"Dziewczyna w Mechanicznym Kołnierzu" jest drugim tomem serii i jego akcja dzieje się w kilkudniowym odstępie od akcji z pierwszego tomu. Jasper został zabrany i wywieziony do Nowego Jorku pod zarzutem morderstwa. Przyjaciele udają się w ślad za nim, chcąc pomóc kowbojowi, jak tylko będą w stanie. Na miejscu okazuje się, że Jasper wcale nie został zabrany przez tamtejszy wymiar władzy, a niejakiego Reno Daltona, byłego współpracownika mężczyzny i złoczyńce. Ten pragnie odzyskać od dawnego współpracownika to, co tamten ukradł, podzielił i ukrył. Finley postanawia wkraść się w łaski Daltona, aby od wewnątrz mieć oko na całą sytuację, która z dnia na dzień utwierdza wszystkich w przekonaniu, że składana maszyna może być niebezpieczna w nieodpowiednich rękach. Czy uda im się ocalić przyjaciela? Czy odkryją co Dalton planuje? I czy zdołają go powstrzymać?
"Jesteś jedną osobą - pojedynczą. To oznacza, że sama musisz wybierać, kim chcesz być - gdzie chcesz być." [s. 102]
W tej części dużą rolę odgrywa Jasper i to jego przeszłość jest czynnikiem wywołującym opisywane wydarzenia. Musi on zakończyć wcześniej rozpoczęte sprawy, aby móc ruszyć dalej. Jak się okazuje nie jest to łatwe, bowiem Reno Dalton przetrzymuje także jego ukochaną, którą kowboj wcześniej opuścił dla jej bezpieczeństwa - jest nią panna Mei, dzięki której książka ta zawdzięcza swój tytuł.
Akcja książki nie pędzi w zawrotnym tempie, kolejne wydarzenia dają się łatwo przewidzieć, a na pierwszy plan wychodzi wątek... romantyczny. W efekcie, relacje pomiędzy Finley i Griffinem, którzy zaczynają się w sobie zakochiwać, jednak bronią się przed tym, wynajdując coraz to nowe powodu przeciwko ich ewentualnemu związkowi, stają się dość przytłaczające. Ich obawy: m.in. czy to ma sens; czy druga osoba będzie taka, jak oczekuję, przypominają obawy zakochanych nastolatków i są irytujące. Zatem, kiedy książka w głównej mierze powinna być skupiona na walce z Daltonem i uwolnieniu Jaspera, to odniosłam wrażenie, że stanowiło to tylko tło dla rozwijającego się romansu i po części jego przeszkodę.
Drażniące może się wydawać także ograniczenie Griffin względem mrocznej części Finley. Ciągle zwracał uwagę na wady tej mrocznej strony i pokazywał jak wolałby, aby ta nigdy nie istniała. Dość często wyrażał swoje nadzieje na całkowitą dominację jasnej strony dziewczyny, jakby nie potrafił zaakceptować, że każdy człowiek może mieć swoje gorsze cechy, które niekoniecznie muszą zaważyć na jego postępowaniu. Nie dość, że przez to wydawał się on naiwny, to wątek miłosny dodatkowo ukazywał, jaki jest on momentami nijaki i mdły, jako osoba. I o ile w pierwszej części jakoś nie rzucało się to w oczy, to tutaj, chyba właśnie przez rozwinięcie wątku romantycznego, nie dało się tego przegapić i na spokojnie "przetrawić".
"Wiem, że podejrzewanie wszystkich o najgorsze sprawia, że mniej boli, kiedy nas rozczarowują, ale nie wszystko jest takie, jakie się wydaje." [s. 150]
Książka ta jest niestety gorsza od tomu pierwszego i od początku do końca przewidywalna, posiada jednak także swoje dobre strony. Są nimi, m.in., dobrze oddane realia steampunkowego, XIX-wiecznego Nowego Jorku. Wszystkie te wynalazki, moce i sam eter kuszą i zaciekawiają czytelnika. Na ulicach można spotkać mechaniczne powozy, w biedniejszych dzielnicach roi się od gangów i nielegalnych walk. Cała ta mroczna część Nowego Jorku tamtych czasów czaruje i uwodzi, powodując chęć jej zgłębienia. Właśnie w niej poznajemy bardzo ciekawą postać kobiecą, na której powrót liczę w kolejnej części serii. W części tej pojawia się także większości dobrze znana postać, Nikola Tesla, który jawi nam się tutaj jako ekscentryk, typowy wynalazca, w pełni oddany jakiejś idei. Dodaje on całości smaku swoją dość oryginalną osobą, nawet jak na stworzone przez autorkę realia.
Autorka pod względem technicznym spisała się dobrze. Książkę czyta się szybko i łatwo. Zostaje zwrócona uwaga na wiele istotnych szczegółów, dzięki czemu łatwiej wyobrazić sobie przestawiony świat. Jednakże kierunek rozwoju dwóch głównych postaci wcale mi się nie podoba. Przez to "Dziewczyna w Mechanicznym Kołnierzu" sporo traci, względem pierwszego tomu. Cieszę się natomiast, że było nam dane lepiej poznać Jaspera, który na tym tylko zyskał. Jest to naprawdę ciekawa postać i mam nadzieję, że w kolejnej części nie zostanie ona zepchnięta na dalszy plan. Tak samo liczę na większy udział w kolejnej powieści Sama i Emily, którzy tutaj zostali jakby trochę odsunięci od głównych wydarzeń.
Książka ta niestety potwierdza, że większość drugich tomów serii jest gorsza od pierwszych. Pozostaje mieć nadzieję, że tom trzeci przywróci mi wiarę w tę serię i zachęci do dalszej lektury. Książkę mogę polecić czytelnikom (a raczej - czytelniczkom) "Dziewczyny w Stalowym Gorsecie", jednak ostrzegam - nie nastawiajcie się na zbyt wiele. Warto zapoznać się z tym tomem, tylko dla samej ciągłości wydarzeń oraz lepszego poznania Jaspera i jego przeszłości. Oraz, ponieważ wyczuwam, że pewne zdarzenia z tej książki odegrają dużą rolę w kolejnej części.
"Ty za to zawsze lubiłeś dźwigać cały świat na ramionach. Nie ma nic złego w chęci bycia bohaterem. Tylko żebyś przy okazji nie został męczennikiem." [s. 315]