Bliznobrody Kroniki szalbierskie recenzja

Mroczne i piękne średniowiecze

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @Meszuge ·3 minuty
2020-07-17
1 komentarz
9 Polubień
Książki historyczne, które czyta się jak science fiction (SF), czyli bez większych szans na zrozumienie opisywanych czasów - niesamowitych czy wręcz niepojętych jak światy obcych - mogą być kapitalną lekturą rozrywkową, jednak prawda jest taka, że autor takiej powieści w dużej mierze sknocił sprawę.
Powieść historyczna może sobie być przygodowa, a nawet rozrywkowa, ale po taki właśnie gatunek sięgam wtedy, kiedy chcę się dowiedzieć czegoś o dawnych czasach, ludziach, wydarzeniach. Choćby to miało być przy okazji zabawy.
Z własnego doświadczenia oraz, przede wszystkim, lektury setek książek wiem, że autorów, których warsztat i wiedza umożliwiają czytelnikowi zrozumienie, nieomal fizyczne dotknięcie, zanurzenie się w przeszłości, było lub jest zaledwie kilku. Miał dobre momenty Karol Bunsch, ale, niestety, niewiele. Całkiem niezła była spółka historyka Pierre'a Barreta i dziennikarza Jeana-Noëla Gurganda i ich cykl „Turnieje Boże”. Bardzo dobry był „Szalbierz” i znakomity jest „Bliznobrody”.

„A mało to razy niemowlę zostawione na progu znajdowano z gębą wysmarowaną jaskółczym gównem albo, co gorsza, juchą dziewicy, co snadnie dziewicą być przestała? Czyjaż to była robota, jeśli nie dybukowych dzieci, co z racji przeciwieństwa do aniołków zwano niebożętami? Te urwisy różki miały tak niewielkie, że bawiąc się z ludzkimi dziećmi w ciuciubabkę, albo też w szukanie ciemnej kiszki, wydawały się do człowieczych podobne – te same miały płowe włoski, te same buźki niewinne i radosne, a różków znać nie było pod czuprynką. Gorze bywało jeno, jak się któremu pięta cała pokazała, a na niej rosnące kopyto – oj, wrzask niósł się po wsi. Niebożęta! Niebożęta! Dybucze dzieci! – krzyczała dziatwa, zmykając do chat. A dybuczki śmigały wtedy do boru, matki szukając po ciemnych matecznikach i kwiląc jak pisklę myszołowa”*.

Może się wydać nieco dziwnym, że taki właśnie fragment wybrałem na ilustrację oraz dowód, ale w nim to właśnie Tomasz Łysiak z pełnym realizmem opisuje wierzenia, zwyczaje i przekonania, powszechne przecież na tych terenach w pierwszej połowie XIII wieku. Częste spluwanie Szalbierza, które tak drażniło niektórych czytelników, też miało swoje, jak najbardziej realne, odniesienie do dawnych czasów i zwyczajów. To jest powieść historyczna!

Książkę pod tytułem „Szalbierz”, pierwszą część „Kronik Szalbierskich”, nazwałem debiutem XXI wieku. Większość czytelników się ze mną zgadzała. Tych kilku, którzy mieli inne zdanie, pytałem oczywiście, jaką pozycję debiutancką polskiego pisarza proponowaliby w zamian. Co ciekawe, NIKT z nich nie miał jak dotąd lepszego pomysłu.

Jeśli nawet „Szalbierz” miał faktycznie kilka drobniutkich usterek – w końcu była to pierwsza książka Tomasza Łysiaka – to „Bliznobrody” jest od nich wolny. Znakomicie poprawiła się tu dynamika akcji, sposoby i metody budowania napięcia… warsztat pisarski w ogóle.Przyznam, że ze sporą przyjemnością obserwuję, jak dobry pisarz staje się jeszcze lepszy, może nawet znakomity i wybitny.

„Bliznobrody” jest kontynuacją przygód Jeruzalema, Karlita, rycerza Dragiełły i kilku innych bohaterów znanych już z „Szalbierza”. Drugą część cyklu „Kronik Szalbierskich” można czytać oczywiście także i bez znajomości tomu pierwszego, ja jednak radziłbym zaczynać lekturę od początku. Zresztą każdy, kto przeczyta najpierw „Bliznobrodego”, i tak wróci do „Szalbierza” – jestem o tym przekonany.

