„To rzeczywiście było dziwne. Tak jak uczucie, które mnie ogarniało, gdy wracałem myślami do zamordowania Robin. Ilekroć to robiłem, myślałem, jak fantastyczny był tamten dzień, gdy się zjednoczyliśmy i zrobiliśmy to, co trzeba było zrobić, by chronić siebie nawzajem. By chronić naszą rodzinę. To było wspaniałe. I takie seksowne.”
Jest to bardzo udany debiut Samnthy Downing. Prawa do ekranizacji kupiła Nicole Kidman. W tej książce przełamane zostają wszystkie schematy. Po raz pierwszy miałam do czynienia z pozycją, w której do końca nie zostaje zdradzone imię głównej postaci. Dzięki temu każdy może przez chwilę stać się bohaterem tej historii, poczuć jego myśli. Każdy z nas może wczuć się w rolę człowieka, który przedstawia się jako niesłyszący Tobiasa.
Pozornie idealna rodzina. Mąż, żona, dwoje dzieci. Ustalony porządek dnia, jasne zasady, wspólne posiłki. Wydawałoby się, ze prowadzą życie, którego wielu mogłoby pozazdrościć. Jednak… w tej książce nic nie jest oczywiste. Millicent i Tobias wydają się w sobie zakochani do szaleństwa, dbają o swoją rodzinę. Łączy ich również mroczna tajemnica.
Książka jest napisana z perspektywy mężczyzny, który na polecenie żony wyszukuje kobiet. Czytelnik może się tylko domyślać w jakim celu. Próbuje on za wszelką cenę zaimponować małżonce. Podejmując działania, zastanawia się czy ona będzie z niego zadowolona. Może się wydawać, ze boi się jej gniewu i jest jej zupełnie podporządkowany.
Millicent jest perfekcyjna w każdym calu. Dba o porządek w rodzinie, odnosi sukces zawodowe. Podczas lektury można odczuć chłód bijący od tej kobiety. Jest zbyt doskonała, nie pozwala sobie, ani mężowi na błąd. Sprawia wrażenie osoby, która nie cofnie się przed niczym, aby osiągnąć swój cel.
Od początku książki miałam przeczucie, że coś w tej rodzinie jest nie tak. Nie biło od nich ciepło, ani nie było czuć domowej atmosfery. Miałam rację. To idealne małżeństwo łączy szereg makabrycznych tajemnic. Autorka stopniowo wprowadza czytelnika w serię strasznych wydarzeń, budując tym samym napięcie oraz wzbudzając ciekawość. Rozpoczyna się wspomnieniem zaginionej Lindsay. Pojawia się wtedy pytanie: czy małżeństwo miało z tym coś wspólnego? Następnie czytelnika zaczyna intrygować majacząca w tle tajemnica siostry Millicent – Holly, która prawdopodobnie się nad nią znęcała w dzieciństwie. Nawet próbowała ją zabić. Jednak czy naprawdę tak było?
Holly była pierwsza. Od tego wszystko się zaczęło.
„Millicent zamordowała Robin tak samo, jak ja zamordowałem Holly. Bez wahania. Instynktownie. I to było seksowne.”
Pierwsze ofiary zostały zamordowane, aby w specyficzny sposób chronić siebie wzajemnie. Kolejne zbrodnie były już zaplanowane. Małżonkowie spontanicznie przeszli od luźnych rozmów na ten temat do czynów.
Millicent zostaje ukazana jako kobieta o dwóch twarzach. Z jednej strony doskonale dba o rodzinę, jednocześnie będąc kobietą, która przez rok przetrzymywała Lindsay. Potrafi z wielką miłością spoglądać na dzieci, jednocześnie planując kolejne morderstwo. Można odnieść wrażenie, ze jest osobą pozbawioną emocji, planująca wszystko i nie dająca się porwać chwili. Do samego końca czytelnik nie wie, które wcielenie jest prawdziwe.
W tej historii Tobias wydaje się być bardziej ludzki. Pomimo tego, że zabił jako pierwszy, to właśnie on może zaskarbić sobie sympatię bądź współczucie czytelnika. Autorka ukazuje kontrast między małżonkami. Tobias przeżywa tę sytuację, popełnia błędy, a Millicent jest zimna, ma wszystko dokładnie przemyślane, w jej działaniach nie ma miejsca na zaniedbanie. Tobias jest współwinny, jednak na tle żony wypada zdecydowanie korzystniej. To właśnie on martwi się o córkę, gdyż nie przewidział jaki wpływ na jego rodzinę będą miały te makabryczne wydarzenia. Miewa chwile zastanowienia czy naprawdę chciał tego wszystkiego, czy został zmanipulowany przez Millicent. Nie ufa żonie do końca, ale czy można zaufać osobie, która z zimną krwią zabija?
„Zbyt wiele pytań, na które nie potrafię odpowiedzieć. Mam swoje tajemnice. Dlaczego ona miałaby ich nie mieć?”.
Akcja znacznie przyspiesza przy końcu książki. Po dokładnym wprowadzeniu czytelnika w sposób myślenia Tobiasa, w metodykę działania, przedstawione wydarzenia nabierają tempa. Następuje nieoczekiwany zwrot sytuacji. Nic nie jest takim, jakim się wydawało. Chociaż od początku przeczuwałam, ze Millicent ma swoje mroczne sekrety, że coś się wydarzy, to nie przypuszczałam, że będzie to tak szokujące. Ta kobieta została przedstawiona jako esencja zła.
Zakończenie sprawia, że nabieramy również wątpliwości, co do natury Tobiasa. Autorka rewelacyjnie manipuluje odczuciami czytelnika. Do tej pory nie do końca wiem, czy mu współczuje, czy uznaje za współwinnego.
Książkę miałam możliwość przeczytać dzięki Wydawnictwu Mando.