Jesienią moim sercem zawładnęła książka "Zostań, jeśli kochasz" autorstwa Gayle Forman. Powieść dotyczyła ogromnej straty, żałoby i miłości, która może wyciągnąć nawet z nad przysłowiowej przepaści. Zupełnie nie spodziewałam się, że zaplanowana jest kontynuacja tej historii. A tu proszę. Początek roku i szansa na kolejną emocjonalną podróż.
Od wydarzeń, które poznaliśmy w pierwszej książce minęły trzy lata. Adam i Mia nie są już parą. Ich drogi rozeszły się i nie mają odwagi ponownie spojrzeć sobie w oczy. Tragiczny wypadek jaki dotknął Mię, słowa jakie padły podczas jej śpiączki i okres rekonwalescencji zmienił ich diametralnie. Nie są już tymi samymi nastolatkami. Dotknęła ich dramatyczna rzeczywistość i opadły maski ułudy. Jednak uczucie, które ich połączyło działa jak magnes i ponownie splata ścieżki tych młodych ludzi.
Gayle Forman jest entuzjastką bezpośredniej narracji. Pozwala swoim bohaterom wypowiedzieć się we własnym imieniu. Tym razem obserwujemy wydarzenia z perspektywy Adama. Towarzyszymy mu w rozpaczy po stracie ukochanej i próbie odbudowania swojego życia. Chłopak nie przypomina tej postaci, znanej nam z poprzedniej książki. Empatycznego, czułego, troskliwego młodzieńca. Teraz jest zestresowany, zalękniony, samotny i funkcjonuje w żalu do bliskich, przyjaciół, znajomych, całego otoczenia, a w szczególności do Mii. Oddał jej całe serce, poświęcił dla niej swoje plany i pasje, a ona rzuciła go przy pierwszej nadarzającej się okazji, bez słowa, bez wyjaśnienia. Nie potrafi zrozumieć dlaczego, ale nie chce pierwszy opuścić gardy, wystawić się na cios. Trwa więc w takim zawieszeniu pomiędzy przeszłością a przyszłością, pomiędzy pamięcią a zapomnieniem.
Splot niespodziewanych zdarzeń ponownie styka ścieżki Mii i Adama. Wzbogaceni nowymi doświadczeniami są wreszcie gotowi na konfrontację. I tu poznać można ich młody wiek, nastoletnią naiwność i łatwość godzenia się z faktami, nawet tymi najbardziej nieprzyjemnymi.
Sposób prowadzenia fabuły również się nie zmienił. W dalszym ciągu retrospekcje przeplatają się z teraźniejszością. Jednak wspomnienia nie są już tak odkrywcze, nie rozwiązują zagadek, nie rozplatają sekretów i nie dowiadujemy się z nich nic więcej, niż to co przekazała nam Mia w poprzedniej książce. To co najbardziej mnie zainteresowało to przyczyna rozpadu tego związku, nierozerwalnego zdawało się. I otrzymałam odpowiedź, która zamiast chwytać za serce, okazała się dziwna, zbyt prosta i w pewnym sensie oczekiwana.
"Wróć, jeśli pamiętasz" to jedna z tych książek, do których trudno mi się ustosunkować. Bo z jednej strony przyjemnie i płynnie się ją czyta, a Gayle Forman nie oszczędza się i nie skąpi swojego talentu. To z drugiej strony ta historia nie ubogaciła mnie, nie odkryła żadnych tajemnic, to nie rozdrapała ran duszy, nie sprawiła, że łzy cisnęły się do oczu i ukradkiem spłynęły po rozpalonych emocjami policzkach.