W drugą rocznicę śmierci poczytnego pisarza Mariusza Tylka życie tracą kolejne dwie osoby związane ze stowarzyszeniem literatów. Co zastanawiające giną one w sposób opisany przez członków tej grupy. Jedną z ofiar jest partnerka Jacka – brata uśmierconego wcześniej autora. Gdy śledztwo prowadzone przez inspektora Biernackiego oraz prokuratora Świetlika nie przynosi efektów, mężczyzna postanawia poprowadzić dochodzenie na własną rękę... Wspierać go będzie detektyw Robert Kortz - wymyślony bohater książki młodszego z rodzeństwa Tylków...
O Matko jakie to było dobre! Niczym najsmaczniejsze danie serwowane przez najlepszego szefa kuchni. Chapeau ba!
Narracja została poprowadzona naprzemiennie, co pozwala nie tylko poznać wszystkie tajniki prowadzonej przez policjantów sprawy, ale także wniknąć w najgłębsze zakamarki nieco pokręconego umysłu głównego bohatera. Natomiast zastosowane w fabule retrospekcje dają szerszy obraz całości, przyczyniając się do dokładniejszego zapoznania się z wszelkimi niuansami przedstawionej historii. Język pisarza okazał się lekki, a zarazem cięty i nie pozbawiony ironicznego humoru. Intryga, która powstała na potrzeby tej książki to prawdziwy majsterszczyk! Znajdziemy w niej suspens, tajemnice, oblepiający niczym najmocniejsza taśma mrok, porywające jak sztorm zwroty akcji oraz zaskakujące zakończenie. Autor znakomicie myli tropy, kręci odbiorcą w taki sposób, że ten praktycznie do samego finału nie może domyślić się rozwiązania tej arcy ciekawej zagadki. Słowa uznania nie należą się wyłącznie za część kryminalną, również warstwy obyczajowa czy psychologiczna to klasa sama w sobie. Natomiast postaci stanowią niesamowitą mieszankę nietuzinkowych osób, z których dosłownie każda ma istotne znaczenie dla całokształtu powieści.
Głównym powodem, dla którego wybrałam tę lekturę było fascynujące zagadnienie tulpy. Miałam już wcześniej okazję się z nim zetknąć, więc niezmiernie intrygowało mnie to, w jaki sposób Wojciech Wolnicki zaprezentuje ten temat. Tym, którym nie udało się jeszcze zetknąć z tą kwestią, spieszę z krótkim wyjaśnieniem.
Tulpa to nic innego jak odrębna świadomość, zakotwiczona w ciele swojego twórcy oraz sterowana przez jego podświadomość. Ten byt posiada własną osobowość, działa poza wolą tego, który go wykreował. Ma własne niezależne uczucia bądź zachcianki. Zachowuje się jak zwykła osoba, jednak z tą różnicą, iż widzi ją wyłącznie jej posiadacz, gdyż stanowi ona wytwór jego umysłu. "Właściciel" tulpy nie tylko ją widzi, ale także słyszy, a ona sama towarzyszy mu praktycznie przez cały czas, mimo że stwórca potrafi ją przywoływać lub odwoływać. Powody jej powstania mogą być naprawdę różne. Zazwyczaj wynikają one z problemów życiowych bądź słabej kondycji psychicznej danej jednostki. Tego aspektu nie należy jednak mylić z osobowością mnogą, a już w ogóle porównywać jej do schizofrenii.
Równie interesujący okazał się podział ludzi, którego dokonał literat za pośrednictwem inspektora Biernackiego. Nie rozróżnia ich w kategoriach dobry czy zły, ale w systemie zero-jedynkowym. Zera to osoby, które przed śmiercią za wszelką cenę dążą do "spieprzenia" innym życia. Natomiast ci drudzy też to robią, jednak w sposób zupełnie nieświadomy. Tylko w dniu narodzin człowiek przyczynia się do radości... potem opada kurtyna i staje się on wybrakowanym gatunkiem, wręcz karykaturą, przysparzającą samych zmartwień. Autor w pewnym stopniu przyczynia się też do upadku ideału. Dzieje się tak wtedy, gdy wychodzą na światło dzienne wszystkie grzeszki gloryfikowanego przez wielu Mariusza.
Oczywiście to nie wszystkie motywy, jakie zostały użyte w tej pozycji, aczkolwiek nie będę wam psuła zabawy przytaczając je. Z pewnością sprawi wam niemałą przyjemność samodzielne ich odkrywanie.
To lektura z oryginalnym pomysłem na fabułę, genialnie wykreowanymi bohaterami, rewelacyjnym tłem psychologicznym i poprowadzona świetnym piórem pisarskim. Dla mnie okazała się istną perełką wśród tak wielu propozycji wydawniczych. Już nie mogę się doczekać kontynuacji, a Wam ją polecam z całego czytelniczego serducha i absolutnie czystym sumieniem. Jestem pewna, że tak jak ja przepadniecie w tej historii oraz docenicie literacki kunszt pana Wojciecha.