Często dręczy nas pytanie : „Co by było gdyby?”. Co zrobilibyśmy, gdyby cały nasz świat nagle runął? Codziennie robimy właściwie to samo: wstajemy, chodzimy do szkoły, pracy, idziemy spać... A jeśli jutro nie będzie takie, jakie sobie zaplanowaliśmy?
Elli wraz z szóstką przyjaciół wybiera się na kemping do miejsca zwanego Piekłem. By się tam dostać, pokonują trudną, niebezpieczną drogę wśród gór. Na miejscu rozbijają obozowisko i spędzają spokojnie kilka dni. Po powrocie do domu nie zastają swoich rodzin całych i zdrowych — wszystko wygląda inaczej niż wcześniej. Miasteczko jest opustoszałe, zwierzęta martwe, a mieszkańcy zniknęli. Okazuje się, że ich kraj najechały wrogie wojska, a wszystkich ludzi pojmano i są oni przetrzymywani na terenie wystawowym, miejscu, gdzie chwilę przed atakiem wojsk odbył się festyn z okazji Dnia Pamięci. Przyjaciele muszą teraz pogodzić się z nowym życiem i jakoś przetrwać. Nie zamierzają jednak siedzieć z założonymi rękami. Postanawiają stawić czoła inwazji i walczyć z intruzami.
Postaci wykreowane przez autora są proste, a mimo to interesujące. Każda z nich jest wyjątkowa. Moim ulubieńcem został Lee — wrażliwy, inteligentny i introwertyczny. Jeszcze przed wyjazdem do Piekła pomagał rodzicom w prowadzeniu restauracji, a wolny czas poświęcał grze na pianinie. Stanowi raczej typ samotnika. Od początku mnie intrygował i wzbudzał moją sympatię. Polubiłam również Ellie, która jest najważniejszą postacią w książce. Przebojowa, odważna i uparta dziewczyna. Jest jedynaczką, wychowywała się na farmie; wobec swoich najbliższych postępuje bardzo lojalnie. Dobrze przewodzi grupie, lubi być liderką. Dodatkowo narracja prowadzona jest z jej punktu widzenia, więc przedstawione są wszystkie jej emocje, przemyślenia, czy też lęki.
„Jutro” nie tylko przedstawia nam pewną alternatywę przyszłości, ale ukazuje mnóstwo uczuć i emocji. Pozwala wczuć się w przeżycia bohaterów, skłania do refleksji, jak my zachowalibyśmy się na ich miejscu. Pokazuje przemianę, jaka w nich nastąpiła pod wpływem wydarzeń, w których brali udział. Oczywiście w książce musiał znaleźć się również wątek miłosny. Nie jest on ani przesadzony, ani zbyt ubogi — można powiedzieć, że w sam raz.
Przed przeczytaniem tej książki słyszałam wiele opinii na jej temat i w sporej części z nich pojawiły się zarzuty, że jest ona bardzo podobna do serii „Gone” Michaela Granta. Po zapoznaniu się z powieścią muszę stwierdzić, że z początku może się tak wydawać, ale im bardziej zagłębiamy się w fabułę, tym więcej jest różnic z serią Granta. Tutaj nie ma supermocy ani zmutowanych stworów, a książka posiada jakieś konkretniejsze przesłanie.
Autor pisze w tak lekki sposób, że książkę czyta się szybko i z wielką przyjemnością. Nie znajdziemy tu przydługich opisów, język jest prosty, a sama fabuła interesująca. Poza tym niezwykły jest klimat powieści. Już od pierwszej wycieczki do Piekła sceneria zaczęła mi przypominać horror. Góry, las, nastolatki, pustelnik mieszkający w samotnej chatce — wiernie oddany schemat! Autor potrafi budować napięcie i sprawnie wprowadza nowe wątki. Oprawa graficzna jest w porządku. Okładka jest prosta, acz doskonale oddaje klimat powieści.
„Jutro” jest czymś zupełnie innym od tego, co do tej pory czytałam. Gdy już sięgnęłam po książkę, nie mogłam się oderwać. Ta pozycja wniosła ze sobą coś nowego do moich czytelniczych doświadczeń i chętnie sięgnę po kolejne części, a pewnie również po inne książki z motywem antyutopii. Szkoda, że powieść jest tak krótka — liczy zaledwie 270 stron. Mam nadzieję, że pan Marsden nie zawiedzie mnie w kolejnych częściach i będą one równie dobre, pełne emocji i akcji. Jak najbardziej, polecam!