Jakoś mi spokoju nie daje, to posądzenie mnie o dziadzienie w szybkim tempie. Coby się przekonać przeczytałem tak szybciorkiem jeszcze jedną przygodówkę. Taką trochę bliższą starcowi, bo odbywaną na cmentarzu. Na bardzo dużym cmentarzu, tak mniej więcej wielkości Ziemi.
Dziesięć tysięcy lat temu nazad, ludzie opuścili swoją dogorywającą kolebkę i wyruszyli w kosmos w poszukiwaniu lepszej (albo jakiejkolwiek) przyszłości. Ziemia nie dość, że wyeksploatowana, to na dokładkę wyniszczona wojną, nie mogła już zapewnić bytu, a w każdym bądź razie nie wszystkim, którzy przeżyli. Ludzie rozpierzchli się po całej galaktyce szukać nowych planet dla siebie. Jakieś parę tysięcy lat po exodusie, grupka (zapewne grabarzy) wpadła na pomysł, że na trupie ziemi jeszcze można zarobić. Bo czyż to nie zaszczyt zostać pochowanym na planecie gdzie ludzkość się narodziła. Interes okazał się kopalnią złota, a takiego interesu się broni za wszelką cenę. Wypadki zaś chodzą po ludziach, a że na cmentarz blisko, to i na nieprzypadkowym wypadku da się jeszcze zarobić. Ale, że "nie ma takiej rury na świecie, której nie można odetkać", to i korporację cmentarną ktoś w końcu przejrzy.
I właśnie w tym momencie historii wkraczasz Ty drogi czytelniku. Nie tylko przybyłeś skomponować utwór o Matce Ziemi, ale chcesz też się dowiedzieć co w trawie piszczy. Czemu korporacja tak zaciekle broni dostępu do Ziemi. Pomoże Ci w tym, wyzwolony robot, skonstruowany jeszcze na Ziemi, oraz kompozytor, którego wraz z tym robotem zbudowaliście. Tajemnicza i oczywiście piękna nieznajoma, która ma jeszcze jedną i oczywiście tajną misję do wypełnienia. Władca duchów i jego duchy, ups przepraszam, i jego cienie. Wilk robot nie cierpiący królików. I Łupieżcy czyli dwie ciężkie bojowe maszyny, pozostałe po konflikcie, który wygonił ludzi z Ziemi.
Przezabawne i dość nietypowe dialogi i rozmowy. Niesamowite i wręcz nieziemskie przygody, ba nawet pierwsze podróże w czasie. Wielki skarb, może miłość, zapewne sława, oraz kilkunastu nietuzinkowych przyjaciół, których spotkasz na swojej drodze, będzie zapłatą za trudy i niebezpieczeństwa jakie Cię czekają na odradzającej się po zniszczeniach Ziemi.
Ja tam jeszcze wrócę, nie zostawię tak tej sprawy rozgrzebanej, a i Was zapraszam, bo 7/10 to jest bardzo dobra nota, a książka w pełni na nią zasługuje. Jak dawni pisarze mieścili się i to z tak zabawną i ciekawą książką na zaledwie 220 i kilku stronach. Teraz, to by były ze trzy tomy co najmniej, sama podróż na Ziemię to byłby osobny tom. A tu i świat cały, z historią i kosmogonią, i historia głównych i pobocznych bohaterów i tylko 112 kartek, płacili im pewnie za pomysł, a nie ilość zapisanych stron. Książka powstała w 1973 roku ale nie zauważycie tego, choć świat się niby zmienił od tamtego czasu. Ale mocarstwa nadal istnieją, a jak się pokłócą, to będzie ciężko przeżyć, a na razie nie ma jak i gdzie uciekać.