"Na północ od Capri " to trzecia i niestety ostatnia część włoskiej trylogii autorstwa Penelope Green. Ta australijska dziennikarka spędziła ponad sześć lat w Italii czego owocem są jej cudowne książki opowiadające o tym kraju i jej doświadczeniach na obczyźnie . Green wcześniej mieszkała w Rzymie i Neapolu. Na niewielką wyspę Procidę zawiodła ją ......... ekonomia i miłość . Po trzech miesiącach związku z włoskiem muzykiem rockowym Penelope postanowiła zamieszkać z ukochanym . Wygrała opcja wynajmu na uroczej wyspie położonej godzinę drogi promem od miasta u podnóża Wezowiusza. A w zamian para przeżyła niesamowite dwanaście miesięcy na niewielkiej wyspie mającej zaledwie 4 km kwadratowe i zamieszkanej przez niewiele ponad 10 tysięcy mieszkańców .
Książka podzielona jest na rozdziały odpowiadające nazwom miesięcy . A każdy z nich obfituje w niezwykłe doświadczenia i doznania , przygody i przyjaźnie . Życie na wyspie jest zdecydowanie inne niż na sąsiedniej Capri , bo Procida to nie raj turystyczny .Jej mieszkańcy stanowią swoistą enklawę i nie ma tu tłumu turystów . Ludność od lat trudni się zawodami morskimi - Procidańczycy są rybakami bądź marynarzami . A ich żony zajmują się domem , dziećmi i gotowaniem. Bo jedzenie to świętość .Posiłki są niezwykle celebrowane - to nie tylko wspaniała kuchnia , ale i towarzystwo przy stole ! Penelope bardzo szybko wrasta w lokalną społeczność . Nawiązuje przyjaźnie , uczy się gotować , odwiedza niezwykłych mieszkańców wyspy jak Evangelista , uczestniczy w winobraniu i wypływa trawlerem na nocny połów ryb. Zwiedza zabytki , kosztuje miejscowych przysmaków w trattoriach ,korzysta z plaży i pięknego tarasu na dachu domu . I codziennie nabywa nowych doświadczeń - takich jak choćby bycie nauczycielką angielskiego trzyletnich maluchów . A ponadto podejmuje przyjaciół z Australii i Londynu , traci pracę i coraz bardziej zakochuje się w Alfonso .
Książce dodają uroku bardzo ciekawe opisy krajobrazu ,zabytków , miejscowych zwyczajów . Grenn ma duży i cenny dla pisarza dar dosłownego zabierania czytelnika w opisywane miejsce , bo czytając czułam się wyobcowana z rzeczywistości i byłam tam - oczyma wyobraźni widziałam kolorowe stragany pełne południowych warzyw i owoców , czułam atmosferę targu rybnego i aż mi ślinka leciała na smak opisywanych potraw .A wszystko to zostało przestawione w sposób lekki w odbiorze i z dużą dozą humoru . I jak tu nie zakochać się w tak uroczej wyspie na której np rosną cytryny wielkości ... piłek ruckby ,jak nie mieć ochoty skosztować leguminy z cytryn ?!!
Jeśli skusicie się na lekturę tych wspomnień poznacie zwyczaje i obrzędy wyspy - takie jak wielkopiątkowe procesje , poznacie od podszewki życie rybaków i zobaczycie jak zmieniała się technika połowów na przestrzeni półwiecza , zasiądziecie przy stole z ludźmi pełnymi humoru .Każdy rozdział kończy przepis kulinarny - nie jest to jakaś wyższa szkoła gotowania - można jej samemu wypróbować - ja na pewno skuszę się na klopsiki.
"Na północ od Capri " to lektura obowiązkowa dla miłośników Włoch i tamtejszej kuchni , zachwyci też osoby lubiące na kartach książki poznawać malownicze zakątki ziemi . I przyznam z ręką na sercu - już marzę aby tam pojechać i spędzić chociaż kilkanaście dni i skonfrontować wrażenia Penelope ze swoimi