"Każdy żyje na własnych zasadach (...)
Nie nam oceniać decyzje innych. Zwłaszcza gdy niewiele o nich wiemy."
Tym razem Natalia Sońska zabiera czytelników do świata osadzonego w kuluarach medycznych. Z jednej strony mamy Hannah, pracownice administracyjną londyńskiego szpitala, z drugiej strony kardiochirurga Matta, który po wielu latach nieobecności w ramach współpracy wraca do Londynu na dwa miesiące.
Znajomość tej dwójki krótko mówiąc nie zaczęła się łatwo i przyjemnie, a to wszystko przez jedno niefortunne zdarzenie, które dopitnie pokazało, że pozory bardzo mylą, i że ocenianie kogoś po jednym zachowaniu może być zwodnicze.
Hannah i Matt dali się ponieść i na własnej skórze doświadczyli w jakim błędzie oboje byli wyrabiając sobie pierwsze wrażenia na swój temat.
Natalia Sońska w ciekawy sposób pokazała motyw hate-to-love. Nie da się zaprzeczyć, że od samego początku iskrzy między bohaterami. I chociaż z początku są to negatywne odczucia, to w subtelny, nienachalny sposób możemy śledzić zachodzące między tą dwójką zmiany.
Na pewno nudzić się z nimi nie można.
Jeśli zaś chodzi o bohaterów, to zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu Matt. W moich oczach zwyczajnie był bardziej złożoną i interesującą postacią. Hannah zaś mimo, że przykuwała moją uwagę i odczuwałam względem niej tą przysłowiową solidarność jajników, to niestety były też momenty gdy zwyczajnie w świecie mnie irytowała. Na szczęście tych irytujących sytuacji nie było aż tak dużo.
"Miłość i inne przypadki" to historia może nie jakaś spektakularna i odkrywcza, może nie zaskoczyła mnie niczym szczególnym, może nie wryła mi głęboko w podświadomość, abym o niej długo pamiętała, ale nie da się zaprzeczyć, że czyta się ją miło i przyjemnie. Z całą pewnością dużym atutem tej powieści jest tutaj właśnie to, że akcja rozgrywa się głównie w szpitalu. Środowisko medyczne, lekarze nie są przeze mnie często spotykane w książkach, więc w konsekwencji cieszę się, że ją przeczytałam, nawet jeśli nie dostarczyła mi fajerwerków.
Lekka, z małą dawką pikanterii historia obyczajowo - romantyczna, podczas czytania której czułam się jak na planie Ostrego dyżuru 🤭 a która może spodobać się niejednej romantycznej duszy.
Jedynie czego mi brakowało i czego bardzo nie lubię, to brak epilogu. Już wielokrotnie pisałam, że dla mnie epilog jest taką kropką nad i, a przez jego brak mam wrażenie jakby ktoś nagle urwał fabułę i brakuje końca.
Niemniej jednak, jeśli będziecie mieć ochotę na coś lekkiego, a jednocześnie autentycznego, z nutą sarkazmu, ciętych ripost, błyskotliwych dialogów, czy takich zwykłych przyziemnych, ludzkich odruchów to polecam sięgnąć po "Miłość i inne przypadki".