"Nie jestem z Altruizmu. Nie jestem z Nieustraszonych. Jestem Niezgodna. I nie można mnie kontrolować."
"Niezgodna" to pierwsza część trylogii o frakcjach, wojnie pomiędzy nimi i miłości. Autorką jest dwudziestodwuletnia Veronica Roth, która w 2011 roku podbiła świat właśnie tą powieścią - porównywaną do "Igrzysk śmierci". Prawda do ekranizacji wykupiła natychmiast wytwórnia Summit Entertainment, a do tłumaczenia - wydawcy w 30 krajach. Autorka pisze już kolejne części tego cyklu. Veronica napisała "Niezgodną", kiedy miała 21 lat i studiowała na Northwestern University. Powinna była się raczej uczyć, a nie pisać powieści. Okazało się, że dobrze trafiła.
Altruizm (bezinteresowność), Nieustraszoność (odwaga), Prawość (uczciwość), Erudycja (mądrość) i Serdeczność (życzliwość) to pięc frakcji, na które podzielone jest społeczeństwo zbudowane na ruinach Chicago. Każdy szesnastolatek przechodzi test przynależności, który określa do jakiej frakcji powinien się dostać, a potem w krwawej ceremonii musi ją prawidłowo wybrać. Ten, kto nie pasuje do żadnej frakcji zostaje wykluczony ze społeczeństwa i nazwany bezfrakcyjnym. Ten, kto łączy w sobie cechy charakteru kilku frakcji, jest niezgodny - i trzeba go wyeliminować.
Powieść opowiada o szesnastoletniej Beatrice Prior, która zamieszkuje frakcję Sztywniaków, czyli Altruistów. Spotykamy się z bohaterką na kilka dni przed testami przynależności i wyborem frakcji. Dokonuje ona wyboru, który zadziwi nie tylko ją, ale także całą jej rodzinę i znajomych. Beatrice porzuca Altruizm i wstępuje w szeregi niebezpiecznych Nieustraszonych. Tam nawet wejście do pociągu nie jest łatwe. Dziewczyna zaraz po przybyciu do siedziby Nieustraszonych przyjmuje nowe imię - Tris. Tam będzie musiała przejść brutalne szkolenie, podczas, którego będzie uczyć się pokonywać swoje największe lęki, a także nauczyć ufać się nowicjuszom. Tymczasem wybucha walka pomiędzy frakcjami. A Tris ma tajemnice, której nie może nikomu powierzyć. Musi się strzec przed wszystkimi, bo wie, że odkrycie jej sprowadzi na Nią śmierć.
"(...) Ci, którzy chcą władzy i ją osiągają, żyją w ciągłym strachu, że ją stracą."
Hmm.. Pierwszoosobowa narracja. Wręcz uwielbiam takie narracje, bo mogę wczuć się w uczucia postaci, ale w tej książce nie był to trafny wybór. Tris jest moim zdaniem zbyt wyidealizowaną osobą. Prawie wszystko, co robi jest idealne i prawie nigdy się nie myli. Zawiera w sobie wszystkie te cechy, które my chcielibyśmy mieć - wielka bezinteresowność jak i zarówno odwaga, nie ma żadnych wad. Naprawdę niezmiernie denerwują mnie takie postacie i po prostu nie czyta mi się przyjemnie książki, gdy widzę taką osobę. Mogłabym ją porównać z Zoey Redbird (seria Dom Nocy), która po prostu cholernie doprowadzała mnie do szału. No dobra, może Tris nie jest aż taka denerwująca, ale i tak było w Niej coś bardzo nie tak. Niestety do mnie ta postać nie przemawia.
Jeśli chodzi o postacie również nie za bardzo podobał mi się Cztery (już bardziej wolałam Willa), który miał straszne humorki, a ich wręcz nieznoszę. Raz był bezwzględny i brutalny, a zaraz potem czuły i kochany. Ta jego słodka strona za bardzo mnie mdliła i w pewnych momentach myślałam, że nie wytrzymam. W późniejszysz scenach między Tris a Cztery było tak cudownie, że czytając to miałam ochotę rzucić książką o ścianę - i raz to zrobiłam. Temu panu bardzo dziękujemy.
