Panda na progu to przezabawna opowieść Sarah Horne o marzeniach małych i dużych. Nadchodzi Pandamonium, czyli początek nowej serii, która zabierze nas do malowniczego Edynburga. Jesteście gotowi na wspólne, rodzinne czytanie?
Przygotujcie się na to Pandamonium!
„Nazywam się Panda Pudding i jestem tu, by Wam pomóc. Sprawiam, że to, co niemożliwe, staje się możliwe.”
Spróbujcie sobie wyobrazić, świat nagle Wam się wali, nie dogadujecie się ze wszystkimi bliskimi, a zamiast wymarzonego prezentu urodzinowego dostajecie… certyfikat adopcji pandy z zoo. Katastrofa, prawda? Słyszycie pukanie do drzwi, a tam stoi nie kto inny jak PANDA, która z chęcią pomoże naprawić Ci życie i wywoła na Twojej twarzy uśmiech. W takiej sytuacji właśnie znalazł się chłopiec o imieniu Cullum. Panda Pudding marzyła, aby zostać drugą Mary Poppins, więc zabawianie ludzi w zoo przestaje być jej życiowym celem. Chciałaby pomagać ludziom, nosić kapelusz i mieć magiczną parasolkę! A tu stoi u progu panda, puka i puka… O to nadchodzi prawdziwe Pandamonium!
Rysunki cieszą oko czytelnika, ale największą zaletą tej książki jest nieziemski humor. Czytając ją z dzieckiem (też tym wewnętrznym!), będziecie uśmiechać się od ucha do ucha. Kuriozalne sytuacje, dynamiczne dialogi i wartka akcja sprawiają, że przez opowieść się płynie. Naprawdę nie zauważyłam, kiedy trzymałam ostatnią stronę w dłoniach: wszak dopiero zaczynałam czytać! Zdecydowanie przygody Pandy i Culluma się za szybko skończyły.
Być jak Marry Poppins!
Cudownie są odwoływania do innych książek, bo to one rozbudzają ciekawość dziecka i zachęcają do wędrówek po książkowych regałach. Kto nigdy nie słyszał o Marry Poppins! Panda Pudding jest nią zafascynowana, stara powielać się jej wzorce i wartości. Rewelacyjnie pokazane jest naśladownictwo oraz to pragnienie niesienia pomocy innym. I tak jak mówiła Marry Poppins: dodaj cukru łyżeczkę!
Czytelnik pozna też ważny angielski idiom, który początkowo może u młodszej osoby wywołać pewien zgrzyt i… zdziwienie. Ten mały problem w tłumaczeniu jest dość szybko rozwiązany, ale na pewno dziecko będzie potrzebowało kilka słów wyjaśniania, zwłaszcza jak jeszcze nie rozpoczęło swojej przygody z językiem angielskim. Stanowi to jednak bardzo ważne tło wydarzeń, więc trudno byłoby redaktorowi czy tłumaczowi jeszcze bardziej dopasować ten zwrot pod polską kulturę. Koniec końców młodszy czytelnik wychodzi bogatszy o nowe słownictwo, co też jest wartością dodaną. Jeśli lubicie gry słowne, a PANDAkejki nie są obce podczas rodzinnych śniadań, to uwierzcie mi, może u Was rozpocząć się prawdziwe PANDAmonium.
Panda na progu mówi o marzeniach, pewności siebie, przyjaźni, lojalności, walce o lepsze jutro. Lekka historia wciągnie Was na niejedną dobranockę, a Wy cóż będziecie musieli pójść z dzieckiem do zoo zobaczyć pandę na żywo!