Jakimś cudem ominął mnie cały szum wokół książek Larssona. Gdy wreszcie cała seria trafiła na moją półkę, byłam naprawdę zaskoczona jej popularnością i tak szybko, jak tylko było to możliwe zaczęłam czytać pierwszą część. Po lekturze kilkunastu stron naszły mnie pierwsze wątpliwości. Przyznaję, autor świetnie orientuje się w tematach, o których pisze, mając solidne zaplecze ekonomiczne potrafię docenić wartość opisanych przekrętów, jednak ciężko było mi zrozumieć, skąd tak ogromny sukces książki. Jakby na to nie spojrzeć, przestępstwa ekonomiczne potrafią potrząsnąć podstawami największych międzynarodowych koncernów, jednak zwykłego zjadacza chleba, tak długo jak nie mają przekładnika w jego osobistym portfelu, pozostawiają raczej obojętnego. Zaczęłam już podejrzewać, że zaważył tutaj fakt pośmiertnego wydania książek, a w wypadku naszego kraju autor zdobył sympatię wplatając „polski wątek”. Lektura kolejnych stron rozwiała wszelkie wątpliwości.
„Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet“ to książka bardzo złożona, niewątpliwie warta każdej poświęconej jej minuty. Autor sprawnie porusza sie po wielu skomplikowanych aspektach. Wystarczy wymienić wspomniane wcześniej przestępstwa gospodarcze, przemoc wobec kobiet, patologie w rodzinach, skomplikowane relacje międzyludzkie, etyka dziennikarska. Żaden z tematów nie został w moim odczuciu ani zaniedbany, ani „przegadany”. W tą interesującą rzeczywistość wpleciona została zagadka kryminalna, przypominająca klasyczną "zagadkę zamkniętego pokoju", rozciągniętą na obszar malowniczej wyspy, zamieszkałej przede wszystkim przez przedstawicieli rodziny Vanger. Poznając poszczególnych mieszkańców aż trudno uwierzyć, że tak odmienne osoby potrafią ze sobą przebywać na tak ograniczonym terenie. Każda z nich może być potencjalnym mordercą, motywy mogło mieć wielu, w którą stronę wiec podążyć ...
Książka obfituje w ciekawe zwroty akcji. Jak na kryminał przystało, czytelnik od początku próbuje sam rozwikłać zagadkę, próbuje dojść do potencjalnego rozwiązania. Osobiście udała mi się ta sztuka jedynie w przypadku „kwiatowego“ motywu, wszelkie pozostale zostały poprowadzone w taki sposób, że wcześniej czy później musiałam znaleść się w szczerym polu i próbować rozwiązać zagadkę od nowa. Duży plus dla Larssona, ta sztuka udaje się niewielu autorom. Bardzo spodobał mi się dobór głównych bohaterów, dalekich od doskonałości, nie do końca dostosowanych do ogólnoprzyjętych norm społecznych. Choć ... nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że postać Mikaela Bloomkvista została stworzona w ramach rekompensaty nieznanych nam braków samego Larssona z czasów jego działalności dziennikarskiej. Przechodząc do sylwetek postaci z klanu Vangerów muszę przyznać, że pomimo setek stron, powieść pozostawiła u mnie spory niedosyt. Gdyby autor książki nadal żył i dane nam było zadać mu pytania w ramach „rozmów z autorami“, już po lekturze tego pierwszego tomu musiałabym wysłać przynajmniej kilkadziesiąt pytań. Chyba najbardziej zaintrygowała i wyprowadziła mnie z równowagi Cecilia. Jej bardzo dwuznaczne reakcje, cały wachlarz sprzecznych zachowań... Jeżeli moją recenzję czyta jakiś fan twórczości autora, bardzo ucieszy mnie jakakolwiek interpretacja tej postaci w formie prywatnej wiadomości... Inne postacie być może nie zakłóciły aż tak bardzo mojego rozumowania, niemniej, skoro ich obecność na wyspie została podkreślona, życzyłabym sobie poznać zdecydowanie bliżej.
Całość uważam za bardzo udaną i wartą całego medialnego szumu. Przechodząc do oceny, z uwagi na jeden szczegół prawie odjęłam powieści jedną gwiazdkę. Nie wiem jak wygląda to w oryginalnej wersji książki, jednak w polskim przekładzie bardzo drażniły mnie angielskie wstawki. Gdyby dotyczyły jednej postaci, przyjęłabym, że mam do czynienia z typowym pozerem, próbującym popisać się swoją znajomościa angielskiego. Jako, że ten problem dotyczył wielu postaci, pozerem zdaje się być sam autor... Gwiazdkę uratowało zakończenie książki, nieco odmienne od klasycznego „zagadka rozwiązana, odtąd żyli długo i szczęśliwie“. Choć obawiam się, że jeszcze się tego doczekam na końcu trzeciego tomu.
Ogólnie książka naprawdę warta polecenia i na tyle interesująca, że już pochłaniam kolejną cześć...