Jacek Piekara jest nie tylko pisarzem, ale także dziennikarzem prasowym oraz radiowym. Swoją debiutancką powieść pt. „Labirynt” wydała mając niespełna dwadzieścia lat. Później miał dłuższą przerwę w pisaniu, aby w 2003 roku powrócić z książkami będącymi zbiorem opowiadań o przygodach inkwizytora Mordimera Madderdina. „Młot na czarownice” jest drugim tomem z tej serii.
Na książkę składa się pięć opowiadania, przy czym każde opisuje inną sprawę jaką przyszło rozwiązać głównemu bohaterowi. Pierwsze opowiadanie nosi tytuł „Ogrody pamięci”. Mordimer wyrusza do pobliskiej wsi aby zbadać sprawę domniemanych stygmatów pojawiających się u syna wdowy po tamtejszym handlarzu bydłem. Gdy dociera do Gewitch okazuje się, że sprawa jest dużo poważniejsza niż wcześniej przypuszczał.
W drugim opowiadaniu, „Młot na czarownice”, nasz bohater zostaje wciągnięty w dziwną i tajemniczą sprawę. Chociaż do Biarritz pojechał w celach prywatnych, postanawia zająć się tym przypadkiem, ponieważ podejrzewa, że może być w niej związek z czarownikiem bądź też czarownicą.
Natomiast „Mroczny krąg” to opowieść o tym jak Madderdin zostaje wysłany przez swojego zwierzchnika, biskupa Hez-hezronu, do miasta Kassel, aby sprawdzić czy obawy tamtejszego proboszcza mają podstawę do wszczęcia postępowania inkwizytorskiego.
„Wąż i gołębica” to opowieść o sprawie w którą zamieszane są wampir, w co oczywiście nie wierzy nasz, twardo stąpający po ziemi, bohater.
Jeżeli chodzi o opowiadanie pt. „Żar serca”, Mordimer sam pakuje się w kłopoty, chcąc jedynie odpocząć i najeść się do syta w jednej z karczm w Wittingen. Jak się okazuje na miejscu, w mieście prowadzone jest kilkanaście spraw o herezję, ale miejscowe Inkwizytorium nie jest dopuszczane do przesłuchań. Jak tym razem poradzi sobie nasz inkwizytor? Trzeba samemu się przekonać.
Wszystkie opowiadania napisana są w narracji pierwszoosobowej, więc poznajemy całą historię z punktu widzenia głównego bohatera. Jednak nie przeszkadza to w samodzielnej ocenie wszystkich faktów, ponieważ wiemy, że Madderdin na wszystko patrzy przez pryzmat swojego fanatyzmu. Natomiast czytelnik podchodzi do tego racjonalnie i nie wczuwa się tak bardzo we wszystkie sprawy.
Jeżeli chodzi o bohaterów to raczej nie wiele można o nich powiedzieć i ogólnie samych postaci jest tutaj nie wiele. Autor przede wszystkim skupił się na opisie ich charakterów, a wygląd przedstawił nam dość pobieżnie. Może właśnie dlatego nie budzą oni takiej grozy w czytelniku. Chociaż w przypadku Mordimera autor nadał mu również cechy nadnaturalne, które są ściśle powiązane z jego fanatycznym odbieraniem religii.
Jednak pomimo tego polubiłam opowieści o inkwizytorze Mordimerze Madderdinie. Szkoda tylko, że rozwiązywanie wszelkich spraw przychodzi mu w tak łatwy sposób, jak dla mnie jest to bardzo „naciągane” i nie realistyczne.
Książka napisana jest prostym i nie wyszukanym językiem, do tego stopnia, że bardzo często możemy natknąć się na zwroty z języka bardzo potocznego. Pomimo tego, czyta się ją ciężko i powoli, więc jest to raczej lektura dla wytrwałych.