Miłość czyni dobrym recenzja

Czytając opis nowej książki królowej polskiego kryminału pomyślałam sobie, że pora sprawdzić o co tyle zamętu z tą Babką.

Przekonałam się głównie dlatego, że książka oparta jest na faktach a historia pierwowzoru bohatera wzbudzała spore kontrowersje lata temu a ilekroć czytałam o niej byłam bardzo ciekawa jak można być takim cynikiem jak on.

Historia Daniel Skalskiego ( dane fikcyjne ) to opowieść o człowieku, który nade wszystko umiłował pieniądze i nie cofał się przed niczym by je zdobyć.

Książka toczy się na wielu płaszczyznach i miesza wiele wątków - fikcja przenika się w niej z rzeczywistością tak płynnie, że zacierają się granice pomiędzy tym co z akt sprawy a tym co z wyobraźni autorki. Mnogość tych wątków sprawia, że przynajmniej mi na początku ciężko było się w tym połapać gdyż wymagało to sporego skupienia.

Spodziewałam się, że będzie to książka o tym jak główny bohater pod wpływem miłości zmienia się przynajmniej wewnętrznie w człowieka dobrego, który gotów jest poświęcić luksusy dla miłości jednak nic takiego się nie dzieje. Poznaje wprawdzie śmiertelnie chorą Natasze, ale pech …. a może los a może cokolwiek innego chce, że rodzice Nataszy są gotowi zapłacić za jej powrót do domu wielkie pieniądze a miłość i pieniądze to w tym wypadku synonim.

Przewrotnie powiem więc iż Miłość uczyniła bohatera dobrym.... w złych rzeczach, w których osiągnął poziom niemal mistrzowski.

Czy to była dobra książka? Owszem była. Jeśli chodzi o zgłębienie tematu, przepracowanie go i budowanie napięcia - nie mam nic do zarzucenia... no prawie.

Ponad 700 stron sprawiło, że momentami książka była stanowczo za długa i brnęło się przez zbyt długie opisy, które raczej wynudzały niż dodawały smaku lub pomagały wgryźć się w temat. Przed przeczytaniem tej książki wiele razy słyszałam, że Bonde się kocha lub nienawidzi. Powiem szczerze, że nie rozumiem czemu miała by wzbudzić tak skrajne emocje. Po jej przeczytaniu nie wpadłam ani w wielki zachwyt ani nie przysporzyło mi to traumy. Nie wiem natomiast czy zostanę wielką fanką autorki i z wypiekami na twarzy będę czekać na kolejne jej książki. Ponieważ Miłość czyni dobrym mnie jednak trochę zmęczyła a tego uczucia po zakończeniu lektury nie lubię.

Mimo to książce daje mocne siedem ponieważ mam świadomość - o czym już pisałam, że to była dobra książka choć niekoniecznie w stylu jaki mnie porywa.

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl