Święta to szczególny czas w roku. To okres, który kojarzy nam się z odpoczynkiem, miłością, rodzinną i ciepłą atmosferą. Jednak Iwona Banach w powieści "Pewnej zimy nad morzem" przedstawia nam inne oblicze Świąt.
Skarbowo, to mała nadmorska mieścina pełna turystów latem, a niemal wymarła zimą. Jednak tej zimy wszystko się zmienia. Do pensjonatu "Magiczna Latarnia" przyjeżdża na promocję książki grupa dziewczyn zafascynowana demonami, ale znająca się do tej pory tylko w wirtualnym świecie. W tym samym czasie do pensjonatu przyjeżdża Julita - bratanica pani Dziubowej dybiąca na spadek starszej pani. Mamy jeszcze grupę pań w średnim wieku, które przez przypadek wywołały demona. W Wigilię Bożego Narodzenia miasteczkiem wstrząsają wieści o dwóch morderstwach, a wiadomości są tym dziwniejsze, że ofiarą jest jedna osoba. Śledztwo prowadzi młody policjant Marek, a pomaga mu córka właścicielki pensjonatu Majka.
Opis z tyłu książki sugeruje, że głównymi bohaterami są Marek i Majka. Jednak autorka stworzyła dużo bardzo wyrazistych i charakterystycznych postaci. Kazi, Baśce, Helence, Sabci, panu Stasiowi, pani Dziubowej czy demonicznym panienkom zostało również poświęcone dużo miejsca w tej powieści i wszystkie odgrywały w niej znaczące role. Wydawać by się mogło, że taka liczba bohaterów spowoduje zamieszanie i wprowadzi ryzyko zgubienia się w tej gęstwinie postaci, jednak są one na tyle charakterystyczne, że nie ma mowy o żadnej pomyłce.
"Pewnej zimy nad morzem" jest powieścią kryminalną, a nawet bardziej komedią kryminalną. Znajdziemy w niej wszystko co powiniem mieć ten gatunek: trupa (a nawet dwa), toczące się śledztwo, barwnych bohaterów i zabawne sytuacje. Ta powieść miała w sobie duży potencjał, który niestety nie do końca został wykożystany. Chyba troszkę zabrakło jej lekkości.
Głównym tematem książki są morderstwa i poszukiwanie sprawcy. Spójnie z wątkiem kryminalnym rozwija się wątek miłosny, jednak próżno tu szukać romantycznych opisów uniesień serca. Autorka przedstawiła bardzo pragmatyczne podejście do miłości. Iwona Banach sprytnie wpletła w powieść pogląd na różne życiowe kwestie. Mamy tu poruszony temat różnych ludzkich wad i przywar jak zazdrość, zawiść, egoizm, niewierność, plotkarstwo, alkoholizm. Poruszone zostały również kwestie wiary w teorie spiskowe, poglądów antyszczepionkowych, wiary w zjawiska paranormalne czy wirtualnych znajomości i przyjaźni. Autorka opisuje i komentuje te tematy w sposób humorystyczny, ale jednocześnie dosadny.
Akcja nie jest równomierna w całej powieści. Początkowo toczy się spokojnym torem. Autorka bardziej niż na akcji skupiła się na charakterystyce Skarbowa i jego mieszkańców, przez to książka może się trochę dłużyć i zniechęcać. Później, gdy przebrniemy przez tą początkową monotonię akcja nabiera tempa i nie ma już miejsca na nudę.
W tej powieści występuje narrator trzecioosobowy, co jest dobrym posunięciem, bo dzięki temu mamy szerszy pogląd całej akcji. Powieść nie jest długa, ale czytanie może utrudniać jej budowa - nie ma podziału na rozdziały, a tekst przy zmianie tematu oddzielony jest tylko gwiazdkami. Autorka pisze w dość specyficzny sposób, który nie kożdemu przypadnie do gustu. Język pisarki jest ostry niczym ten nóż na okładce książki. Komunikuje się z odbiorcą bardzo bezpośrednio bez żadnych aluzji i owijania w bawełnę.
"Pewnej zimy nad morzem" to ciekawa pozycja na zimowe wieczory, szczególnie te przed okresem świątecznym. To książka dla tych, którzy lubią bezpośredni język, wyrazistych i charakterystycznych bohaterów oraz ciekawą kryminalną historię ze zjawiskami paranormalnymi w tle.