„Ludzie zwykli uważać, że to, co im się przytrafia, jest najbardziej tragiczną z możliwości. [...] Głównie dlatego, że nie mają porównania z tym, co przezywają inni”
Co sądzicie o samobójcach? Czy uważacie ich za tchórzy, czy tragiczne postacie, które nie dostrzegając nadziei, ponoszą najwyższą ofiarę? Czy uważacie samobójstwo za akt odwagi, czy tchórzostwa?
Młoda studentka Taryn rzuca się z balkonu z piątego piętra. Przybyła na miejsce detektyw Frankie Loomis ma jednak pewne podejrzenia. W oczy rzuca się jej brak telefonu komórkowego, a w miarę śledztwa na jaw wychodzą kolejne fakty, które utwierdzają Frankie w tym, że to nie było samobójstwo. Pierwsze podejrzenia padają na byłego chłopaka Taryn oraz jej przyjaciela. Szybko okazuje się, że Taryn nie jest tak pozytywną postacią, jak mogłoby się wydawać.
W końcu trafiłam na książkę, która dosłownie wgniotła mnie w fotel. Ostatnio mam wrażenie, że czytam książki, które są dobre, a nawet bardzo, ale żadna z nich nie dostarczyła mi tylu emocji co „Studentka” Tess Gerritsen oraz Gary’ego Bravera. Zaznaczę, że nie czytałam żadnej książki spod pióra Autorów, więc to dla mnie świeżynka!
Pierwszym, co mnie kupiło, była niesamowita kreacja bohaterów. Autorzy niesamowicie rozbudowali warstwę psychologiczną, dzięki czemu mogliśmy doskonale poznać główne postacie. Mogliśmy wejść w ich buty, poczuć ten ból, żal, ale także radość. Na szczególne wyróżnienie zasługuje sposób zbudowania postaci Taryn. Ta dziewczyna, tytułowa studentka, jest tak niesamowicie tragiczną, pełną sprzeczności i bólu kobietą, że serce mi się ściska. Niejednokrotnie jej decyzje były dla mnie niepojęte, wręcz niezrozumiałe. Jednak gdy spojrzeć na nią jako na całość, a nie jako na zbiór przypadkowych zdarzeń, można doskonale dostrzec, o jakim tragizmie mówię.
Bardzo dobrym zabiegiem było naprzemienne przedstawianie wydarzeń i to z perspektywy trzech osób. Mamy więc wydarzenia wcześniej, czyli przed śmiercią Taryn, oraz potem, czyli już po niej. Sprawia to, że w miarę śledztwa detektyw Loomis, my także odkrywamy kolejne fakty i kolejne wydarzenia z życia Taryn, które doprowadziły do takiego końca. Dzięki temu cała akcja jest poukładana, trójwymiarowa i żywa.
Muszę jednak przyznać, że początek był nieco nudnawy i trochę się dłużył, jednak później akcja nabrała takiego tempa, że książka stała się nieodkładalna. Historia wsysała w swój świat, sprawiała, że ciarki biegły nam po plecach, a oddech grzązł w gardle. Z każdą przeczytaną kartką miałam coraz więcej domysłów, jednak finalnie nie spodziewałam się takiego zakończenia!
Zakończenie było dla mnie niesamowite. Jednak ostrzegam, że dla niektórych będzie jak z kiepskiego serialu albo telenoweli. Jak dla mnie był realne, a każda decyzja podjęta przez bohaterów była (przez Autorów) przemyślana, na tyle, że była zwyczajnie ludzka. Każdy z nich podejmował decyzje, jakie każdy z nas mógłby podjąć, kierując się emocjami, a nie zdrowym rozsądkiem.
O czym jest ta książka? O niewyobrażalnym bólu, tragizmie, rozpaczy, braku akceptacji, braku miłości. Jednak jest też o miłości oraz jej sile, o przezwyciężaniu słabości i o wytrwałości. Myślę, że każdy z nas znajdzie w niej coś innego. Jakąś inną emocję, która nami wstrząśnie.