„Milion nowych chwil” to książka, do której nie napiszę Wam standardowego opisu, gdyż musiałabym Wam opowiedzieć praktycznie całą fabułę. Dlatego – jeśli nie czytaliście jeszcze opisu książki, a zawsze to robicie, tym razem proszę Was o to, byście odpuścili i tego nie robili. Dlaczego? Opis znajdujący się na odwrocie moim zdaniem tak naprawdę zdradza wszystko. I możecie poczuć się lekko zawiedzeni. Ja popełniłam ten błąd i już wiedziałam w trakcie czytania co się wydarzy, mogłam się tego po prostu domyślić. A tak dłużej byłabym trzymana w niepewności i może byłabym bardziej zaskoczona. Nie wpływa to jednak w żaden sposób na moją ocenę książki, którą uważam za cudowną i gorąco Was namawiam do jej przeczytania.
„Milion nowych chwil” to pozycja, którą można by było podsumować słowami, tymi znajdującymi się również na okładce: „Nawet jeśli Twoje życie rozpadnie się na kawałki, możesz zacząć wszystko od nowa”. Tak naprawdę to właśnie one stanowią konkluzję tej opowieści. To przepiękna, trudna, poruszająca książka o walce z przeciwnościami losu, o ogromnej sile, determinacji i odwadze, by mimo największych problemów zawalczyć o siebie i swoją przyszłość. Ale to również historia o porażkach, poczuciu słabości, o zwątpieniu w siebie. O tym, co w takich trudnych chwilach może pomóc nam stanąć na nogi, o ogromnej sile miłości i przyjaźni, wsparciu najbliższych.
Czujesz się zagubiony w swoim życiu? Nie wiesz sam czego chcesz? Masz wrażenie, że jesteś beznadziejny, niedoskonały, nieidealny? Nic Ci nie wychodzi i może nic nie osiągnąłeś? Jeśli na większość z tych pytań jesteś w stanie sobie odpowiedzieć twierdząco, to ta książka jest dla Ciebie. Gwarantuję Ci, że po jej przeczytaniu inaczej spojrzysz na siebie, swoje życie. Zaczniesz cieszyć się z małych rzeczy i je doceniać. Bo choć może jeszcze sam nie zdajesz sobie z tego sprawy, jesteś Szczęściarzem. Tak, Ty. Właśnie Ty. Bo jesteś zdrowy, masz wszystkie części ciała. Bo jesteś sprawny fizycznie i intelektualnie. Bo choć wydaje Ci się, że Twoje nogi są za grube, włosy nieładne, a mięśnie zbyt małe – to jesteś właśnie Ty, idealny w swojej krasie, idealny pod względem tego, że nic a nic Ci nie brakuje. Jesteś doskonały. Żyjesz. Zacznij dostrzegać małe rzeczy. Zacznij cieszyć się każdym dniem swojego życia. Masz je jedno i nigdy nie wiesz czy i kiedy wydarzy się coś, co nagle sprawi, że usiądziesz i zapłaczesz nad swoją próżnością i głupotą, gdy rozpaczałeś z byle powodu. Że obejrzysz się wstecz i zrozumiesz, że nie doceniałeś tego, co miałeś na wyciągnięcie ręki i co było idealne, tylko Ty tego nie widziałeś…
„Nie ma sensu oglądać się za siebie. Wiem, co znaczy walczyć, upadać i znów stawać do walki. Wiem, jak żyć w zgodzie ze sobą. Wiem, jak rozkoszować się każdym przytuleniem, każdym porannym pływaniem, każdą jazdą na koniu o zachodzie słońca, każdym łaskotaniem, każdym posiłkiem, każdą ciepłą kąpielą i każdą chwilą, kiedy ktoś mnie rozśmieszył. A nade wszystko wiem, że muszę się cieszyć z tego, co mam. Dostałam jedno życie, a ono toczy się tylko naprzód. I jest wiele rodzajów szczęśliwych zakończeń”.
Złe rzeczy nie dzieją się z jakiegoś powodu, a tragedie są pozbawione sensu. Im więcej doznajemy smutków, tym bardziej doceniamy radość. Trzeba mieć tylko motywację do pójścia naprzód i umieć dostrzegać te małe radości. Gdy życie nam się rozpada na milion kawałków, trzeba z niego poskładać mozaikę. Ale trzeba działać w obrębie tego, co się ma, a nie czego się nie ma. Musimy nauczyć się przezwyciężać smutki, kiedy musimy z nimi walczyć i rozkoszować się radością, kiedy tylko możemy się cieszyć. „Życie zawsze składa się z jednego i drugiego”. Nawet jeśli spotka nas coś złego, zawsze nadejdzie milion lepszych nowych chwil. Bo nigdy nie może być gorzej niż w tym najgorszym momencie życia. Pamiętaj o tym.