Jakże się cieszę, że ostatnio mam nosa to świetnych książek, chyba moja zła passa się skończyła. Na tę książkę trafiłam dzięki przypadkowej reklamie na fb drugiej części, która została wydana niedawno. Przyciągnęła mnie okładka i przyznam, że nawet nie czytając opisu, zamówiłam ją. Autor, jak na dobry debiut przystało ma nowoczesny styl pisania i lekkie pióro. Dynamiczne dialogi są mocną stroną książki, w szczególności jak ktoś nie lubi rozległych, szczegółowych opisów postaci, sytuacji czy lokalizacji, w których toczy się akcja.
Paweł Wolski jest dziennikarzem śledczym i właśnie ma zamiar napisać artykuł na temat popełnionej 15 lat temu zbrodni. Problem polega na tym, że wiele rzeczy mu do siebie nie pasuje i dlatego poznajemy komisarza Czerskiego, który uczestniczył w śledztwie 15 lat temu i ma pomóc rozwiać wątpliwości dziennikarz. Wolskiego ta sprawa tak wciągnęła, że postanawia na własną rękę ustalić co wydarzyło się na prawdę. Czy mu się to uda? Mocno wątpliwe mimo pomocy Komisarza trafia ciągle w ślepy zaułek, który potwierdza, że mordercą jest osoba, którą ustalili policjanci. Dziennikarz, zatem rusza na Podhale, gdzie w tle pięknych Tatr, będzie szukał rozwiązania sprawy morderstwa jedenastoletniej Natalii Gajdosz. Zakopane, które dla Pawła z pewnością nie będzie już spokojną i piękną idylla, kryje w sobie mrok, i to takich rozmiarów, które zaskoczą nie jednego, ale stawia również na drodze dziennikarza sympatyczną Paulinę. Jednym słowem dzieję się. Autor nie pozwolił mi się nudzić. Akcja nabierała tempa i nie zwalniała, choćby na chwilę. Ciągle zwodzona za nos nie potrafiłam przewidzieć zakończenia.
Myślę, że każdy czytelnik kryminałów lubi nieoczekiwane zwroty akcji i zakończenie, które ciężko przewidzieć. W zmowie z mordercą to świetny debiut Bartłomieja Kowalińskiego w świecie kryminałów. Jedyne, co mogłoby ulec poprawie to bardziej szczegółowy opis zbrodni, w końcu to kryminał. A jako fanka kryminałów, która ma na swoim koncie ich naprawdę sporo wiem ,że można zrobić arcydzieło.