Motel Sun Down recenzja

Nie zliczę ile trafiło mi się książek, których początek nie porywał ale z rozdziału na rozdział było coraz lepiej. Jednak pierwszy raz chyba trafiłam na taką, która z początku była świetna, później taka sobie. Mało tego - już nie pamiętam kiedy sięgnęłam po książkę z elementami horroru. Chyba ostatnią, która wywoływała dreszcze było "W moim śnie" Joanny Gajewczyk ale horrorem bym jej nie nazwała. Za to tu mamy elementy horroru i thrillera . Kto lubi takie połączenia ?

Książka pisana jest z dwóch perspektyw :

👻 Przeszłość - rok 1982 , wydarzenia opisywane przez Viv Delaney

👻 Prawie teraźniejszość, rok 2017, wydarzenia opisane z perspektywy Carly Kirk, która chce odkryć tajemnice zaginięcia ciotki, którą była właśnie Viv Delaney .

Viv wyjeżdża z domu do Nowego Jorku. Znajduje pracę jako recepcjonistka w przydrożnym Motelu Sun Down. Nic nie wskazuje na to, że nie jest to zwykły motel jednak z dnia na dzień kobieta jest świadkiem niepokojących zjawisk paranormalnych.

Książka, której lepiej nie czytać samotnie w nocy 🤭 bynajmniej ja musiałam wieczorem ją odłożyć bo do odważnych nie należę. Wierzycie w duchy ? Bohaterka musiała w nie uwierzyć. Nie dało się inaczej. Co z tego wynikło ?

Carly chce zaspokoić ciekawość. Nie znała ciotki, która zaginęła 35 lat temu, zanim ona się urodziła. Lecz ta zagadka nie daje jej spokoju i postanawia wyruszyć jej tropem i zabawić się w detektywa.

Książka, jak już wspominałam, pisana jest z perspektyw obu bohaterek, które stopniowo odkrywają tajemnice mrocznego motelu. Poznajemy wydarzenia, które doprowadziły do zniknięcia Viv. Po części ich relacje się uzupełniają jednak nie brakuje powtórzeń, które męczą i niepotrzebnie wydłużają książkę, która należy w sumie do grubasków. Sądzę, że wielu czytelników, łącznie ze mną, męczą i irytują takie powtórzenia. Po co po dwa razy czytać prawie to samo ?

Rozwikłanie zagadki nie było szczególnie zaskakujące . Choć wątek morderstw na młodych kobietach był świetny , autorka miała wiele fajnych pomysłów, nie wszystkie wykorzystała w pełni ale jej styl przypadł mi do gustu.

Nie męczyłam się czytając tę historię, nie uznaje czasu spędzonego przy niej za zmarnowany. Choć mogło być lepiej. Nie jestem fanką takich historii, wolę oglądać je na ekranie niż czytać i chętnie obejrzałabym ekranizacje. Może te duchy nie były tak przerażające jak te w historiach Warrenów, jednak ciarki przechodziły mnie nie raz.

Moim skromnym zdaniem książka jest warta uwagi i wielu sympatyków gatunku ją bardziej doceni. Dziękuję Wydawnictwu Muza za egzemplarz do recenzji ❤️