"Nie rozumiesz jednak, co dzieje się z ludźmi w czasie wojny. Pojawia się jakieś wysublimowane szaleństwo, jakaś wściekła nienawiść, którą nazywa się słuszną sprawą"
Dawno, dawno temu (tak kiedyś będą mówić nasi następcy) kiedy ludzkość już tak zniszczyła swoją planetę, że życie na niej stało się niemal niemożliwe, rasa ta zaczęła kolonizować inne miejsca w kosmosie. Ziemia zaś stała się wielkim cmentarzyskiem zarządzanym przez korporację o nazwie "Matka Ziemia". Jej zarządca mówi tak:
"Przestańmy owijać w bawełnę — powiedział nieco niezręcznie. — Wyłóżmy kawę na ławę. Powiedzmy sobie otwarcie, że Korporacja „Matka Ziemia” to instytucja pogrzebowa, a Ziemia to Cmentarz. "; "Cmentarz jest jedyną częścią Ziemi, która ma jakieś znaczenie."
Dostać się na Ziemię nie jest łatwo, nawet pogrzeby odbywają się z mocno okrojoną liczbą żałobników. Ponieważ na statkach pielgrzymów, które mogą tam przybywać, jest bardzo mało miejsca, a i te, co są, są baaardzo drogie, nie każdego więc stać, nawet, by towarzyszyć swoim zmarłym w ich ostatniej drodze. Korporacja zazdrośnie strzeże swojego terytorium...
Jednak któregoś dnia przybywa na Ziemię pewien człowiek, pojawia się też piękna i zaradna kobieta i dzieje się 👍. Czego szuka w tym wielkim Mauzoleum Fletcher Carson?, po co zjawiła się tam też Cynthia?
Clifford D Simak to moje odkrycie, z każdą jego przeczytaną książką, zastanawiam się, jak ...