Tym razem Jeruzalem, wędrowny kuglarz zwany też Szalbierzem, stuknięty rycerz, karzeł i jednoręcy bracia, ufając przepowiedniom pięknej wieszczki, zapuszczają się w okolice, o których stary Wulfstan opowiada mrożące krew w żyłach historie, zawsze trwożnie rozglądając się wokół – na tereny Jaćwięgów i ich niezwykle brutalnego wodza, Skomana Wielkiego, zwanego także Skomandem, Somanem, albo po prostu Bliznobrodym. Ich śladem podąża tajemniczy zabójca z Północy.

Opisy walk w „Bliznobrodym” bywają tak realistyczne i dynamiczne, że zapiera to dech w piersiach. Ot, choćby to:

„Czas się wstrzymał. Ludzie gęby otwarli. Jak wcześniej topór w jedną stronę, tak teraz miecz leciał w drugą. Powoli. Obrót za obrotem. Rozciął krople deszczu spadające z nieba. Rozciął przestrzeń. I jak nóż rzucony wprawną ręką sztukmistrza, wbił się tuż pod szyją Wojownika Bez Imienia. Rozwarły się oczy wikinga. W jego oczach gasło piekło, zabierając go do siebie. Runął w błoto”**.

To jest powieść przygodowa!

Jest taka grafika hiszpańskiego rysownika, Luisa Royo, przedstawiająca grupę śmiałków wędrujących przez skalisty płaskowyż. Pomijając drobne różnice, jak choćby szczegóły uzbrojenia, ona to właśnie „od zawsze” kojarzy mi się ze światem „Kronik Szalbierskich”. Po lekturze „Bliznobrodego” chyba nawet jeszcze bardziej…




---
* Tomasz Łysiak, „Bliznobrody”, wyd. Picaresque, 2008, str. 42.
** Tamże, str. 408.

Moja ocena:

× 9 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Bliznobrody Kroniki szalbierskie
Bliznobrody Kroniki szalbierskie
Tomasz Łysiak
8/10
Cykl: Kroniki szalbierskie, tom 2

XIII wiek. Zakon Krzyżacki wdziera się na tereny plemion pruskich. Ludzie mówią, że daleko za lasami, rzekami i bagnami jest tajemne miasto, zbudowane przez księcia Jaćwięgów, Skomada Bliznobrodego. G...

Komentarze
@Wiesia
@Wiesia · ponad 4 lata temu
Książki nie czytałam ale recenzja zachęcająca.
Bliznobrody Kroniki szalbierskie
Bliznobrody Kroniki szalbierskie
Tomasz Łysiak
8/10
Cykl: Kroniki szalbierskie, tom 2
XIII wiek. Zakon Krzyżacki wdziera się na tereny plemion pruskich. Ludzie mówią, że daleko za lasami, rzekami i bagnami jest tajemne miasto, zbudowane przez księcia Jaćwięgów, Skomada Bliznobrodego. G...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Powieść o przygodach niezwykłej drużyny rozwija się coraz ciekawiej. Tajemniczy chłopiec - niemowa zostaje, wraz z mnichem Dobrosławem w charakterze opiekuna, wywieziony przez czarnych rycerzy w jakie...

Pozostałe recenzje @Meszuge

Kairos
Tragiczne losy Górnego Śląska

Musiałem przeczytać nieco ponad dwa tomy siembiedowej trylogii, żeby znaleźć właściwe określenie na jego warsztat. Jeśli Nikifor Krynicki był przedstawicielem prymitywiz...

Recenzja książki Kairos
Rondo
Złoty róg rozmieniony na drobne

Książka bardzo dobrze wydana. Solidna, twarda oprawa, czytelna i nie za mała czcionka, przyzwoitej jakości reprodukcje zdjęć – a to ważne, zważywszy na fakt, że fotograf...

Recenzja książki Rondo

Nowe recenzje

Aplikacja
AI - friend
@Zaczytanabl...:

Aplikacja - Filip Nafalski „Na rynku pojawia się nowa aplikacja służąca do czatowania z przyjaciółmi, a licealiści z m...

Recenzja książki Aplikacja
Ja, Lubański : wspomnienia piłkarza
Za wcześnie urodzony...
@Robwier:

Wspomnienia legendy polskiego futbolu. Zaprezentowane w ciekawej formie, bo wypowiedzi bohatera niniejszej książki - uz...

Recenzja książki Ja, Lubański : wspomnienia piłkarza
Dzieci lwa
"Dzieci lwa"
@tatiaszaale...:

“Nawet jak chcesz wszystko szczerze opowiedzieć bliskiej osobie, to tylko ty wiesz, co ci tam jeszcze pod kopułą z...

Recenzja książki Dzieci lwa
© 2007 - 2024 nakanapie.pl