"Teatr złoczyńców", M. L. Rio
Od jakiegoś czasu coraz bardziej pociągają mnie książki w klimacie dark academia. Uwielbiam je nie tylko za atmosferę, ale również za historie, które są często mroczne i wciągają mnie bez reszty.
Ostatnio sięgnęłam po "Teatr złoczyńców", M. L. Rio, który chodził za mną już od dłuższego czasu.
W powyższej powieści poznajemy Oliviera, który właśnie wychodzi z więzienia. Odsiadywał wyrok za morderstwo, jednakże jego wina wcale nie jest taka oczywista. W ostatni dzień mężczyznę odwiedza człowiek, za którego sprawą trafił za kratki - detektyw Colborne. Policjant odchodzi na emeryturę, jednak wcześniej chce dowiedzieć się, co tak naprawdę wydarzyło się w Dellecher Classical Conservatory, bo ta sprawa nie daje mu spokoju.
Dziesięć lat wcześniej Olivier i jego przyjaciele - młodzi aktorzy studiujący Shakespeare'a w elitarnym artystycznym college'u odgrywają w życiu takie same role jak na scenie: bohatera, złoczyńcy, tyrana, kusicielki, pierwszej naiwnej i statysty. Sytuacja się zmienia, kiedy role w spektaklach zaczynają być obsadzane inaczej i drugoplanowe postaci zajmują miejsce gwiazd. Sztuka zaczyna niebezpiecznie ocierać się o życie, a jeden z aktorów ginie. Pozostali mają przed sobą największe wyzwanie w swoim dotychczasowym życiu - muszą przekonać policję oraz samych siebie, że są niewinni.
Kiedy sięgałam po powyższą książkę nie spodziewałam się tego ile emocji może we mnie wywołać - tym bardziej, że jest to jedna z tych historii, które toczą się niespiesznie dając czytelnikowi możliwość delektowania się tym co się dzieje. W dodatku jest tu dużo cytatów z dzieł Shakespeare'a - nie tylko dlatego, że postacie z tejże książki uczą się ról czy przygotowują się do spektakli i je później grają. Bohaterowie, których autorka wykreowała są przesiąknięci twórczością Shakespeare'a i nawet czasem jest im łatwiej porozumiewać się słowami z jego dzieł. Nic więc dziwnego, że granice pomiędzy tym kim są, a rolami które zwykle odgrywają potrafią się zatrzeć, a oni sami stracić nad sobą kontrolę. Już samo obserwowanie poszczególnych postaci i poznawanie ich lepiej było dla mnie czymś fascynującym, co sprawiało, że czytałam tę powieść praktycznie z zapartym tchem, a przede wszystkim zapragnęłam wrócić do dzieł Shakespeare'a. Dzięki tej powieści dotarło do mnie jak bardzo szkoła obdarła mnie z przyjemności czytania sztuk tego człowieka, a przede wszystkim odkryłam jak fascynujące potrafi być spotkanie z jego twórczością. To jak poszczególne sztuki Shakespeare'a zostały wplecione w fabułę i jaką rolę w niej odgrywają jest dla mnie mistrzostwem. Bardzo trudno jest mi pisać o tym aspekcie książki tak, aby Was zachęcić, ale jednocześnie nie zdradzić Wam zbyt dużo. Bo to jak bardzo wydarzenia są powiązane ze sztukami, które odgrywają bohaterowie książki sprawiło, że jeszcze bardziej przeżywałam fabułę. Najbardziej spodobało mi się to jak wpleciona w książkę została sztuka o Juliuszu Cesarze oraz Romeo i Julii - w tych momentach szczególnie zatopiłam się w lekturę powyższej powieści i właściwie nie było mnie wtedy dla nikogo. A przecież to wszystko jest dodatkowo okraszone tajemnicą i morderstwem oraz opowieścią o tym jak do niego doszło.
W "Teatrze złoczyńców" tak naprawdę droga do rozwiązania zagadki jest najważniejsza - tym bardziej, że czytelnik jest w stanie domyślić się kto, kogo i dlaczego zabił. To moim zdaniem jest ogromnym atutem w tej książce i na szczęście autorka dość umiejętnie zagrała takim zabiegiem.
Na pewno będę chciała wrócić do tej książki jeszcze nie raz. A to dlatego, że w moim odczuciu jest to powieść, w której nie wyłapie się wszystkiego podczas pierwszego czytania. W dodatku mam takie poczucie, że jest to jedna z tych historii, którą docenia się z każdym kolejnym przeczytaniem i to chyba jest najlepsza rekomendacja dla tego tytułu.