Po języku, jakim została napisana ta książka wyraźnie widać, że autorka jest młodą pisarką. Dziwnie sklejone zdania, fragmenty rozmów, których w ogóle nie rozumiałam oraz niektóre bezsensowne odpowiedzi sprawiały, że musiłam kilkakrotnie czytać dany fragment i zastanawiać się o co tutaj chodzi. Niektóre rozmowy pomiędzy bohaterami wydają się naprawdę lakoniczne i pisane na siłę. Denerwowały mnie również opisy krajobrazów bądź przedmiotów.. Większość z nich była dosyć dobra, ale niektóre w ogóle nie były spójne i plastyczne, przez co nie mogłam w ogóle wyobrazić sobie pomieszczenia w jakim znajduje się dana postać.
Fabuła też nie była do końca przemyślana, co można zarzucić słabemu warsztatowi pisarskiemu autorki. Przez pierwsze 100 stron bądź nawet więcej nic się nie działo. Cały czas tylko wstawanie, pójście na szkolenie, bicie się, lunch, znowu bicie się i sen. Wydawało mi się to strasznie monotonne i z trudem przebrnęłam przez te kartki. A potem nagle z niczego wychodzi nam wojna pomiędzy frakcjami. Czytelnik nawet za bardzo nie wie dlaczego ta wojna się zaczęła. Oczywiście wiadomo, ze Erudyci nie lubili się z Altruistami i tak dalej, ale według mnie to nielogiczne, żeby przez coś takiego toczyć wojnę. Wydaje mi się, że lepiej by było, gdyby autorka stopniowo wprowadzała nas w stan wojenny, a nie tak jak z bicza strzelił. W jednym rodziale jak wszystko pięknie i gładko, a w kolejnym bum! i mamy wojnę. Jedyne co podobało mi się w tej wojnie to sposób w jaki Erudyci kontrolowali Nieustraszonych. To było niesamowite, że przez jedno malutkie urządzonko zmieniali świadomość ludzi i kazali im zabijać.
Pomysł na fabułę jest nie najgorszy. Podoba mi się wizja miasta podzielonego na 5, diametralnie różniących się od siebie, frakcji. Ciekawy jest również sposób wykonywania testu przynależności i tego, że u Nieustraszonych można wybrać sobie inne imię, bomba. Natomiast nie wiem kto wpadł na taki genialny pomysł porównania tej książki do "Igrzysk śmierci". I jeszcze twierdzą, że wykracza poza Igrzyska - normalnie szczyt wszystkiego. Trylogia Pani Collins jest książką o niebo lepszą od tej i nawet nie ma co tego porównywać, gdyż Suzanne ma lepszy warsztat pisarski i miała genialny pomysł na fabułę. Warto też zauważyć, że bohaterki diametralnie się do siebie różnią i nawet nie można porównywać Katniss z Tris, to jakby spróbować polać lody ketchupem.
Mimo wszystkich plusów za fabułę, niektóre postacie oraz scenerie jest też dość dużo minusów. Po prostu uwielbiam pozycje postapokaliptyczne i do tego podobne, więc tylko ze względu na to i za pomysł na książkę nie dałam jej najniższej oceny. Wydaje mi się, że gdyby wziął tę książkę w obroty ktoś kto potrafi "sprzedać" to, co myśli byłaby ona zdecydowanie wyżej przeze mnie oceniona. Pani Roth mnie trochę rozczarowała, gdyż spodziewałam się czegoś lepszego po tak promowanej książce. Daję ocenę 6/10, lecz mimo wszystko będę czekać na kolejną część i mam nadzieję, że będzie lepsza od pierwszej.
"- Zapytaj mnie o coś.
- Okey. Tris, dlaczego tak szybko bije ci serce?
- Hmm, ja... - Szukam wymówki, żeby ani słowem nie wspomnieć o jego ramionach opasujących moją talię. - Prawie cię nie znam. - Za słabo cię znam. - Prawię Cię nie znam i jestem wciśnięta z tobą do pudła, Cztery, co o tym sądzisz?"