Pogoda, słońce, wakacje i urlopy sprawiają, że mam coraz większą ochotę na kryminały. Nie na lekkie, wakacyjne opowieści, ale na coś z dreszczykiem właśnie. Z tej przyczyny sięgnęłam właśnie po książkę Marininej. Ponieważ polubiłam jej styl oraz główną bohaterkę, Anastazję Kamieńską, książka ta była dla mnie nie lada przyjemnością, a wybór na pewno był trafiony.
Tym razem Nastia próbuje rozwikłać zagadkę serii zabójstw, w których główną podejrzaną staje się… wysoka kobieta, niewykluczone, że jest to była koszykarka. Sposób zabijania bezwzględnie wskazuje na osobę wysoką, której ofiara się nie bała – ofiary bowiem są duszone w bramach swoich domów lub kamienic. Jednak to nie wszystko, ponieważ Anastazja dodatkowo musi się uporać z nowym szefem swojej sekcji, bezwzględnym człowiekiem, którego od początku nikt nie akceptuje. Bohaterka zastanawia się nawet, czy nie zmienić pracy, którą tak kocha – praca z nowym przełożonym staje się bowiem z czasem dla niej koszmarem i bliska jest załamania nerwowego. Jak to się wszystko skończy, czy Nastia poradzi sobie ze śledztwem i nowym szefem?...
Główną bohaterkę powieści Marininej polubiłam niemalże od razu. Bo jest to kobieta silna (chociaż może pozory mówią inaczej) przede wszystkim psychicznie, kobieta, która wie czego chce, kocha swoją pracę, czuję się wśród współpracowników jak w domu… Obdarzonej niezwykłą intuicją pani analityk jednak tym razem, po odejściu dawnego szefa, coraz więcej wysiłku sprawia przychodzenie do pracy – do tego stopnia, że zastanawia się nad odejściem. Kobieta jak kobieta, w końcu nikt nie jest idealny, nawet ona. I plus dla Mariniej za to, że stworzyła nie doskonałą bohaterkę, bez problemów, ale taką, którą może być każda z nas.
Do tego zagadka kilku morderstw, historia, która od pierwszej chwili wciąga czytelnika, nie pozwala się od powieści oderwać. Nie wiem, co takiego mają w sobie kryminały Mariniej, ale zawsze czyta mi się je bardzo szybko, kartki same się przekładają, wciągają, do tego są lekkie i przyjemne dla czytającego. Ta książka nie jest inna, a nawet jeszcze lepsza od pozostałych, które do tej pory czytałam. Bez wątpienia jest to jeden z najlepszych kryminałów tej autorki, z jakimi miałam przyjemność się zapoznać. Głównie ze względów wyżej wymienionych, ale nie tylko. Bo plus mogę jej dać również za klimat współczesnej Moskwy i obraz rosyjskiej milicji. Świetne.
Cóż, mój głód na kryminały dzięki tej książce wcale nie został zaspokojony, a wręcz przeciwnie – mam ochotę na więcej, najlepiej, jeśli będzie to kolejna książka rosyjskiej pisarki. Marinina stała się dzięki „Męskim grom” bowiem jedną z moich ulubionych autorek. Polecam wszystkim miłośnikom kryminałów!
[
http://mojeczytadla.blogspot.com/2012/08/meskie-gry.html]