę Cię traktuj każdą kolejną swoją powieść, jakby była tą pierwszą.